Rano obudziłam się z ogromnym bólem stóp. Przez chwilę leżałam w łóżku i zastanawiałam się co się wczoraj wydarzyło, gdy dotarło do mnie to wszystko uśmiech wkradł się na moje usta. Pansy jeszcze spala, wsunęłam się pod jej kołdrę, a ona po chwili otwarła oczy.
- Cedric przyznał, że mnie lubi, ja też się przyznałam - powiedziałam.
- Blaise zaprosił mnie do Hogsmeade, zgodziłam się.
- Ciesz się twoim szczęściem - powiedziałam i ją przytuliłam
- ja twoim też, zasługujesz na kogoś pełnego ciepła - powiedziała Pansy - A teraz ubieraj się idziemy na lekcje. Pierwsza jest z twoim ukochanym.
- ugh Pansy - powiedziałam zarumieniona, ale i zadowolona. Droga minęła nam szybko. Pod klasa stało dużo osób. Podszedł do nas Will
- chodźcie do nas - powiedział i zaprowadził nas do jego ekipy. Przywitaliśmy się z wszystkimi, jednak nigdzie nie było Cedrica - nie wiem gdzie jest - powiedział uprzedzając moje pytanie. Snape wszedł do klasy i lekcja się rozpoczęła. W połowie lekcji drzwi do klasy się otwarły, a w nich stanął Cedric, wyglądał jakby się z kimś pobił. Miał rozczochrane włosy i rozwiązany krawat. Znają miejsce obok Darnela.
Po zakończonej nudnej lekcji, podczas której Snape narzekał na puchonów, że się nie przykładają. Czekałam pod ścianą na Cedrica. Gdy go zobaczyłam uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie.
- Z kim się biłeś? - zapytałam od razu. Diggory'ego zagięło to pytanie.
- z nikim, zaspałem na lekcje - powiedział.
- a ta plama krwi na twojej koszuli to co? Ketchup? - zapytałam z kpiną w głosie.
- Okej biłem się, ale to nic takiego - powiedział i objął mnie ramieniem. Zaczęliśmy iść w stronę błoni.
- O co się biłeś? - zapytałam.
- Ktoś rozpowiada plotki na nasz temat, musiałem zrobić z tym porządek - powiedział dumny.
- Och ty mój bohaterze - powiedziałam i udawałam, że mdleje, a Cedric teatralnie mnie złapał. Obok nas przechodziły dziewczyny z revenclawu, po ich minie widziałam, że nie są przychylne mi i Cedric'owi
- chyba mnie nie lubią - powiedziałam oglądając się za nimi.
- obchodzi cię to? - zapytał ced bawiąc się moimi włosami.
- nie każdy ma dobry gust - powiedziałam na co chłopak się uśmiechnął.
- ja mam bardzo dobry gust - przyciągnął mnie bliżej siebie.
- nie wątpię - powiedziałam gdy nasze nosy się stykały.
- Parkinson, mogę cię na słówko - powiedzieli nie kto inny jak Adrien.
- Jasne, do zobaczenia później - powiedziałam do Cedricka. Szłam chwilę z Adrienem.
- Nie podoba mi się, że zadajesz się z Diggorym - powiedział gdy stanęliśmy w piątym korytarzu.
- Dlaczego? - powiedziałam i spojrzałam na niego. Chłopak prychnął i podszedł bliżej mnie.
- jest z innego domu i z innej drużyny. Nie zapominaj, że jesteś w Slytherinie. Węże jedzą borsuki na śniadanie.
- Taki sposób myślenia był modny sto lat temu.
- Zasługujesz na kogoś lepszego
- na kogo?
- na mnie - powiedział i podszedł bliżej. Złapał mnie za rękę - traktowałbym cię dobrze, oswiadczylbym ci się
- Adrien jesteś wspaniały, ale nic do ciebie nie czuje
- Uczucie przyjdzie z czasem
- to tak nie działa, uszanuj moją decyzję j moja wolę
- Dobrze, a ty uszanuj wolę swoich rodziców - powiedział i odszedł. Nie wiedziałam co miał na myśli. Nie wiedziałam, że Adrien będzie przyczyną mojej zguby.
CZYTASZ
Pomóc ślizgonce
RomanceCharlotte - ślizgonka, wywodząca się z rodu Parkinsonów. Jej jedyne światło w życiu zostało zabrane podczas meczu, gdy przez złotego chłopca Hufflepuffu wylądowała w szpitalu. Cedric postanowił przekonać do siebie dziewczynę, pomagając jej znowu dos...