Rozdział 13

30 2 0
                                    

Od miesiąca nie rozmawiałam z Cedrikiem. Uniosłamn się honorem. Nie chciał się ze mną przyjaźnić, to nie. Dziś był mecz Hufflepuff vs Gryffindor. Ubrałam się i poszłam od razu na stadion. Zajęłam sobie miejsce, z którego będę wszystko dobrze widzieć.
- Hej - powiedział dobrze znany mi głos.
- Czego chcesz? - zapytałam nie patrząc na niego
- Mam nadzieję, że mi kibicujesz, po za tym brakuje mi ciebie, przepraszam za to co powiedziałem. Nie jesteś okrutna, teraz to wiem - powiedział na co ja nic nie odpowiedziałam. Koledzy Cedika zaczęli go wołać, on mnie jeszcze raz przeprosił i poszedł do nich, a na jego miejsce wskoczył Draco.
- Ygh ten hufflepuff mnie wkurza
- przez to że więcej lasek na niego leci?
- tak - powiedział Draco - on ma wszystko w życiu
- nie ma dziewczyny - powiedziałam
- z własnego wyboru
- mógłby mieć każdą
- łatwo znaleźć byle jaką, ciężej znaleźć partnera, który będzie z tobą do końca życia
- od kiedy ty mówisz takie rzeczy? - zapytał zaskoczony Draco
- ostatnio więcej czytam
- Zmieniając temat, niedługo jest impreza, możesz zaprosić kogoś z Hufflepufu, będzie śmiesznie
- dlaczego ja?
- widzę rzeczy, które innym umykają - powiedział i mrugnął do mnie.
Mecz się rozpoczął. Było dziś wietrznie, ale diggory świetnie sobie radził. Po jakichś 5 minutach zauważył znicza i poleciał za nim. Puchonów wygrywali 20 punktami. Jedynie znicz mógł uratować gryfonów. Po 30 minutach Cedric złapał znicz i wszyscy zaczęli wiwatować. Cedric spojrzał na mnie, a w tym momencie trafił go tłuczek. Krzyknęłam głośno, przez co kilka osób spojrzało na mnie. Zrobiło mi się momentalnie słabo. Czułam się jak Anna Karenina gdy Wroński spadł z konia. Jego drużyna wzięła go na ręce i zaprowadzili do skrzydła szpitalnego. Pansy zaprowadziła mnie do pokoju, żeby uniknąć jakichkolwiek plotek, które i tak już krążyły.
- Chcesz iść go odwiedzić? - zapytała Pansy gdy byłyśmy już w dormitorium. Przykryła mnie kocem i zrobiła mi herbatę.
- Na razie nie...Gdy troche plotki ucichną pójdę do niego - powiedziałam a Pansy mnie przytuliła. Około godziny 23 wszyscy zasnęli. Ubrałam się i poszłam do skrzydła szpitalnego. Zaklęciem otworzyłam drzwi. Podeszłam do łóżka Cedrica, chłopak leżał nie przytomny. Usiadłam na taborecie obok i złapałam go za rękę - nie wiem co skłoniło mnie do tak odważnego gestu.
- Grałeś dziś wspaniale - powiedziałam - uczciwie
Poczułam jak jego palca zaciskają się na mojej ręce
- Char...Lott - wymruczal pod nosem
- Jestem tu Ced - powiedziałam i odgarnelam jego włosy z czoła. Siedziałam przy jego łóżku godzinę, po czym wyszłam, bo zmęczenie dawało na de mną górę, a gdyby ktoś zobaczył, że tam jestem miałabym kłopoty. Resztę nocy wiercilam się na łóżku, myśląc o Diggorym.

Pomóc ślizgonceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz