– Nie. Coś mi nie pasuje w tym tytule. Jest taki... – szukała odpowiedniego słowa – sztuczny.
Ramiona Xaviera opadły. Z jego ust wydobył się pełen zmęczenia jęk.
– Siedzimy tu dwie godziny i nadal nie mamy idealnego tytułu do płyty. Nie możemy wybrać któregoś z piosenek, które będą na tej płycie?
Leocadia przymrużyła oczy.
– Nie.
– Nie? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – Oparł plecy o oparcie obrotowego fotela. Rozejrzał się i skupił swoje spojrzenie na Vaughnie, który siedział obok Leocadii i zajadał się winogronami. – Ty! Wtedy pomogłeś, to teraz też się na coś przydasz. – Klasnął w dłonie w geście euforii.
– O nie, nie ma mowy. Nie pozwolę robić z Vaughna jakiegoś parobka. I tak dużo dla mnie zrobił. Więcej nie potrzeba – zaprotestowała niemal od razu.
– Kobieto, dlaczego ty mnie tak katujesz? – Teatralnie złapał się za klatkę piersiową i zsunął się z fotela.
– Czy tylko ja w tym towarzystwie zachowuje się, jak na mój wiek przystało?
Xavier pokiwał ochoczo głową.
– Ta, bo tylko ty masz tak dużego kija w tyłku.
Leocadia usłyszała zduszone parsknięcie Vaughna. Czyli on też prosił się o kłopoty. Obrzuciła go surowym spojrzeniem, przez co się wyprostował i wyszczerzył, ukazując szereg zębów.
– Ja jestem grzeczny. Nic złego nie powiedziałem. – Podniósł ręce w geście poddania.
– Nie musiałeś mówić. Wystarczy, że twój śmiech to zasugerował – fuknęła.
– Wow, wy naprawdę zachowujecie się, jak stare, dobre małżeństwo – wtrącił Xavier.
Vaughn przysunął się do Leocadii i przyciągnął ją do siebie. Musnął czule wargami jej skroń.
– Nie skromnie powiem, że się z tym zgodzę.
– Braliście jakieś lekcje z gry aktorskiej? Nic dziwnego, że każdy wam uwierzył, że jesteście razem.
Już nie udajemy, odpowiedziała w myślach.
Jednak ani ona, ani Vaughn nie przyznali na głos, że gra w pewnym stopniu dobiegła końca.
Bo może tak naprawdę gra dopiero się zaczęła? Może wokół nich czaiła się seria okropnych kłamstw, które oznaczały próbę przetrwania? Nikt nie wiedział czy Vaughn i Leocadia wygrają z tym razem, czy osobno. A oni nawet nie zdawali sobie sprawy, że każdy czyn niósł ze sobą pewne konsekwencje.
– Najwyraźniej nie zawsze trzeba grać – odpowiedział wymijająco Vaughn.
– Mądre. – Xavier pstryknął palcami i wskazał na Bradforda.
Leocadia chrząknęła i poprawiła perły.
– Okej, może wróćmy do pracy.
– Potrzebuję przerwy. Mój mózg odmawia posłuszeństwa. To dla mnie za dużo – marudził.
– Wiesz, że Ava nie będzie zadowolona jeżeli się dowie, że nie ruszyliśmy do przodu?
Xavier nagle podniósł się z fotela, jakby ktoś go właśnie oblał zimną wodą.
– Proszę nie używać przeciwko mnie Avy. Ta kobieta mnie przeraża.
Brwi Vaughna poszybowały do góry.
– Naprawdę boisz się Avy?
– Chłopie, w jej oczach można czasami dostrzec furię. Lepiej z nią nie zadzierać.

CZYTASZ
Ugly Little Lies [+16]
RomanceBrzydkie, małe kłamstewka stają się dużymi kłamstwami, gdy poznaje się gorzką prawdę. Za pięknymi twarzami, kryją się obrzydliwe słowa i spojrzenia pełne pogardy. Za pięknymi sukniami i garniturami, kryją się ludzie, którzy gdyby dostali taką możliw...