AURELIA:
Spojrzałam zaskoczona na Riley, gdy Reed zniknął za drzwiami. Zdziwiło mnie to, że nadal rozmawiali, gdy wyszłam. Przecież oni w ogóle się nie znali. Czyżby Reed próbował poderwać nawet moją młodszą siostrę? Chyba nie byłby do tego zdolny...
Z drugiej strony to przecież ten chłopak nie raz udowodnił mi już, że jest zdolny do wielu rzeczy.
A Riley wydawała się być taka szczęśliwa po rozmowie z nim. O co tu do cholery chodziło?
- Za co niby mu dziękowałaś? - spytałam zaciekawiona.
- Nic takiego - wzruszyła ramionami. - Nieważne.
Zmarszczyłam brwi. Nie spodobała mi się jej odpowiedź.
- Riley...- powiedziałam, nie zamierzając odpuścić. - A tak serio? Coś mnie ominęło?
- No dobrze. Dziękowałam mu za to, że cię tu przywiózł i nie musiałaś się tłuc autobusem - wyjaśniła. - To kawał drogi. A dobrze wiem jak nie cierpisz komunikacji miejskiej - dodała, po czym zabrała mi z dłoni twixa i łapczywie się w niego wgryzła. - To najlepsze co jadłam od dawna - uśmiechnęła się zadowolona.
- Jutro przywiozę ci jakiś obiad - obiecałam. - Może kurczaka z makaronem i pieczarkami? - zaproponowałam, wiedząc, że jest to jedno z jej ulubionych dań. - Muszę iść do szkoły, ale przyjadę wieczorem z rodzicami i...
- Nie ma mowy - Riley pokręciła stanowczo głową. - Nie możesz codziennie u mnie siedzieć. Nie chcę cię tu jutro widzieć.
- Au, brutalnie - powiedziałam, łapiąc się za serce.
- Traktujesz mnie jakbym była umierająca - odparła z wyrzutem.
- Riley...
Nie znosiłam gdy tak mówiła i bagatelizowała swoją chorobę. Wiedziałam, że jej stan jest poważny i że w każdej chwili może jej się pogorszyć. Ona też o tym wiedziała, jednak zdawała się tym nie przejmować.
I choć nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłoby jej zabraknąć to i tak chciałam z nią spędzać jak najwięcej czasu.
W razie gdybyśmy miały go jednak mało...
- Proszę cię.. - westchnęła. - Lubię, gdy ze mną siedzisz, ale czasami przydałoby mi się trochę spokoju, żeby no nie wiem - zaczęła się zastanawiać, jakby szukając wymówki. - Poczytać książkę...
- Nie cierpisz czytać - zmarszczyłam brwi, wiedząc że ściemnia.
- No to obejrzeć serial - nie dawała za wygraną. - Po prostu pamiętaj, że masz też swoje życie. Bo mam straszne wyrzuty sumienia, gdy ciągle tu ze mną przesiadujesz i przez to zaniedbujesz swoje sprawy.
- Nie ma dla mnie ważniejszych spraw niż twoje zdrowie - powiedziałam, na co Riley posłała mi to swoje spojrzenie, które krzyczało "przecież wiesz, że mam rację".
Może i trochę miała. Ale ja po prostu nie umiałam inaczej. Byłam typem osoby, która zawsze troszczyła się o bliskich. Rodzina była dla mnie najważniejsza.
- A tak w ogóle to co jest między wami? - siostra zmieniła nagle temat, na co spojrzałam na nią zaskoczona. Dopiero po chwili dotarło do mnie że pyta o Reeda.
- A co ma być?
- Spotykacie się, tak? - zamrugałam i spojrzałam na nią jak na wariatkę. Skąd jej to przyszło do głowy?
- Co? Ja i Reed? Zwariowałaś? - parsknęłam.
- Eee...- teraz to ona wydawała się być mocno zdezorientowana.
CZYTASZ
ULTRAVIOLET
أدب المراهقينDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...