Rozdział 18.

370 34 7
                                    




Rush

 Jej słowa odbijały mi się echem w czaszce. Przedzierały się przez pustkę, której dałem się pochłonąć. Kolejny pocałunek złożony przez nią na moich wargach rozbudził mnie ze stanu, w którym trwałem. Jej działania i obecność mnie rozbudziły. Ona cały czas przy mnie jest. Nie odeszła i nie uciekła widząc, jaki słaby byłem w cieniu swojego ojca. Co więcej, Adria mu się postawiła. Znalazła w sobie siłę i postawiła się temu sukinsynowi. Zrobiła coś, na co mnie zabrakło odwagi. I mimo wszystko nie zostawiła mnie. Ona dawała mi pole do odzyskania swojego spokoju i swojej harmonii. Znalazła na to sposób, bazując na pozyskanej przez ostatnie tygodnie wiedzy.

— Jesteś pewna swojej prośby? — wychrypiałem, wbijając jej boleśnie palce w kark. Skuliła się od naporu, lecz dalej hardo wbija we mnie roziskrzone spojrzenie. — Masz świadomość, jak może się to skończyć? Nie boisz się?

— Ufam ci, Rush — zadeklarowała, sprawiając, że serce szybciej zaczęło wybijać rytm, niemal boleśnie obijając mi się o żebra. Zaczęło szybciej pompować krew. — Znam wagę swojej prośby, jednak jestem gotowa oddać ci się w całości. Zrób to, panie prokuratorze — rzuciła wyzwanie, prowokacyjnie oblizując zęby. Wstąpił w nią demon. Mój mały demon.

 Z warknięciem poderwałem nas do góry. Pisnęła szczelniej oplatając mnie nogami w pasie. Ignorując panujący w salonie burdel zabrałem nas do sypialni. Odłożyłem ją na łóżko.

— Rozbierz się i uklęknij — nakazałem samemu wycofując się do garderoby.

 Wyszperałem z kufra kilkumetrowy sznur. Wracając dostrzegłem, że czekała wbijając kolana w materac. Przysiadła na piętach.

— Rozszerz te nogi — rzuciłem pobłażliwie, widząc jak zacięcie je zaciska walcząc ze swoim pragnieniem. — Jesteś pewna?

 Przejechałem nosem po zaróżowionym, rozpalonym poliku. Zaciągnąłem się jej niewinnym zapachem. Oddychała głęboko podrywając swoje piersi. Potarłem stojący sutek wyrywając z niej sapnięcie.

— Jestem — wydyszała odpowiedź. Poruszyła niecierpliwie biodrami.

 Miałem ochotę się zaśmiać. Jej podniecenie i pragnienie ją poniewierało. Domyślałem się, że była bliska dosięgnięcia łechtaczki i pieszczenia ją na moich oczach. Powstrzymywała się tylko ze względu na konsekwencję. Gdyby wyszła przed szereg nie dostałaby tego, o co prosiła.

— Gdybyś czuła, że masz dość, to masz to zasygnalizować, jasne?

 Spojrzałem jej w głęboko w oczy. Musiałem mieć pewność, że była gotowa na ten poważniejszy krok. Oddając mi się jest narażona na ból i cierpienie. Ale też refundowałem to ogromną dawką przyjemności i nowymi doświadczeniami.

— Tak — odparła spokojnie.

— Fantastycznie.

 Przeszedłem do wiązania. Przełożyłem linę między jej nogami. Otoczyłem pachwiny i otoczyłem liną jej biodra, centralnie pod pępkiem, jakbym założył jej pasy zabezpieczające przed wspinaczką. Drugi okrąg okrył jej piersi. Jęknęła wyginając się do tyłu, gdy szorstki materiał podrażnił jej sutki. Ruszając się ocierała delikatną skórę ud o sznury. Co więcej, lina stykała się z jej cipką, co dawało jej więcej rozkoszy i potęgowało pragnienie. Powstrzymałem ją przed ponowieniem ruchu.

— Nie ruszaj się — warknąłem.

— Rush — westchnęła błagalnie.

 Posłałem jej krótkie spojrzenie zawierające ostrzeżenie. Zwilżyła gardło zaciskając usta w cienką kreskę.

Nietuzinkowe Morderstwa Walka z czasem #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz