Rozdział 27: Ukojenie w rozpaczy

1K 80 3
                                    

Lily poczuła przyjemne, łagodne kołysanie swojego ciała, jakby była kołysana przez kogoś z troską i czułością. Dochodziły do niej ciche, kojące szepty, których źródła nie potrafiła zlokalizować. Wydawały się dobiegać z oddali, spoza zasłony mgły otaczającej ją ze wszystkich stron. Stopniowo zaczęła rozumieć, że wcale nie znajduje się w lochu. Zimna, twarda posadzka, po której pełzało jej obolałe ciało, nie była chropowatą podłogą lochu, lecz gładką, kamienną posadzką jej własnej komnaty.

Chwyciła się desperacko ramion Rose, trzymając się jej niczym tonący trzyma się deski ratunkowej. Rose była dla niej kotwicą, która pozwoliła jej wydostać się ponad taflę mętnej wody wspomnień. Nie chciała dać się pochłonąć przez ciemne odmęty. Trzymała kurczowo jej suknię, wczepiając palce tak mocno, jakby od tego zależało jej życie. Nie chciała ponownie utonąć w otchłani koszmarów.

Lily nie potrafiła przetworzyć słów, które do niej docierały. Kojący szept Rosalind wpadał do jej uszu, ale umysł nie był w stanie zrozumieć ich znaczenia. Jednak sam ton głosu służącej ją uspokajał. Stopniowo przestawała szlochać, a łzy przestały płynąć po jej policzkach. W pewnym momencie zaprzestała całkowicie płaczu.

Rose delikatnie otarła jej mokre policzki, usuwając ślady łez. Następnie pomogła jej się podnieść z podłogi. Z troską założyła jej spódnicę, którą Lily sama wcześniej wybrała. Pomogła jej również włożyć koszulę. Kiedy była już ubrana, zaprowadziła ją delikatnie do łóżka.

 - Przyniosłam ci zupę - powiedziała, wskazując tacę na stoliku obok łóżka. - Musisz coś zjeść, żeby nabrać sił.

Lily pokręciła głową.

 - Nie jestem głodna - mruknęła cicho.

 - Wiem, że nie masz apetytu, ale twój organizm potrzebuje pożywienia - nalegała Rose. - Spróbuj chociaż kilka łyżek.

Dziewczyna ponownie odmówiła. Rose westchnęła ciężko.

 - No dobrze, szkoda. W takim razie nie będziesz miała siły na niespodziankę.

Lily uniosła wzrok, patrząc na nią pytająco.

 - Niespodziankę?

 - Tak, ale skoro nie chcesz jeść, to chyba sobie darujemy - odparła Rose, udając rezygnację.

Przez chwilę w pokoju panowała cisza. W końcu Lily niepewnie się odezwała:

 - A... co to za niespodzianka?

Rosalind uśmiechnęła się lekko.

 - A, a, a! Nie tak prędko, droga pani. Najpierw zjedz trochę zupy, to może ci powiem.

Dziewczyna wahała się, marszcząc brwi.

 - No nie wiem... - mruknęła niepewnie. - Nie jestem pewna, czy dam radę cokolwiek przełknąć.

 - Spróbuj choć kilka łyżek, proszę. Taka mała porcja na pewno nie zaszkodzi.

Lily westchnęła ciężko, ale sięgnęła po miskę z zupą. Powoli zaczęła jeść, przełykając małe łyżeczki bulionu. Rose uśmiechnęła się zachęcająco.

 - No widzisz, dasz radę. Zjesz troszkę, a potem pokażę ci niespodziankę.

Dziewczyna jadła powoli, ale uparcie. W końcu opróżniła miskę w połowie.

 - Więcej nie dam rady - powiedziała, odsuwając ją.

Rose poczuła wewnętrzny grymas niezadowolenia, kiedy zobaczyła, że Lily ledwo tknęła posiłek, zjadając tylko kilka łyżeczek bulionu. Była to porcja tak niewielka, że wystarczyłaby dla małego dziecka, a nie dorosłej kobiety. Jednak nie chciała jej zniechęcać ani obniżać jej motywacji, więc szybko ukryła swoje rozczarowanie i zmusiła się do ciepłego uśmiechu.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz