Wyszedłem z pokoju, akurat gdy Soleil weszła do domu. Co mnie nieco zdziwiło, bo nawet nie zauważyłem, kiedy wyszła. Trzymała jednak w ręce torbę z naszym jedzeniem.
– Byli tuż za rogiem, więc postanowiłam się przejść i odebrać nasze zamówienie – wyjaśniła, widząc zapewne moje pytające spojrzenie. – Zjemy razem, czy nie masz ochoty?
– Zawsze jemy razem, jak tylko mamy do tego okazję.
– Porozmawiamy jeszcze? Nie chcę, żebyś był na mnie zły. Wiem, że powinnam była do ciebie przyjść i szczerze ci o tym powiedzieć, jeszcze zanim kupiłam bilety. Nie chciałam też, żebyś musiał się o mnie martwić podczas lotu. Cały czas byś sprawdzał, czy wszystko jest w porządku – mówiła, wyjmując jedzenie z torby. Zostawiła je na wyspie i otworzyła szafkę, wyjmując z niej talerze. – Kupiłam coś do picia przy okazji.
– Dzięki.
– Przepraszam cię, Laurent. – Spojrzała mi w oczy. Mówiła szczerze, widziałem to. – Naprawdę cię przepraszam.
– Przyjmuję przeprosiny.
– Nie chcę się z tobą kłócić.
– Ja z tobą też nie chcę.
– I lubię cię – wyznała, podając mi talerz. – Bardzo. I nie jesteś odpychający, czy jak to powiedziałeś... Wręcz przeciwnie. Nie kłóćmy się już. Dopiero tutaj przyjechaliśmy. Wczoraj wzięliśmy ślub... Zacznijmy to małżeństwo, jak należy, co?
– Chodź tu – szepnąłem i przyciągnąłem ją do siebie. Objęła mnie zaskakująco mocno. Przymknąłem na chwilę oczy, opierając głowę na jej. – Nasza pierwsza małżeńska sprzeczka za nami, jak się z tym czujesz?
– Nie chcę następnej na tym wyjeździe.
– Więc się zgadzamy.
– Wzięłam ci jeszcze tzatziki, bo wiem, że je uwielbiasz. A do picia wzięłam lemoniadę.
– Jesteś boska. – Pocałowałem ją w głowę i odsunąłem się od niej, sięgając po picie. – Pyszna jest. Już wiem, gdzie będziemy chodzić. Nawet nie wiedziałem, że zwróciłaś uwagę na to, że uwielbiam tzatziki.
– Zwracam na ciebie większą uwagę, niż ci się wydaje, Laurent.
Przerzuciła sobie obiad na talerz i kiwnęła głową na ogród, żebyśmy w nim zjedli. Przez cały posiłek zastanawiałem się nad jej słowami. Może faktycznie czegoś nie dostrzegałem? Musiała być dobrą obserwatorką. Ale znowu gdyby była, to by pewnie już dawno zauważyła, że faktycznie mi się podoba i chcę spędzać z nią czas. Nie tylko przy ludziach, ale i na osobności.
Po obiedzie chciała się na chwilę położyć i przy okazji zadzwonić do przyjaciółek, dlatego postanowiłem wrócić do pracy, żeby jej nie przeszkadzać. Słońce było jeszcze wysoko i zdecydowanie nie był to dobry czas na zwiedzanie okolicy.
Pracowałem jakieś pół godziny. Wtedy Soleil zapukała do moich drzwi.
– Masz ochotę trochę popływać w basenie? – usłyszałem i podniosłem na nią wzrok. Miała na sobie jedynie strój kąpielowy i wyglądała...olśniewająco. – Och, pracujesz. Nie chciałam ci przeszkadzać – uśmiech od razu zszedł jej z twarzy.
– No, pracuję jeszcze.
– To ja sobie pójdę.
Zamknęła za sobą drzwi i nawet próbowałem wrócić do pracy, ale nie mogłem się już na niczym skupić. Ciągle siedziała mi w głowie. Wyłączyłem więc urządzenie i wyjąłem z szafki kąpielówki, w które szybko się przebrałem. Wyszedłem z sypialni, kierując się prosto do ogrodu. Soleil była już w basenie. Podbiegłem więc do niego i wskoczyłem do wody. Usłyszałem tylko jej śmiech i klaśnięcie w dłonie. Mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy podpłynąłem do brunetki i stanąłem naprzeciwko niej.
CZYTASZ
Ślub na kilku warunkach
RomanceŻycie Laurenta Stafforda, doświadczonego adwokata, diametralnie zmienia się, gdy przez przypadkowe spotkanie z Soleil Beaumont zostaje wciągnięty w wir nieprzewidywalnych wydarzeń. Ojciec dziewczyny, pragnąc dla niej szczęścia, zaczyna rozmawiać prz...