AURELIA:
Dzięki korepetycjom udało mi się już odłożyć trochę kasy. Postanowiłam dziś wręczyć ją mamie, żeby wspomóc trochę finansowo rodziców.
Wiedziałam, że tego potrzebowali, choć nie chcieli tego przyznać.
Było mi trochę głupio, bo nadal nie powiedziałam mamie, że zostałam zwolniona z pracy. Nie chciałam, żeby się martwiła i wiedziałam, że jeśli jej to powiem, to tym bardziej nie będzie chciała ode mnie przyjąć jakichkolwiek pieniędzy.
– Proszę – powiedziałam, wyciągając do niej dłoń z banknotami.
– Kochanie, rozmawialiśmy o tym – mama zmarszczyła brwi. – Nie chcę, żebyś oddawała mi swoje ciężko zarobione pieniądze.
– Mamo – zmarszczyłam brwi, nie dając za wygraną. – Chce się dołożyć do leczenia Riley.
Wiedziała, że nie odpuszczę. Przerabiałyśmy tę samą rozmowę chyba z milion razy. Po dłuższym zastanowieniu głośno westchnęła i wzięła ode mnie banknoty.
– Miałaś już wypłatę? – spytała zdziwiona. – Przecież dopiero początek miesiąca.
Cholera. Nie mogłam jej tak dłużej oszukiwać. I tak miałam już niesamowite wyrzuty sumienia.
– Właściwie to – zawahałam się przez chwilę. – To nie są pieniądze z pracy.
– O boże, dziecko. Ukradłaś je?
– Zwariowałaś? – zaśmiałam się. – Nie, zaczęłam udzielać korepetycji.
– Och, rozumiem – odpowiedziała. Nadal, jednak wyglądała na dość mocno zmartwioną. – Skarbie nie sądzisz, że to dla ciebie za dużo? Praca w pizzerii, szkoła a teraz jeszcze korepetycje. Wykończysz się.
– Zwolnili mnie – wyrzuciłam z siebie na jednym wydechu, czując, jak pieką mnie policzki.
Mama spojrzała na mnie zszokowana, chyba, upewniając się, czy na pewno dobrze usłyszała. Nie dziwiłam się, że to do niej nie dociera. To do mnie zupełnie nie pasowało.
Zawsze byłam dobrą pracownicą i idealną uczennicą. A w ciągu ostatniego tygodnia zdążyłam wylecieć z pracy i obrazić nauczycielkę.
– Co się stało? – spytała, patrząc na mnie ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
– Po prostu – westchnęłam, zastanawiając się jak wytłumaczyć jej tę sytuację. – Jeden klient był wyjątkowo chamski i go spoliczkowałam. Mój szef to widział i od razu mnie wyrzucił.
– Musiał cię chyba nieźle zdenerwować, prawda? To do ciebie niepodobne.
– Ta...
– Jestem pewna, że mu się należało.
– Oj należało – przyznałam, przypominając sobie tego wkurzającego typka. – I to jak
– Dobrze, że to tylko jakiś obcy człowiek, którego już nigdy nie spotkasz – stwierdziła. – A tak w ogóle to, komu udzielasz tych korepetycji? – zainteresowała się.
– Pamiętasz tego chłopaka, który przyszedł do nas ostatnio z kwiatami?
– Ten przystojny brunet? – uśmiechnęła się mama. – Chyba zawróciłaś mu w głowie. No i niezły z niego dżentelmen, skoro zjawił się tu z kwiatami i zabrał cię na obiad. To na pewno tylko korepetycje?
Dżentelmen to chyba ostatnie słowo, jakim można by było określić Reeda.
– Tak, nic między nami nie ma – potwierdziłam. – Idę się pouczyć – oznajmiłam, biorąc z lodówki jogurt truskawkowy i kierując się w stronę schodów.
CZYTASZ
ULTRAVIOLET
Roman pour AdolescentsDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...