Stałam z rodzicami i Pansy na peronie.
- Bądzcie grzeczne i nie przynieście nam wstydu - powiedziała mama i przelotnie ucałowała nas w policzki. Tata kiwnął nam głową na pożegnanie i odeszli nie oglądając się za siebie. Pansy wyciągnęła mugolskie papierosy i zaczęła jednego palić. Chciała mnie nimi poczęstować, ale odmówiłam, nie lubię ich zapachu.
- pójdę poszukać przyjaciół - powiedziałam i wzięłam swoją walizkę. Weszłam do pociągu w poszukiwaniu Malfoya i Zabiniego. W końcu trafiłam do ich przedziału.
- Witam - powiedziałam i przytuliłam ich na przywitanie. Draco pomógł mi z walizką. Zmęrzniał przez wakacje, mogłam zobaczyć jego mięśnie pod koszulą.
- Gdzie Pansy? - zapytał zabini.
- Paliła papierosa, zaraz powinna tu być.
Do przedziału wyszła w końcu Pensy.
- Charlotte dowiedziałam się że masz teraz dyżur w pociągu - powiedziała do mnie.
- Bycie prefektem nie jest łatwe - westchnęłam i poszłam pilnować niesfornych uczniów. Przechadziałam się korytarzami gdy nagle zobaczyłam Ericka Blackwida, od razu zawróciłam.
- Ej Parkinson zaczekaj - powiedział i przyspieszył. W końcu mnie złapał za nadgarstek i przycisnął do ściany.
- puszczaj to boli - powiedziałam podnosząc głowę do góry.
- ostatni raz jak się widzieliśmy ośmieszyłaś mnie przed cała szkołą. Myślałeś, że zapomniałem? - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- to nie moja wina, że nie umiałeś utrzymać kija w spodniach, zdradziłeś mnie i myślałeś, że sobie na to pozwolę - powiedziałam i zaśmiałem się, a on złapał mnie za szyję mocno zaciskając na niej swoje palce.
- od początku było mówione, że to przyjaźń z bonusami. Mogłaś nie zgrywać takiej cnotki.
- Odwal się - powiedziałam i spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Nagle ktoś popchnął go tak mocno, że leżał kilka metrów dalej.
- Diggory, myślałem, że się przyjaźnimy - powiedział Eric wstając z podłogi.
- Nie przyjaźnił bym się z kimś takim jak ty - powiedział Cedric.
- Daj spokój, nie lubisz jej tak samo jak ja, wiesz że ona zasługuje na wszystko co najgorsze.
- Nie waż się tak mówić o niej ani o żadnej innej. Zrozumiałeś?
Erick prychnal na te słowa.
- Wszystko jasne. Rycerzu ty. Aż tak chcesz ją przelecieć?
Diggory ruszył w jego stronę, a ja pocignelam go za rękaw jednak to nic nie dało. Zaczął okładać Erick pięściami.
- Diggory błagam cię przestań! - krzyknęłam, a chłopak po chwili przestał. Złapałam go za rękę i biegiem zaprowadziłam do łazienki. Odkrecialm wodę i zaczęłam zmywać krew z jego rąk.
- Jesteś idiotą - powiedziałam zdenerwowana.
- Miałem pozwolić żeby cię tam udusił? Zobacz na swoją szyję.
Spojrzałam lustro, które znajdowały się nad umywalką. Moja szyja była cała zaczerwieniona.
- to nieistotne przeżyłabym a ciebie mogą za to wyrzucić.
- nie mogę pozwolić żeby kogoś tak traktował kobiety
- nawet ślizgonkę, której szczerze nienawidzisz?
- tak, w tym roku będzie rekrutacja do drużyny. Zgłaszasz się?
- A co cię to obchodzi. Ściągaj koszulę.
Dopiero po chwili zrozumiałam, jak to zabrzmiało.
- Skoro tak ładnie prosisz - powiedział i się znacząco uśmiechnął, na co przewróciłam oczami. Zmykam plamy krwi z jego białej koszuli. Doprowadziłam go do porządku, rozpusciłam włosy, żeby zakryć zaczerwienioną szyję i wyszłam z łazienki. Diggory wyszedł od razu za mną.
- Odprowadze cię - powiedział stanowczo
- Przed chwila powiedziałeś, że mnie nienawidzisz, a teraz chcesz mnie odprowadzić. Zdecyduj się.
- Nie chcę mieć cię na sumieniu. Cóż może jednak mam coś z Helgi - powiedział sarkastycznie. Gdy doszliśmy do przedziału odwróciłam się i chciałam mu podziękować, ale jego już nie było. Weszłam do przedziału, usiadłam obok Draco.
- Długo cię nie było - powiedział.
- Miałam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Ubierajmy się zaraz Hogwart - powiedziała Pansy.
CZYTASZ
Pomóc ślizgonce
RomanceCharlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepuffu wylądowała w szpitalu. Cedric postanowił przekonać do siebie dziewczynę, pomagając jej znowu dos...