Lily otworzyła oczy, a na jej usta wpełzł delikatny uśmiech. Pierwszy raz od bardzo dawna obudziła się wypoczęta i w zaskakująco dobrym nastroju. Żadne bóle nie dręczyły jej ciała, a zmęczenie jakby wyparowało podczas snu. Co więcej, poczuła głód. Jej żołądek domagał się jedzenia, a ona ze zdumieniem odkryła, że myśl o posiłku nie wywołuje w niej mdłości. To było tak odmienne od tego, co czuła przez ostatnie tygodnie. Wspomnienia wczorajszej kłótni z Rose i jej długiej nieobecności wciąż gdzieś tam były, ale przyćmione, zepchnięte na dalszy plan przez inne, przyjemniejsze odczucia. Przez chwilę delektowała się tym stanem, nie chcąc, by cokolwiek zburzyło tę kruchą harmonię, którą odnalazła tego poranka. Wstała z łóżka, czując się lżejsza nie tylko na ciele, ale i na duszy.
Kiedy Rose weszła ze śniadaniem powitała ją promiennym uśmiechem.
- Oho, widzę, że zioła zadziałały. Wreszcie wróciłaś do żywych.
- Tak, czuję się o niebo lepiej - odparła Lily, sięgając po filiżankę z parującym napojem. Pociągnęła łyk i skrzywiła się lekko. - O, to zwykła herbata.
- Przecież nie mogę cię poić samymi ziołami od rana do wieczora - Rose pokręciła głową z dezaprobatą. - One mają cię wspomagać w powrocie do zdrowia, a nie odwalać za ciebie całą robotę. Poza tym, nadmiar ziół też nie jest wskazany. Może zaszkodzić.
Lily westchnęła teatralnie, odstawiając filiżankę.
- Wiesz co, Rose? W tej chwili oddałabym duszę za kubek porządnej, czarnej kawy. Nic tak nie postawi mnie na nogi jak solidna dawka kofeiny.
- Na twoim miejscu bym tak nie mówiła, zwłaszcza tutaj - powiedziała poważnie. - W tym przeklętym miejscu może znaleźć się ktoś, kto rzeczywiście zapragnie zawładnąć twoją duszą.
- Jesteś dziś strasznie pesymistycznie nastawiona - zauważyła Lily, sięgając po jakąś dziwną bułkę.
Przyjrzała jej się podejrzliwie, ale głód zwyciężył. Odgryzła ostrożnie kawałek i ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że smakuje całkiem nieźle. Wzruszyła ramionami i jadła dalej.
- W tym miejscu nie da się inaczej - odparła ponuro Rose, wpatrując się w swoją filiżankę herbaty.
Nawet nie zwróciła uwagi na to, że dziewczyna pierwszy raz od kilku miesięcy sama zaczęła jeść posiłek.
- Hmm - mruknęła Lily z pełnymi ustami, przełykając kęs bułki. Uniosła brew, spoglądając na przyjaciółkę. - A to nie ty wczoraj wygłaszałaś mi wykład? Jak to szło... Nie możesz okazywać słabości, musisz stawić opór? - Lily starała się naśladować ton i gesty Rose z poprzedniego dnia.
Rose nie zareagowała od razu na te słowa. Jej spojrzenie pozostawało nieobecne, jakby duchem błądziła gdzieś daleko poza murami komnaty, w której przebywały. Ciemne oczy wpatrywały się tępo w przestrzeń, a usta zacisnęły się w wąską, pełną napięcia linię. Wyglądała, jakby toczyła wewnętrzną walkę, jakby rozważała coś intensywnie w myślach. W końcu jednak przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
- Musisz stąd uciec.
Te trzy proste słowa zawisły ciężko w powietrzu, jakby miały moc zmieniania rzeczywistości. Lily zamarła wpół gestu, z bułką uniesioną do ust. Dłoń zastygła jej w połowie drogi, a oczy rozszerzyły się w wyrazie szczerego zdumienia. Wpatrywała się w Rose, jakby nie do końca dotarł do niej sens wypowiedzianych przed chwilą słów.
- Co? - zapytała w końcu, a jej brwi zmarszczyły się, tworząc drobną, pionową zmarszczkę między nimi. - Wczoraj mówiłaś, że nie ma takiej możliwości.
CZYTASZ
Syn Gniewu (18+ zakończona)
FantasyOblicza Grzechu: Syn Gniewu, Tom 1 W zamierzchłych czasach, gdy świat dopiero raczkował w swym istnieniu, Piekło zostało rozdarte na siedem odrębnych krain. Każda z nich stała się ucieleśnieniem jednego z siedmiu grzechów głównych. Władcy tych krain...