19-cross

449 2 0
                                    

-gdy wróciłam do domu, Rafe gadał z Ward'em przez telefon-powiedziała Sarah-pewnie mówił o krzyżu-wzruszyła ramionami.

-na pewno-poprawił ją Pope.

-i przyjedzie do Wilmington dziś o 20. Krzyż zawiozą pociągiem. Mamy szanse go odzyskać-stwierdziła blondynka.

-dowiedziałaś się czegoś jeszcze?-podpytał Pope.

-Sarah ma numer towaru-powiedziała Kiara.

-to już coś-odparł JJ. Od naszego „pogodzenia się" nadal zachowuje się dziwnie i bardzo mnie to martwi. Może chodzi o ten jego dom? Albo o Kiare, która dosłownie przez cały czas się do niego przystawia? Nie wiem, ale na pewno z nim jeszcze pogadam.

-pewnie teraz go transportują, lepiej się ruszmy-dodał blondyn.

-John B się odzywał?-Pope zwrócił się do Sarah.

-nie, pewnie jest gdzieś z ojcem-wyjaśniła. Od powrotu nie widziałam go-problem jest w tym, że mają samochód-dodała.

-poproszę ojca o auto-powiedział Pope.

-na pewno pójdzie dobrze-powiedział sarkastycznie JJ.

-nie mamy innego wyjścia.

***

-myśleliśmy, że krzyż, który znaleźliśmy przepadł, ale będzie dzisiaj w Wilmington-wyjaśniłam ponownie ojcu.

-należy do rodziny Pope-powiedział-a wy go znaleźliście?-zapytał. Chyba trochę nam nie wierzył.

-tak, a Rafe i Ward go ukradli-podniosłam głos.

-chwila, to brzmi jak wariactwo-też podniósł głos-Ward nie żyje!

-wcale nie tłumaczyłam ci!

-byłem na jego pogrzebie!-krzyknął. Boże, wstyd mi, że JJ musi na to patrzeć.

-wiem, ale on żyje-powiedziałam spokojnie-po co miałabym kłamać?-zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi-JJ, pomożesz?-zwróciłam się do swojego chłopaka.

-Ward żyje-zaczął wyliczać na palcach-jest na Karaibach, żyje z tego co nam ukradł, dziś leci do Wilmington-powiedział, a mój ojciec się zaśmiał.

-daj spokój-machnął ręką.

-pewnie, co ja tam wiem? Widziałem na własne oczy-odparł JJ.

-ja też, jestem sceptyczny-odpowiedział mój ojciec-czyli uważam, że to bzdety-spojrzał na mnie-masz strasznie zły wpływ na Mie-powiedział do mojego chłopaka, a ja zmarszczyłam brwi.

-powiem otwarcie-zaczął mój ojciec-wyobraź sobie, że to rozumiem-zaczął bliżej podchodzić JJ'a.

-na pewno-zaśmiał się blondyn.

-na prawdę, lubię cię JJ. Na pewno fajnie się spędza z tobą czas. Też kiedyś taki byłem, wszystko miałem za nic. Najwyżej zmyśle jakąś bajeczkę, a głupie bogole to kupią. A potem zrozumiałem co oznacza ciężka praca i co jest w życiu ważne. Najważniejsza jest dla mnie moja córka-powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. Chyba nie muszę przypominać co zrobił wczoraj-i wiem, że było lepiej za nim poznała ciebie i twoich kumpli-dodał, a ja wstałam i podeszłam do JJ.

-nie, nie było mi lepiej-powiedziałam prawdę.

-owszem było!-podniósł głos.

-nie było lepiej, było koszmarnie-wyznałam.

-plotki zniszczyły życie mojej córki!-krzyczał.

-nie chciałem pana urazić-miał łzy w oczach-miłego dnia-powiedział i ruszył w kierunku wyjścia.

Need you-JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz