Rozdział 29. Plotka goni plotkę

157 12 5
                                    

Leocadia przespała połowę podróży i obudziła się dopiero, gdy Ava zatrzymała się już w docelowym miejscu. Sen dobrze jej zrobił, ale obawiała się, że potem będzie miała problemy, żeby zasnąć ponownie.

Wysiadła zaraz z samochodu i pomogła Avie wyjąć walizki. Złapała za rączkę od swojej, ale i tak trzymała ją w górze, żeby nie ubrudzić kółek od śniegu.

– Brakowało mi tego miejsca – powiedziała z zachwytem Leocadia.

Ava poprawiła swoją czapkę i spojrzała na drewniany domek. Jego dach był pokryty śniegiem. Dookoła domku rosło pełno większych lub mniejszych drzew, które idealnie pasowały do tego klimatu. Obie zaciągnęły się świeżym powietrzem. W lato zawsze dbano o to, żeby nie zabrakło kwiatów. Wtedy wyglądało to baśniowo i posiadało niewyobrażalny klimat.

Przyjaciółki przeszły parę kroków, pozostawiając po sobie ślady na śniegu. Już dawno się ściemniło, więc na ten dzień już niczego nie planowały. Jeżeli już to odpoczynek.

– Będzie trzeba trochę tutaj odśnieżyć. Jutro sprawdzę czy wszystko jest w tym starym składziku. – Ava wskazała głową na drewnianą małą szopę, w której rodzice Avy pochowali jakieś narzędzia i inne przydatne rzeczy, aby zachować porządek na podwórku.

Niedaleko domku stanęły dwa dobrze jej znane samochody. Nicholas wraz z innymi też już byli na miejscu. Miała nadzieję, że uda im się znaleźć jakiś nocleg o tej porze.

Leocadia powróciła wzrokiem do Avy i odparła:

– Pomogę ci, ale masz rację. Lepiej tym zająć się jutro.

Ava otworzyła drzwi i przepuściła Lambert. Leocadia weszła do środka i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że wnętrze nadal było tak przytulne. Nic się przez ten rok nie zmieniło.

Weszła w głąb domku. Drewno nadawało temu miejscu ciepła. W salonie stała wygodna kanapa, która mogła pomieścić ze dwie osoby, na niej położono puchaty, biały koc. Dywan również w dotyku wydawał się być mięciutki. Mały telewizor został ustawiony na meblu, naprzeciwko kanapy. Nie zabrakło również kominka, który ocieplał cały dom, a w szczególności salon.

Kuchnia została połączona z salonem. Leocadia obróciła głowę. Blat wręcz lśnił. Szafki były wykonane z drewna o naturalnym jego odcieniu. Przy wyspie kuchennej ustawiono krzesła. Dzięki czemu stworzono kącik do spożywania posiłków. Choć Leocadia lubiła też tam przesiadywać i rozmawiać z Avą przy porannej herbacie lub kawie.

W domu były jeszcze trzy pomieszczenia. Mała łazienka oraz dwa pokoje do spania. Nie przeszkadzało jej to, że nie imponowały swoją wielkością. Liczył się sam klimat, a nawet zapach lasu, który kojarzył jej się ze świeżym powietrzem oraz zapachem rąbanego drewna. Potrzebowała spędzić trochę czasu w skromniejszym miejscu. Każdy chyba miałby dość życia w samych luksusach. Czasami się zastanawiała, czemu wybrała sobie, aż tak dużą rezydencje.

No tak... Próbowała zaimponować rodzicom, którzy i tak znaleźli powód, żeby ją wyśmiać. W szczególności matka.

Do kuchni weszła Ava, która zadała od razu pytanie.

– Chcesz żebym zrobiła coś do jedzenia? Lodówka powinna być zapełniona.

– Nie, nie jestem głodna. Wezmę prysznic i się położę. Mimo tego, że spałam pół podróży, to się nią zmęczyłam.

Goodwin wyjęła z szafki szklankę, schyliła się po butelkę z wodą i zaraz nalała sobie wody do szklanki. Upiła kilka sporych łyków. Odstawiła szkło z brzękiem.

– Nie ma problemu. Odpocznij i napisz do Vaughna, żeby się nie martwił – zaśmiała się.

– Nicholas i tak mu pewnie już napisał, że dotarłyśmy, ale na pewno napiszę.

Ugly Little Lies [+16] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz