Rozdział 25. Nigdy więcej mi tego nie rób

230 19 0
                                    

Leocadia nie pamiętała niczego z ostatnich kilku godzin. Obraz w jej głowie się rozmazywał i wracał do tej jednej chwili, gdy Vaughn ją obronił, ryzykując własnym życiem. Co jeżeli nie miałby na sobie kamizelki kuloodpornej? Co jeżeli kula trafiłaby w inne miejsce, a nie w ramię?

Tak bardzo się bała. Po raz pierwszy w życiu doświadczyła, aż takiego strachu. Pragnęła być przy nim cały czas. Czuwać nad nim, żeby mieć pewność, że nic złego mu się nie dzieje.

Chciała się wyrwać, gdy lekarze zabrali go gdzieś. Była w takim stanie, że nawet nie wiedziała, co się dzieje. Nie umiała myśleć rozsądnie. Bez przerwy powtarzała pod nosem te same słowa. Błagała, żeby jej nie zostawiał. Błagała, żeby trzymał się złożonej jej obietnicy.

Usiadła na krześle i popatrzyła pustym wzrokiem na szarą ścianę. Po korytarzu przechadzali się lekarze, pacjenci, rodziny pacjentów. Nie kontrolowała własnych emocji. Po raz kolejny zaczęła płakać. Gdyby nie ona, to Vaughn nie znalazłby się w szpitalu. Gdyby nie ona, to byłby bezpieczny. Wolała znaleźć się na jego miejscu. Wolała cierpieć za niego.

Po chwili naprzeciwko niej stanęła Ava z plastikowym kubeczkiem z wodą.

– Chciałam ci wziąć jakąś herbatę, ale w tym szpitalu niczego takiego nie znalazłam – szepnęła.

Leocadia uniosła na nią spojrzenie i zmusiła siebie do słabego uśmiechu. Otarła łzy i drżącą dłonią wzięła kubeczek od Avy.

– Dziękuję – powiedziała cicho.

Ava usiadła obok Leocadii, objęła ją ramieniem, żeby mogła się do niej przytulić.

Chciała ją jakoś uspokoić, ale nie miała bladego pojęcia jak.

– To na pewno było tylko draśnięcie. Ten postrzał nie zagraża jego życiu.

– Tego nie możemy być pewne.

Leocadia z trudem upiła kilka łyków wody. Oblizała spierzchnięte wargi.

– Leo, nic mu nie będzie. Jestem przekonana, że lekarze nim się bardzo dobrze zajmują. Zadbają o to, żeby pozbyć się kuli, zszyją go i przewiozą na salę, żeby mógł odpocząć, a wtedy na pewno ci pozwolą go zobaczyć.

– On w ogóle nie powinien się tu znaleźć, rozumiesz?

– Nie cofniemy czasu, słońce. – Pogładziła ją czule po plecach. – Vaughn jest naprawdę w dobrych rękach. Nie masz się czym martwić.

– Ale mam o kogo. Ava... Mi na nim zależy. Cholernie mi na nim zależy – szepnęła przez zaciśnięte gardło. – Może masz rację, może faktycznie ta kula nie uszkodziła jakiś ważnych nerwów, czy czegokolwiek innego. Nie znam się na tym. Po prostu... Po prostu się wystraszyłam. Stał mi się cholernie bliski. Uczucia jakimi go obdarzyłam... – przerwała, aby znaleźć odpowiednie słowa – są cholernie silne. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś równie pięknego i tak intensywnego. Obawiam się, że nawet żaden napisany przeze mnie tekst piosenki nie byłby w stanie pokazać tego, co czuję. Wydaję mi się, że żadne słowa nie są w stanie tego wytłumaczyć. Nie ma takich słów, rozumiesz?

Przyznała się sama przed sobą, że Vaughn nie był dla niej tylko ochroniarzem lub partnerem na pokaz. Te miesiące sprawiły, że właśnie ten mężczyzna obudził jej zimne serce, które zaczęło w końcu bić w rytmie uczucia, którego tak bardzo się obawiała.

– Musiałabym być bardzo ślepa, żeby tego nie zauważyć. Widzisz, jednak dobrze, że na was naciskałam w kwestii udawanego związku. Dzięki temu zbliżyliście się do siebie. Ba, wy byliście do tego zmuszeni, co wyszło wam na dobre.

Ugly Little Lies [+16] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz