Rozdział 3

2K 130 2
                                    

Wszedłem do baru, rozglądając się za Liamem, który powinien już w nim być, jednak nigdzie go nie widziałem. Zamówiłem sobie piwo i zająłem miejsce przy stoliku, wyciągając jednocześnie telefon z kieszeni. Rozmyślałem nad tym obiadem z naszymi rodzicami. Cały czas miałem w głowie myśl, że może jednak popełniłem błąd. Chciałem się wygadać Liamowi, ale wiedziałem, że nie powinienem tego robić. Jeszcze nie. Musiałem poczekać i zobaczyć, jak ta sytuacja się rozwinie.

Uniosłem lekko dłoń, gdy blondyn wszedł do lokalu. Przywitaliśmy się i od razu poszedł zamówić sobie piwo. Wyglądał, jakby był w wyśmienitym humorze. Od razu zagadał jakąś siedzącą samotnie brunetkę. Nigdy nie marnował czasu. Przez kolejne trzy minuty wydawało mi się, jakby kompletnie zapomniał, że to ze mną się umówił. Wreszcie złapał swoje piwo i ruszył w moim kierunku, uśmiechając się szeroko.

– Zgadnij, kto dostał wizytówkę? – Pokazał mi ją zadowolony i zajął miejsce naprzeciwko. – A ty co taki dziwny dzisiaj jesteś?

– Zmęczony.

– Byłeś ostatnio na jakiejś ciekawej randce? Dawno mi o żadnej nie opowiadałeś – zaczął temat. – Nie chodzisz już na żadne randki, czy nie są już tak śmieszne, jak te wcześniejsze? Teraz zaczęły cię one dobijać?

– Na razie skupiam się tylko na jednej kobiecie – wyznałem, chociaż nie wiedziałem, dlaczego postanowiłem mu to powiedzieć. Jednak musiałem nieco minąć się z prawdą. Nie chciałem mu powiedzieć, że dopiero tego dnia się poznaliśmy. Liam wyglądał na nieco zaskoczonego, gdy dotarło do niego, co powiedziałem.

Ekran mojego telefonu się podświetlił, gdy nadeszła nowa wiadomość.

Soleil: Hej, przystojniaku. Tylko nie przychodź na ten obiad w garniturze! Koszula wystarczy!

Ja: Pojadę pewnie prosto z kancelarii... To oczywiste, że przyjadę w garniturze. Masz coś do garniturów? Nie podobają ci się? I tak Ci nie uwierzę, jeśli powiesz, że ich nie lubisz. Komu nie podobają się garnitury?

Soleil: Rodziców masz odebrać.

Ja: Pamiętam, ale dzięki za przypomnienie.

Zablokowałem telefon i spojrzałem na Liama, który w dalszym ciągu mi się przypatrywał, popijając powoli piwo. Przeprosiłem go cicho i sięgnąłem po swój alkohol, biorąc nieco większy łyk.

– Kim ona jest? Widziałem ten twój mały uśmieszek, jak dostałeś wiadomość. To na pewno ona do ciebie pisała. Mam rację? – Kiwnąłem w odpowiedzi powoli głową. – O Boże! Mów mi wszystko! Naprawdę nie wierzyłem, że w końcu spotkasz kogoś, kogo polubisz, Laurent. Zawsze coś ci w nich nie pasowało, a tu proszę. Musisz mi ją przedstawić. Jestem jej bardzo ciekawy. Powiesz mi cokolwiek?

– Ciężko ci cokolwiek powiedzieć, jak tyle nawijasz... – powiedziałem spokojnie. – Ma na imię Soleil.

– Ładne ma imię. Pierwszy raz się z nim spotykam.

– Ja też. Nie będę ci zbytnio o niej opowiadał. Sam pewnie niedługo ją poznasz. Pewnie nadarzy się jakaś okazja.

Chciałem jakoś wybrnąć, a on na szczęście nie drążył tematu. Kazał mi tylko obiecać, że pewnego dnia naprawdę ją pozna. No cóż... Nie wiedziałem, czy to kiedykolwiek się wydarzy.

Soleil: I lubię facetów w garniturach. Wyglądają w nich gorąco.

Prychnąłem śmiechem, gdy dostrzegłem wiadomość, która po chwili nadeszła. Jednak nie odpisałem jej, żeby nie denerwować Liama. Nie lubiłem też zbytnio korzystać z telefonu w towarzystwie. Skupiłem się więc na swoim przyjacielu, a do niej zamierzałem się odezwać po wyjściu z baru. Niemniej jednak, myśli moje nieustannie wracały do tej kobiety. Szczególnie do momentu naszego pierwszego spotkania, gdy weszła do windy. Wtedy myślałem, że to będzie kolejny, nudny dzień. Jednak wiele mnie w nim zaskoczyło.

Ślub na kilku warunkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz