Poprawiony✅️
### Pov: Lilith
Po skończonym treningu wróciłam do domu. Zastałam Hailie siedzącą w salonie z kimś. Oglądali "Krainę lodu". Postanowiłam, że przestraszę Hailie. Podeszłam jak ninja do niej i...
- BU! - krzyknęłam.
- AAA! LILITH, ZABIJĘ CIĘ!
- Oj, nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz - odpowiedziałam przez śmiech.
Nagle wszyscy ryknęli śmiechem, wtedy zorientowałam się, że siedzą tam wszyscy.
- O, cześć - powiedziałam po chwili.
- H-Hej, J-J-Jestem Shane - powiedział ten koło Hailie, nadal dusząc się śmiechem.
- Witaj, Lilith. Jestem Vincent. Powiesz, gdzie byłaś, nie informując nas? - powiedział lodowato.
- A co to to nie. Mówiłam Willowi - odpowiedziałam.
- Dobrze, a zatem to jest Dylan - powiedział po chwili, wskazując na najbardziej umięśnionego.
- To jest Tony - wskazał na tego z tatuażami.
- Resztę powinnaś znać - mówił nadal bez emocji.
- Nie no, kurwa, serio. Nie kurwa, nie wiem, wiesz?
- Tak, znam. A gdzie mój pokój? - zapytałam.
- Will ci nie pokazywał? - tym razem zaczął patrzeć pytająco na Willa.
- Sorry, musiałam iść na trening i po prostu nie zdążył mi pokazać. A wracając, może mi ktoś pokaże. Proszę? - mówiłam lekko zirytowana.
- Chodź, ja ci pokażę - teraz odezwała się Hailie.
Poszłam za nią, bo byłam wykończona.
### Pov: Tony
- I co myślicie o tamtej nowej. Jak jej tam było? - odezwał się Shane.
- Lilith, debilu - poprawiłem się na siedzeniu.
- Widzieliście, ona ma coś na skroni - przerwał na chwilę Will i dodał. - Przez chwilę było widać, jak się odwracała, to włosy jej się przesunęły - powiedział zmartwiony.
- Naprawdę tego nie wiedziałem i mam to gdzieś, bo i tak to nie jest moja siostra. Vincent mówił, że Hailie ma siostrę, która została zaadoptowana. Podsumowując, nie jest nawet rodziną, wkurza, jest dziwna i na dodatek ruda. Jeszcze gorzej.
- Jak dla mnie jest zabawna - odezwał się Shane.
### Pov: Lilith
Jezu... jestem taka zmęczona, a jutro do pracy na 7:00. Nie myśląc już więcej, poszłam do łazienki, którą miałam w pokoju. Umyłam się, umyłam zęby i skorzystałam z toalety.
- Kurwa, nawet się nie rozpakowałam - mruknęłam sama do siebie, widząc walizkę pełną rzeczy. Postanowiłam, że jutro ją rozpakuję i pójdę spać. Przebrałam się w piżamę i padłam na łóżko, od razu zasypiając.
Rano obudziłam się o 3:00. Hmm, trzy godziny przed budzikiem, jak zwykle. Wstałam, mało się przy tym nie wywracając na podłogę. Gdy weszłam do łazienki, zobaczyłam się w lustrze... Wyglądałam jak trup, blada tak, że myślałam, że jestem trupem. Moje jak zwykle niebieskie oczy, jak zamarznięty lód podczas burzy, wyglądały, jakbym miała wszystkich zabić nimi. A rudo-miedziano-kasztanowe włosy były wręcz idealne. Miały efekt tafli. Zazwyczaj sięgają mi do piersi, ale dzisiaj sięgały mi prawie do tyłka.
Gdy się ogarnęłam, co zajęło mi 10 minut, zeszłam na dół po kawę.
Gdy byłam w kuchni, zobaczyłam Vincenta, siedzącego przy stole, pijącego kawę.
- Dzień dobry, Vincencie - powiedziałam chłodno.
- Dzień dobry, Lilith - odpowiedział też chłodno.
Podeszłam do ekspresu i zrobiłam sobie kawę. Tak, dokładnie, espresso.
- Hmm... czemu jeszcze nie śpisz? - zapytał nagle.
- Zawsze tak wstaję. To normalne - odpowiedziałam, popijając kawę.
- Dobrze. Ale czy dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada.
- Vincencie, przepraszam, ale nie odpowiem na to pytanie, bo śpieszę się do pracy.
- Ty pracujesz? - zapytał, podnosząc jedną brew.
- Tak, pracuję... Hmm, można powiedzieć, że jako trener, ale jednak nie - na koniec zdania uśmiechnęłam się firmowo.
Spojrzałam na zegarek w telefonie i poszłam do pokoju po kluczyki do mojego cacka i po torbę.
### Time skip
- Wychodzę - powiedziałam, idąc do garażu.
Gdy dotarłam na miejsce, zaparkowałam i weszłam do środka.
PANIE I PANOWIE, ZA 30 MINUT ODBĘDZIE SIĘ...
CZYTASZ
Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Korekta
FantasyPo skończniu będzie korekta. Lilith jest niechcianą córką w ich domu Hailie jest tą *lepszą* córeczką mamusi. w mojej wersji zaczynamy od momętu dniu albo kilku przed *wypadkiem*. Pierwsze rozdziały pisałam jak była w czwartej klasie. Błagam o wyb...