Rozdział 19

1.7K 110 3
                                    

Laurent

Przed samym ślubem odczuwałem pewien niepokój, choć sam nie potrafiłem jednoznacznie określić przyczyny. Ubrany już w garnitur, przeglądałem się w lustrze, gdy niespodziewanie Liam wkroczył do pomieszczenia. Szeroki uśmiech momentalnie pojawił się na jego twarzy.

– Wszystko w porządku? Sprawdziłeś wszystko, o co cię prosiłem? Przywiozłeś rodziców?

– Tak, tak i tak. Wszystko jest dobrze, nie stresuj się, stary. Goście już siedzą i na was czekają. Zaraz będziemy musieli wyjść. Ella da mi znać, jak będą z Soleil już w drodze.

– Pytałeś, czy Soleil się stresuje? – zapytałem od razu.

– Mówiła, że udaje, że wcale się nie stresuje, ale się stresuje. Tak samo jak i ty. Wszystko będzie dobrze, Stafford. Czym się stresujesz? Że nagle powie, że jednak nie chce tego ślubu? To nie w jej stylu. Powiedziałaby ci wcześniej. Chyba że jakaś twoja była nagle tam wtargnie i powie, że się nie zgadza na ten ślub. To by mogło być nieco zabawne. Przynajmniej dla mnie. – Uniosłem brew, słysząc jego słowa. – Znaczy... To wcale by nie było zabawne. To by było wręcz tragiczne! Powinienem się już chyba zamknąć, co? Jeszcze bardziej cię stresuję tym moim gadaniem.

– Tak, powinieneś.

Dość szybko musieliśmy wychodzić z pomieszczenia. Szedłem przodem w stronę ogrodu, w którym miała odbyć się cała uroczystość. Już z daleka ujrzałem dekoracje i siedzących gości, którzy na nas oczekiwali. Wszyscy zaczęli się obracać, gdy ktoś mnie dostrzegł. Szeptali coś między sobą... To było nieco niekomfortowe. Jednak postanowiłem patrzeć przez całą drogę do nich na mamę. Wiedziałem, że jej uśmiech mnie uspokoi. Rodzice Soleil siedzieli z samego przodu i to do nich zdecydowałem się podejść na samym początku.

 – Dzień dobry, państwu – przywitałem się miło, a pani Beaumont od razu zaczęła całować moje policzki.

– Cześć, Laurent. Pięknie wyglądasz. Stresujesz się? Soleil też się stresuje, więc niczym się nie przejmuj. Wszystko będzie dobrze.

– Troszeczkę tylko. Pani także przepięknie wygląda, pani Beaumont. Dzień dobry. – Podałem dłoń jej mężowi.

– Dzień dobry, Laurent.

– Pójdę się przywitać jeszcze z rodzicami. Przepraszam. Mamo, tato... – Podszedłem do nich i wziąłem kilka głębszych wdechów. – Wszystko będzie dobrze, prawda? – zapytałem, wpatrując się w ich uśmiechnięte twarze.

– Oczywiście, syneczku.

– Nie zdziwię się, jak Soleil jeszcze zrezygnuje.

– Leora – upomniała ją mama. – Nie dzisiaj, proszę cię... Czemu miałaby zrezygnować? Kochają się. Niczym się nie stresuj, synku. Jak tylko ją zobaczysz, to ten cały stres z ciebie zejdzie. Twój ojciec też się stresował przed naszym ślubem, a później płakał przez kilka minut, jak mnie zobaczył. To normalne.

Oczekiwanie na Soleil było dość ciężkie. Już marzyłem o tym, żeby już dotarła na miejsce.

Lecz gdy już dotarła... Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała przepięknie w białej sukni ślubnej. Nawet pojedyncza łza powoli spłynęła po moim policzku. Starłem ją szybko, gdy nieco większy uśmiech pojawił się na twarzy Soleil. Oczywiście ją dostrzegła. Nie patrzyła na naszych gości. Jej wzrok był tylko i wyłącznie na mnie.

– Wyglądasz przepięknie, Soleil – wyszeptałem, jak tylko stanęła przede mną. Złożyłem pocałunek na jej policzku i uśmiechnąłem się, patrząc jej w oczy. – Jesteś gotowa?

Ślub na kilku warunkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz