Kilka minut po podpisaniu umowy zadzwonił do mnie Liam. Powiedział, że razem z naszymi znajomymi wybrali się na kluby i zapytał, czy bym do nich nie dołączył. Rozmawialiśmy przez głośnik, więc skupiłem wzrok na brunetce, która cicho zapytała, czy mogłaby również się przyłączyć. Zaproponowałem to Liamowi i zapytałem, czy nie mają nic przeciwko, jeśli zabiorę ją ze sobą. Nagle stał się bardzo podekscytowany perspektywą poznania jej.
Soleil stwierdziła, że pojedziemy do niej taksówką, żeby odwieźć psa, a ona przy okazji się przebierze. I prosto od niej pojedziemy do klubu. Uzgodniliśmy, że jeśli ktoś zauważy pierścionek, to dopiero wtedy im powiemy, że akurat tego wieczoru się zaręczyliśmy.
Ubrałem przed wyjściem błękitną koszulę i podwinąłem rękawy do łokci. Soleil stanęła przede mną i chwyciła moją rękę, przyglądając się z bliska tatuażom.
– Muszę je znać. Chociaż trochę – powiedziała cicho. – Też zawsze chciałam sobie zrobić tatuaż. Może pójdziesz ze mną kiedyś? Sama na pewno nie pójdę, bo się boję.
– Naprawdę chcesz, żebym z tobą poszedł?
– To stresująca sytuacja, a mamy się wspierać, prawda? – podniosła wzrok i spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi, ciemnymi oczami. Mój wzrok jednak dość szybko zjechał na jej usta. Mieliśmy zapisane w umowie, że czasem będziemy musieli się pocałować. Wśród ludzi oczywiście... Dla większej wiarygodności. Byłem bardzo ciekawy, w jakich okolicznościach dojdzie do tego pierwszego pocałunku.
– Pójdę z tobą, jeśli będziesz tego chciała.
– Cudownie. Chodźmy. Taksówka podjechała.
Milczeliśmy w taksówce przez całą drogę. Kobieta przez większość drogi siedziała w telefonie, trzymając na kolanach śpiącego szczeniaka.
– Pomogę ci jutro przewieźć kilka rzeczy – odezwałem się, jak tylko wysiedliśmy z taksówki.
– Dziękuję. Pomoc mi się przyda. Masz większy samochód, więc więcej rzeczy do niego wejdzie.
– Od razu ci powiem, że jakbyś chciała wyjść z klubu, to mi to powiedz. Złapiemy taksówkę. Odwiozę cię i wrócę sobie do domu – powiedziałem, idąc za nią w stronę wejścia do budynku. – Lubisz tańczyć?
– Pewnie. Powiedz mi, że ty też...
– Tak, lubię.
– Coraz bardziej mnie pan zaskakuje, panie Stafford – zaśmiała się cicho, otwierając drzwi. – Jeszcze mi powiedz, że umiesz śpiewać... Wtedy powiem, że trafiłam w totka.
– Nie wiem, czy umiem, ale lubię.
– To nawet lepiej.
Miała bardzo kolorowe mieszkanie. Byłem ciekawy, czy mój dom niedługo też będzie taki kolorowy. Czy bym narzekał? Niekoniecznie. Miała wszędzie jakieś zdjęcia. Na ścianach, w ramkach na szafkach. Oglądałem je po kolei, gdy ona poszła się przebrać. Na niektórych była z rodzicami, a na innych prawdopodobnie ze swoimi koleżankami.
Ciekawe, czy nasze zdjęcie też kiedyś oprawi...
Może ze ślubu?
– Może też ubiorę błękitną sukienkę? – usłyszałem jej głos, dochodzący z innego pomieszczenia.
– Odgapiasz się ode mnie? – zażartowałem. – Ubierz. Będziemy dopasowani.
– Dobra, to założę. Napisali ci, w jakim dokładnie klubie są?
– Tak – odpowiedziałem jej, zajmując miejsce na kanapie. – Wysłali mi też adres. Daj znać, jak będziesz kończyła się ogarniać, to zamówię taksówkę.
CZYTASZ
Ślub na kilku warunkach
RomanceŻycie Laurenta Stafforda, doświadczonego adwokata, diametralnie zmienia się, gdy przez przypadkowe spotkanie z Soleil Beaumont zostaje wciągnięty w wir nieprzewidywalnych wydarzeń. Ojciec dziewczyny, pragnąc dla niej szczęścia, zaczyna rozmawiać prz...