Rozdział 36: W objęciach wroga

986 64 4
                                    

Kiedy Rose powoli otworzyła oczy ujrzała była twarz Eona zaledwie kilka cali nad sobą. Stał blisko, pochylając się w jej stronę, tak że mogła dostrzec każdy szczegół jego rysów. Jedną dłoń opierał niedbale o ścianę tuż obok jej głowy, podczas gdy drugą trzymał jej cygaretkę, którą musiał przed chwilą wyjąć jej z ust. Bezceremonialnie wsunął ją sobie między własne wargi i zaciągnął się głęboko, wdychając dym. Grymas błogiej rozkoszy rozświetlił jego twarz. Po chwili wypuścił chmurę dymu ustami, obserwując jak powoli unosi się ona w górę, by zniknąć w ciemności. Następnie machnął lekceważąco ręką, wyrzucając cygaretkę Rose gdzieś na ziemię, nie przejmując się nią więcej. Zamiast tego skupił całą uwagę na dziewczynie, wpatrując się intensywnie w jej twarz.

- No no, co my tu mamy - wyszeptał. - Mała Rose bierze do ust bardzo brzydkie rzeczy.

Rose poczuła dreszcz na dźwięk swojego imienia.

- Czego ode mnie chcesz? - warknęła, siląc się na odwagę.

Próbowała go odepchnąć, ale on był silniejszy. Bez wysiłku unieruchomił ją, kładąc drugą dłoń tuż obok jej głowy, wiążąc ją w ciasnym uścisku między ścianą a swoim ciałem.

- A muszę czegoś chcieć? - odparł z udawanym oburzeniem. - Może po prostu tęskniłem za tobą.

Przysunął się bliżej, aż poczuła jego oddech na twarzy. Musnął nosem jej policzek. Położyła mu rękę na klatce piersiowej, odsunęła trochę do tyłu i uniosła brew do góry, dając mu jasno do zrozumienia, że ani trochę w to nie wierzy.

- Za mną, czy za posuwaniem mnie w kącie? - skrzywiła się.

Eon roześmiał się chrapliwie.

- Mówisz, jakby ci się to wcale nie podobało - uśmiechnął się złośliwie, muskając nosem jej szyję. - No dalej Rose, tak dawno się nie widzieliśmy. Nie tęsknisz za mną?

Spróbowała odepchnąć go kolanem, ale on przycisnął ją mocniej do ściany.

- Och, jakaś ty dzisiaj oporna - zaśmiał się. - Co tam u Neetrita i u jego małej dziwki?

- Ty skurwysynu - powiedziała Rose, czując jak ogarnia ją wściekłość. Zebrała całą siłę i uderzyła go pięścią w klatkę piersiową. - Widziałam, co jej zrobiłeś. Jesteś chory.

- No proszę, koteczek pokazuje pazurki - roześmiał się, mocniej dociskając ją do ściany. - Lubię, jak się opierają. To tylko dodaje smaku.

- Jesteś potworem - warknęła, patrząc na niego z nienawiścią. - Jak mogłeś jej to zrobić? Czym ci zawiniła ta biedna dziewczyna?

Eon uśmiechnął się złośliwie.

- Oj nie udawaj, że przejmujesz się losem jakiejś ziemskiej dziwki. Dobrze wiesz, że i tak nie czeka jej tu nic lepszego.

- Nie nazywaj jej tak - wysyczała przez zęby Rose, czując jak ogarnia ją wściekłość. - To niewinna istota, porwana tutaj wbrew swojej woli. Nie zasłużyła na to, co jej zrobiłeś.

- Och, jakaż ty jesteś szlachetna - zakpił. - Uważasz się za lepszą od niej, co? Jesteście obie tylko nędznymi służkami. Gdybym chciał, mógłbym z wami zrobić wszystko.

Miał rację. Och, jakże głupia kiedyś była. Jak mogła dać się omamić jego pozornemu urokowi i nie dostrzec prawdziwej natury tego potwora? Wstydziła się teraz swojej naiwności, że pozwoliła, by zauroczył ją i wprawił w zachwyt swoją przebiegłą grą. Jak mogła pałać do niego takim pożądaniem, wzdychać do niego po kątach niczym zakochana nastolatka? To przecież była tylko iluzja, miraż stworzony przez tego podstępnego manipulatora.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz