Miłość. Miłość otacza nas praktycznie z każdej strony. Przez niektórych jest nawet uważana za sens życia. Skąd w ogóle wiemy, że to, co czujemy, to naprawdę miłość? Jak ludzie rozpoznają, że to właśnie z tą konkretną osobą chcą spędzić całe życie i że to właśnie ją kochają? Ile razy w ciągu życia można kochać? Jak wiele osób można kochać? Jest jakiś limit? Można przejść na wersję premium?
Mój tata zawsze powtarza: „Jak spotkasz tę odpowiednią osobę, to będziesz wiedział, że to ona". Co się wtedy niby stanie? Poczuję coś? Te słynne motylki w brzuchu? Czy ludzie naprawdę je czują, a może to tylko podniecenie?
Ile razy słyszymy, że powinniśmy sobie kogoś znaleźć. Że we dwójkę zawsze jest raźniej... Że nie powinniśmy być sami do końca życia... Przychodzą święta albo jakiekolwiek spotkanie rodzinne i pierwsze pytanie, jakie pada to: „A kiedy w końcu kogoś poznasz i do nas przyprowadzisz?".
Zwróćmy uwagę na to, że... TO WCALE NIE JEST TAKIE ŁATWE, OKEJ?
Nawet jeśli chce się kogoś poznać. Gdzie ci ludzie się poznają? Czy można tak po prostu poznać kogoś na ulicy? W barze? Większość ludzi poznaje się teraz na portalach randkowych... Też tego próbowałem. Ale czy to naprawdę możliwe, żeby w tym labiryncie cyfrowych profili znaleźć kogoś wyjątkowego? Spójrzmy prawdzie w oczy. Ludzie, którzy na nich są, szukają przeważnie znajomości na jedną noc. Ewentualnie stałych partnerów tylko do łóżka. Ciężko znaleźć kogoś, kto faktycznie chciałby stworzyć głębszą relację. Wydaje się, że ludzie, którzy szukają tam stałego związku, po jakimś czasie przebywania na portalach randkowych, są po prostu znudzeni tymi seksualnymi propozycjami. W końcu rezygnują z przebywania na aplikacji i usuwają ją z telefonu. Gdzie idą wtedy ci ludzie? Co się z nimi dzieje? Gdzie szukają swojego szczęścia?
I żeby nie było... Chodziłem na randki. Byłem w życiu na wielu randkach. I po nich jeszcze bardziej nie chciało mi się chodzić na kolejne. Część tych randek wyglądała jak wywiad. Po prostu. Zadawałem pytania, a one odpowiadały. Nie zadały mi żadnego pytania. Niczego nie chciały się o mnie dowiedzieć. Tak przypuszczam, skoro tylko odpowiadały. A jeśli ja o nic nie pytałem, to była martwa cisza. Często zapraszałem kobiety na randki do jednej restauracji. Oczywiście pojedynczo. Nie wszystkie na raz... Po którejś randce wzrok kelnerki, która nas obsługiwała, mówił mi wszystko. Była to praktycznie zawsze ta sama dziewczyna. Jak tylko przechodziła, a przy stoliku panowała niekomfortowa cisza, to dyskretnie kręciła głową. Niektóre dziewczyny proponowały na pierwszą randkę kino. Kino... Mam iść na pierwszą randkę do kina? Z osobą, której w ogóle nie znam? Żeby pomilczeć przez dwie godziny albo pogadać w trakcie seansu o samym filmie? To randki nie są od tego, żeby się poznać?
Od małego obserwowałem moich rodziców, którzy od zawsze byli dla mnie wielkim wzorem. Podziwiałem ich. Byli i są moimi największymi autorytetami. Byłem też w ogromnym szoku, gdy opowiedzieli mi kiedyś całą swoją historię. Wiele przeszli. I to chyba jeszcze bardziej umocniło ich więź. Zazdrościłem im tego uczucia. Z daleka było widać, jak wielką miłością się darzą. I jak wiele jest w tym wszystkim szacunku.
Czasem zastanawiam się, co najbardziej wyniosłem z rodzinnego domu. Zdecydowanie jest to szacunek do drugiego człowieka. Już od małego tata uczył mnie szacunku nie tylko do matki czy kobiet, ale ogólnie do ludzi. Wydaje mi się też, że on nie chciał, żebym popełniał jego błędy z przeszłości. Żebym nie był taki jak on, zanim poznał mamę.
Miałem skrytą nadzieję, że w końcu uda mi się poznać kogoś wyjątkowego. Kogoś, przy kim naprawdę poznam, co to znaczy kochać.
CZYTASZ
Ślub na kilku warunkach
RomanceŻycie Laurenta Stafforda, doświadczonego adwokata, diametralnie zmienia się, gdy przez przypadkowe spotkanie z Soleil Beaumont zostaje wciągnięty w wir nieprzewidywalnych wydarzeń. Ojciec dziewczyny, pragnąc dla niej szczęścia, zaczyna rozmawiać prz...