Rozdział 23.

321 39 13
                                    


Adria 

— Nie wiem jak ty, ale ja jestem padnięta — powiedziałam do Rusha, z westchnięciem opadając na fotel.

 Przetarłam twarz czując zmęczenie. Cały dzień przesłuchiwań studentów dał mi się we znaki. Uniosłam ociężałe nogi i odłożyłam je na kawałek biurka. Ignorowałam przy tym karcące spojrzenie Rusha, który najwidoczniej nie popierał trzymania nóg na stole.

 Niestety musiał to przeboleć, tak jak ja przebolałam cały dzień w kozakach.

 Czułam jak opuchły, więc potrzebowałam potrzymać je trochę w górze, by złagodzić obrzęki. Nie pomagały też otarcia na nogach po naszej szalonej nocy, podczas której ukarał mnie za prowokacje na strzelnicy. Moje ciało zmieniło się w pole minowe. Każdy mocniejszy dotyk był, jak wybuch bólu. Najbardziej ucierpiały kostki i nadgarstki, które otoczył kajdankami.

— Przesłuchania ludzi są żmudne, często przebiegają w ten sam sposób, a zadając to samo pytanie kolejnej osobie, zaczynasz się zastanawiać czy przypadkiem już o to nie pytałeś, więc tak, jest to dość męczące — zgodził się ze mną. — Ale nie upoważnia cię to do trzymania nóg na stole. Opuść je.

— Bolą mnie — narzekałam. — Są spuchnięte jak bochenki. Zaraz stracę w nich czucie. I to nie tylko przez cały dzień latania, ale też przez zakwasy i dolegliwości po seksie z tobą — wytknęłam.

— Wymasuje ci je wieczorem — zadeklarował odpuszczając upominanie.

— Pomasujesz mi stópki? — zapytałam, poruszając linią brwi.

— Wymasuje ci łydki i uda, nie stopy — uściślił, powstrzymując się przed wywróceniem oczami.

 Nie miał obrzydzenia do stóp, ale też nie był fetyszystą, a ja lubiłam się z nim droczyć, odkąd zdradził, że nie jest ich największym fanem.

— A zrobisz mi kąpiel?

 Zerknęłam na niego maślanymi oczami. Poderwałam przy tym kąciki w niewinnym uśmiechu, licząc, że to zadziała na moją korzyść. Sprawdzałam jak daleko sięgała granica tego, co mógłby dla mnie zrobić dzisiejszego wieczora.

— A co zrobisz w zamian? — Wsparł łokcie o blat, odkładając na złączone dłonie podbródek. Poderwał brew czekając na kontrofertę.

— Słuchaj, jest wiele rzeczy, które mogłabym zrobić. Jakoś się dogadamy.

 Opuściłam nogi na ziemie. Z ociężeniem podniosłam się z krzesła. Nie wyszło to tak zgrabnie, jak chciałam. Naprawiłam to zmierzając w jego kierunku. Stawiałam powolne kroki. Czaiłam się na niego nie przerywając kontaktu wzrokowego. Kręciłam biodrami, mając na twarzy wymalowany uwodzicielski wyraz. Wewnętrznie się powstrzymywałam, by nie parsknąć śmiechem. Zwłaszcza widząc pobłażliwą twarz prokuratora. Miał pełną świadomość, że się zgrywam.

 Obrócił fotel otwierając się na mnie. Zgrabnie wsunęłam mu się na kolana, siadając na nim okrakiem. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Powiodłam nosem po zagłębi szyi rozkoszując się jego zapachem i obecnością. Rush ostrożnie odłożył dłonie na biodra. Uważał na moc wkładaną w objęcia, wiedząc, jak tkliwa stała się moja skóra.

— A może po prostu dołączysz się do kąpieli i weźmiesz ją ze mną? — wyszeptałam mu do ucha. Przeciągnęłam językiem po poliku.

— A może to ty przygotujesz kąpiel dla mnie i to ty zrobisz kolację? — skontrował z prychnięciem.

— Oboje wiemy, że nie lubisz kąpieli i preferujesz chłodniejsze prysznice — wymądrzyłam się.

 Umieścił usta na mojej brodzie. Wyznaczył sobie ścieżkę, która omijała wargi. Naznaczył muśnięciem poliki, nos, czoło.

Nietuzinkowe Morderstwa Walka z czasem #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz