Choroba

1.1K 47 27
                                    

Poprawione✅️
---

– Nic nie szkodzi. C'nie. – powiedział, pociągając nosem.

– Jeszcze raz powiesz "c'nie", to tak ci przypierdolę, że kurwa będziesz bał się pomyśleć o tym słowie. Ale wracając, masz maryśkę? – powiedziałam.

– Ta, mam, proszę. A tu spłacam te dwie dychy długu. – odpowiedział.

Zabrałam hajs i mój nabytek. Wracając do... szpitala, napotkałam Shane'a.

Wyglądał na roztrzęsionego. Gdy zobaczył, że to ja, natychmiast mnie przytulił. Wzdrygnęłam się.

– Nie rób tak... – wymamrotał.

– Dobrze... Ale miałam ważne spotkanie. – odpowiedziałam.

O kurwa, ja butów nie mam...

Oderwałam się od Shane'a i podniosłam stopę. Była cała brudna. Nie wiem jak, ale nic sobie nie wbiłam. Magia, kurwa.

Odłożyłam stopę na ziemię.

– Ej, wracamy do domu? Muszę do kogoś zadzwonić. – powiedziałam po chwili.

– Tak, tylko powiem innym, że wracamy. – odpowiedział ze słodkim uśmiechem.

Nie no, kurwaaaaaaaa. Czemu on jest taki słodki? Aż mam ochotę go przytulić...

Bez namysłu moje ciało samo się ruszyło i przytuliłam Shane'a.

– Za słodki jesteś... – szepnęłam, ale chyba mnie usłyszał.

– Ej! Co robisz! – krzyknęłam, gdy mnie podniósł.

– Nie chcę, byś poraniła sobie stópki. – powiedział z uśmiechem.

Zarzucił mnie sobie na barana, a ja dodałam:

– Stupkaż... – zażartowałam.

Shane trzymał moje nogi pod pachami, a ręce zarzuciłam wokół jego szyi. Oparłam głowę o jego ramię, udając, że śpię.

Po minucie lub dwóch Shane włożył mnie do auta i zapiął pasy. Nadal udawałam, że śpię.

– Vinc, znalazłem ją. Jedziemy do domu. – powiedział.

– Tak, tak. Nic jej nie jest, ale martwię się o nią. Gdy ją przytuliłem, to się wzdrygnęła... – dodał.

– Śpi. Dobra, pa. – powiedział, rozłączając się.

Po chwili naprawdę usnęłam.

Sen

– ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ, ŻE DOM TO NIE HOTEL?! – warknęła.

– Przepraszam... – odpowiedziałam.

Nie dane mi było nic więcej powiedzieć, bo dostałam z liścia. Babcia była w sanatorium. Byłam sama z mamą i Hailie...

– Czemu nie możesz być jak Hailie... – mruknęła.

– Przepraszam... – powiedziałam znowu.

– WYJDŹ I NIE WRACAJ PRZEZ TYDZIEŃ!!! – rozkazała.

Spojrzałam na nią gwałtownie z ogromnymi oczami. Hailie się tylko przyglądała. Widziałam, jak na ułamek sekundy wkradł się jej uśmiech na twarz.

Matka złapała mnie za bluzę i wyrzuciła przed drzwi. Upadłam na beton. Padał deszcz i zdarłam sobie rękę do krwi. Spojrzałam w okno domu... Hailie, która płacze, a mama ją przytula i pociesza... Też tak chciałam. Chciałam być kochaną przynajmniej przez jeden dzień. Chciałam, by matka mnie też raz w życiu przytuliła... Poczułam, jak coś zaczęło mnie ciągnąć do lasu. Krzyczałam i nagle wpadłam do ogromnej dziury.

Zerwałam się, oddychając ciężko. Byłam cała spocona. Zimne dreszcze mnie przeszły. Było mi gorąco, ale jednocześnie zimno, a ból głowy też mi towarzyszył. Wyszłam spod kołdry i skierowałam się na dół po wodę. Czyli Shane musiał pomóc mnie do łóżka zanieść. Miło... Gdy znalazłam się w kuchni, zauważyłam Vincenta i Willa.

– Czemu nie śpisz? – zapytał z troską Will.

Zignorowałam to pytanie i poszłam po wodę. Gdy stanęłam, by sięgnąć po wodę, zaczęłam się trząść.

Poczułam na sobie wzrok Vincenta.

– Vincencie, możesz tak na mnie nie patrzeć? – powiedziałam zachrypniętym głosem.

– Cała się trzęsiesz. Dobrze się czujesz? – dodał Will.

Sięgnęłam po butelkę wody.

– Do jutra mi powinno minąć. – Uśmiechnęłam się sztucznie.

Gdy przechodziłam koło Vincenta, ten nagle złapał mnie za rękę. Przyciągnął mnie do siebie i przyłożył swoją dłoń do mojego czoła.

– Masz gorączkę. – podsumował.

– Nic mi nie jest. – dodałam.

Jak na złość, kiedy Vincent mnie puścił, zakaszlałam.

– Will, odprowadź Lilith do jej pokoju, zaraz przyjdę. – rozkazał.

Miałam to wszystko gdzieś. Wchodziłam po schodach, a gdy weszłam do pokoju, postanowiłam przebrać się w coś innego, bo cała piżama była mokra. Skierowałam się do garderoby i się w niej zamknęłam. Wszystko mnie bolało przy najmniejszym dotknięciu. Gdy się przebrałam, wyszłam i uchyliłam okno.

Weszłam na łóżko i zakryłam się kołdrą pod samą brodę. Nagle poczułam, jak Will nakrywa mnie jeszcze kocem. A po chwili przyszedł Vincent z lekami i kazał mi je zjeść. Z niechęcią je zjadłam i od razu zasnęłam.

---

Cześć, pawianki!

Mam nadzieję, że się podoba 😁

Wiem, że wrzucam krótkie rozdziały, ale chcę je wrzucać co jakieś 2 dni, jak się wyrobię. Miłej pory dnia lub nocy. 😘

663 słowa

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz