Leocadia przez te kilka dni nie odezwała się ani słowem na temat wiadomości, którą dostała w dniu, w którym razem z Vaughnem dowiedzieli się o tym, że zjawią się na kolejnej premierze filmowej.
Tłumaczyła się tym, że już nikt do niej po raz kolejny nie napisał, więc zignorowała tak naprawdę ostrzeżenie od człowieka, który ewidentnie czegoś od niej chciał.
Miała nie kłamać. Złożyła obietnicę na mały palec, a teraz ją złamała. Czuła się z tym okropnie. Bo Vaughn ani razu nie naruszył jej zaufania. Lecz w drugą stronę wyglądało to zupełnie inaczej.
Obawiała się, że gdy powie mu o tym wszystkim, to po raz pierwszy się na nią wścieknie. A ona tak bardzo nie chciała psuć tego, do czego dochodziło pomiędzy nimi. Tak bardzo nie chciała zburzyć tej relacji. Nawet jeżeli to była faktycznie tylko gra pod publikę.
Jazda limuzyną minęła w całkowitej ciszy. Jedyne co, to Vaughn delikatnie gładził kciukiem wierzch dłoni na Leocadii, dzięki czemu się nieco rozluźniła.
Co jeśli znowu ktoś przeze mnie zginie? Co jeżeli popsuję kolejną premierę? Może jestem chodzącym pechem?
Nie przepracowała tej traumy. I zaczynała strasznie żałować podjętej przez siebie decyzji. Nie tak miał wyglądać ten dzień. Nie zamierzała po raz kolejny zakładać maski. Naprawdę chciała cieszyć się z tego, że u jej boku był Vaughn. Że po raz pierwszy na takim wydarzeniu nie będzie jako jej ochroniarz, a partner. Co z tego, że udawany partner? I tak coś ją do niego ciągnęło.
Dziwiła się, że Vaughn również był taki cichy. Na co dzień wykazywał się ogromną ilością energii. Rozmawiał ile wlezie, zaczepiał ją, sypał żartami, ale coś tego dnia uległo zmianie. Tylko nie wiedziała co, a bardzo pragnęła się dowiedzieć.
– Stresujesz się? – zapytała szeptem.
Zauważyła, że już dojeżdżają na miejsce, ale wierzyła, że uda im się jeszcze szczerze porozmawiać zanim zacznie się to całe szaleństwo.
Bradford skoncentrował się tylko na niej. Ich spojrzenia się ze sobą spotkały, a serce Leocadii zgubiło prawidłowy rytm.
– Tak trochę.
– A czym dokładnie?
Zauważyła to zawahanie. Uchylił usta, aby zaraz je zacisnąć w cienką linię i odwrócił wzrok.
– Trochę tą premierą. Chcę jak najlepiej wypaść u twojego boku – odpowiedział w dość dziwny sposób, jak na niego.
– Wybacz, że cię w to wciągnęłam – odparła ze skruchą. – Zrozumiem jeśli zechcesz się wycofać. Na pewno sobie poradzę.
– Nie ma mowy – powiedział twardo. – Nie mógłbym zostawić ciebie samej. Wybij to sobie z głowy, szefowo.
– Nie chcę, żebyś czuł się niekomfortowo. Wolałabym, żebyś dobrze wspominał ten wieczór – wyznała.
Limuzyna już po chwili się zatrzymała. Mimo tego, że jeszcze nie wyszli to już słyszała, niektórych dziennikarzy.
Spokojnie, dasz radę. Przecież jest z tobą Vaughn.
Z nim wszystko wydawało się być łatwiejsze i mniej bolesne.
Vaughn ułożył obie dłonie na policzkach Leocadii.
– Spójrz mi w oczy, Leocadio – poprosił. Gdy to uczynił, kontynuował swoją wypowiedź: – Przy tobie czuję się zawsze komfortowo. I oczywiście, że dobrze będę wspominał ten dzień. Nie zostawię cię samej, doskonale o tym wiesz. Chcę spędzić z tobą ten wieczór i nie dopuszczę do tego, żebyś gorzej się poczuła. Nie myśl o dziennikarzach, nie myśl o tych wszystkich fałszywcach. To nasz wieczór, okej? Możemy się tak umówić?

CZYTASZ
Ugly Little Lies [+16]
Lãng mạnBrzydkie, małe kłamstewka stają się dużymi kłamstwami, gdy poznaje się gorzką prawdę. Za pięknymi twarzami, kryją się obrzydliwe słowa i spojrzenia pełne pogardy. Za pięknymi sukniami i garniturami, kryją się ludzie, którzy gdyby dostali taką możliw...