Rozdział 7. Ostatni sekret

433 23 2
                                    

Muzyka wręcz dudniła w jej uszach. Próbowała skupić się na niezbyt skomplikowanej choreografii.

Dwa dni. Dwa dni do pogrążenia się przed tyloma ludźmi. Tak, była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Chyba bardziej już się nie dało.

– Przerwa! – krzyknęła Ava, która zmierzała w kierunku Leocadii.

Muzyka ucichła, a Lambert wyłączyła mikrofon. Szykowała się mentalnie na reprymendę stulecia. Chyba każdy już zdążył zauważyć, że coś się działo z Leocadią, lecz nikt nie próbował o to zapytać. Bo w rzeczywistości nikt się tym nie przejmował, a jeżeli już to zainteresował, by móc opowiadać plotki kolegom i koleżankom z pracy. Tak wyglądały realia, a Leocadia zdążyła do nich przywyknąć, choć naprawdę ją to bolało.

– Co się dzieje? Gorszy dzień? Nie wiem, chcesz chwilę odpocząć? A może przełożymy próbę na jutro? – zasypała ją pytaniami.

Popatrzyła na przyjaciółkę, która przymrużyła oczy, badając jej wyraz twarzy wzrokiem.

– Próba będzie jeszcze w dniu pokazu – przypomniała.

– Nie o tym mowa, Leo – odparła stanowczo.

Leocadia westchnęła ciężko. Odwróciła wzrok i ulokowała go na mężczyźnie, który od dwóch godzin nie spuszczał z niej wzroku. Powoli przyzwyczajała się do tego, że Vaughn był niczym jej cień, który ją chronił przed złem. Ale wiedziała, że przed jedną osobą nie był w stanie ją ochronić. Leocadia była dla siebie największym zagrożeniem, z czego mało kto zdawał sobie sprawę.

Vaughn posłał w jej kierunku uśmiech pełen ciepła. W ten sposób okazywał kobiecie wsparcie. Nadal nie dowierzała, że nie rzucił tej roboty po kilku dniach przebywania w jej towarzystwie.

– Halo. Ziemia do Leocadii Lambert. – Ava pstryknęła palcami przed twarzą przyjaciółki.

Leocadia lekko podskoczyła z zaskoczenia. Powróciła spojrzeniem do Avy. Musiała przypomnieć sobie, o czym rozmawiały.

– Jestem nieco rozkojarzona. Nie wyspałam się i to pewnie przez to. Zaraz się ogarnę – skłamała bez krzty wysiłku.

– Na pewno? Już dwie godziny trwa próba, a z tobą dalej coś się dzieje. I nie tylko ja to widzę, więc to nie są jakieś moje fanaberie.

Nie ugięła się pod uważnym spojrzeniem Goodwin. Grała, niczym najlepsza aktorka.

– Zaraz się ogarnę. Piętnaście minut przerwy i wrócę do dobrej formy. – Spojrzała prosto w oczy Avy, aby nadać większej wiarygodności.

Sama chciała w to uwierzyć. Musiała znaleźć jakiś sposób na rozluźnienie się. Musiała pozbyć się myśli, które towarzyszyły jej od dnia, w którym dowiedziała się, że ma zaśpiewać na tym przeklętym pokazie. Gdyby mogła to wycofałaby się jeszcze tego samego dnia, ale klamka zapadła.

– Naprawdę nie musisz robić niczego na siłę. Jeżeli chcesz, to po prostu zaśpiewasz z playbacku. Tutaj nie będzie fanów, którzy będą chcieli śpiewać razem z tobą, więc co to za różnica czy zaśpiewasz na żywo czy się trochę wspomożesz? – Wzruszyła obojętnie ramionami.

Tylko, że dla Leocadii było to bardzo ważne. Nigdy nie używała playbacku. I nie uważała tego za odpowiednią pomoc. Dbała o to, aby jej głos brzmiał, jak najlepiej w dniu koncertów. Wiedziała, że jej występ pojawi się na różnych social mediach, a ludzie szybko zweryfikują, czy śpiewała na żywo, czy też nie. Ludzie nie lubili, kiedy artyści szli na łatwiznę. A nie życzyła sobie kolejnej fali hejtu.

Myślała w sposób realistyczny choć ludzie uważali to za ogromny pesymizm. Ale Leocadia znała ten świat od podszewki. Zbyt długo grała na scenie, zbyt długo obracała się w niechcianym towarzystwie, zbyt często czytała komentarze pod zdjęciami bądź tik tokami. Jedna teoria, nakręcała kolejną. Tak samo to wyglądało z plotkami.

Ugly Little Lies [+16] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz