Rozdział 44: Pustynia Skąpana we Krwi

700 66 4
                                    

Przez ulotną chwilę poczuła, jak nadzieja rozgorzała w jej sercu niczym maleńki, lecz niezłomny płomyk. Może jednak uda jej się ujść z życiem z tej przerażającej opresji? Potwory sunęły za nimi ociężale, a Ashiri pędziła przed siebie z oszałamiającą prędkością. Lily z trudem utrzymywała się w siodle, jej dłonie zaciskały się kurczowo na lejcach, a wiatr smagał jej twarz, szarpiąc wściekle miedzianymi kosmykami.

Lecz nagle jej kruche nadzieje zostały brutalnie zmiażdżone. Olbrzymi głaz przeciął powietrze tuż obok nich, tak blisko, że niemal musnął jej ramię. Serce skoczyło jej do gardła, a z ust wyrwał się przeraźliwy krzyk. Głaz runął na ziemię po ich lewej stronie, wzbijając tumany kurzu i odłamków skalnych. Ashiri zarżała dziko i gwałtownie zboczyła w prawo. Lily poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła, gdy klacz wykonała desperacki sus w bok. Kurczowo przylgnęła do końskiego grzbietu, modląc się, by nie spaść. Strach ściskał jej trzewia lodowatymi szponami.

Przez ułamek sekundy świat zdawał się zamierać w bezruchu, gdy kolejny potężny głaz przeciął powietrze po prawej stronie Lily i Ashiri. Klacz, wiedziona instynktem przetrwania, wykonała desperacki sus w lewo, unikając niechybnej zagłady dosłownie o włos.

Przylgnęła bardziej do szyi Ashiri, jej palce były wplecione w grzywę zwierzęcia tak mocno, jakby od tego zależało jej życie. Zacisnęła powieki, nie śmiąc spojrzeć za siebie, ale jej wyostrzone zmysły i tak rejestrowały każdy dźwięk i wstrząs. Dudniący łoskot kolejnego głazu, który nie doleciał do celu, lecz i tak wstrząsnął ziemią za ich plecami, niemal rozsadzał jej czaszkę.

Serce tłukło się w piersi niczym oszalały ptak zamknięty w klatce, pompując krew przesyconą czystym przerażeniem. Dziewczyna miała wrażenie, że zaraz wyrwie się z jej piersi. Czy tak miała zakończyć się jej historia? Czy przeżyła całe to piekło, tylko po to, by zginąć zmiażdżona przez kamień, jak owad pod butem? Ta myśl była tak absurdalna i okrutna zarazem, że niemal parsknęła histerycznym śmiechem. Lecz zamiast śmiechu, z jej ust wydobył się tylko przeraźliwy krzyk, gdy kolejny głaz przeleciał nad nimi, o cal mijając jej głowę, by wylądować gdzieś daleko z przodu.

Lily czuła, jak siły opuszczają Ashiri z każdą sekundą tego morderczego pościgu. Klacz nie mogła już tak gnać przed siebie, jej chrapy były rozszerzone, z pyska toczyła się piana. Dziewczyna odważyła się rzucić rozpaczliwe spojrzenie za siebie i poczuła jak jej serce na moment zamiera. Dystans między nimi a kamiennymi olbrzymami topniał w zastraszającym tempie, niczym śnieg w promieniach bezlitosnego słońca.

A potem chaos ogarnął cały jej świat, gdy kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie. Gigantyczny głaz, przewyższający rozmiarami wszystkie poprzednie, ponownie przeciął powietrze tuż nad ich głowami, z impetem lądując dokładnie na środku trasy, którą podążały. Zaskoczona przeszkodą Ashiri nie miała wyboru - musiała gwałtownie wyhamować i zatrzymać się w miejscu. Przerażona klacz stanęła dęba na tylnych nogach, jej przeraźliwy ryk przeciął powietrze niczym ostrze sztyletu.

Lily, zupełnie nieprzygotowana na tak nagły manewr wierzchowca, z całych sił zacisnęła uda na jego bokach. Spięła każdy mięsień, kurczowo wczepiając palce w grzywę zwierzęcia, rozpaczliwie walcząc o utrzymanie równowagi. Adrenalina szalała w jej żyłach, serce tłukło się w piersi jak oszalałe, gdy balansowała na granicy upadku. Strach ściskał jej gardło lodowatymi palcami, a każdy oddech palił płuca żywym ogniem.

I wtedy usłyszała krzyk.

- Ashiri, do przodu!

Głos ten wziął się tu znikąd. Tak ją zszokował, że odwróciła się do tyłu, chcąc zobaczyć skąd dobiega. Serce waliło jej jak młotem w piersi, a oddech na chwilę uwiązł w gardle. Rozejrzała się rozpaczliwie dookoła, lecz nie dostrzegła nikogo w zasięgu wzroku. Skąd więc dobiegł ten przeraźliwy okrzyk? Czy to tylko złudzenie wywołane strachem? Nie miała czasu się nad tym zastanowić.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz