Byłam Wkurwiona

722 44 12
                                    

Mała niespodzianka dla was . Teraz rozdziały będą co 3 dni

Pov:Lilith

    Obudziły mnie wżaski i trzaskanie drzwi. Oparłam się na łokciach I przetarłam leniwie tważ. Co tam się dzieje, że aż mnie obudziło... pomyślałam.

Usiadłam zgarbiona, wpatrując się w kolana.  Nagle po ciemnym pokoju rozległ się trzask. W sekundę światło z korytaża mnie oślepiło na schwile.

Zakryłam uszy i zacisnęłam powieki.
Pochyliłam się tak, że moje czoło dotykało moich kolan.

-Matko święta! Lil!- Krzykną Adi. Podbiegł do mnie I prubował uspokojić.

Wspominałam że boję się takich nagłych dźwięków i świateł...? Bużę lubie ale... ten dźwięk był taki, taki. No taki wręcz bolesny, nagły. Plus jeszcze to światło.

-No już. Już. Spokojnie... Jestem z tobą. Nic się nie dzieje.- Powtażał spokojnie. -Wyjdzcie!- Rozkazał...

Ale komu kazał wyjść? Adrien powoli i ostrożnie przytulił mnie.

Odkryłam lekko uszy i uchyliłam powiekę. Podniosłam delikatnie głowę w górę by przyjrzeć się co tu się właśnie odpierdoliło. 

Teraz moje spojrzenie skierowałam na twarz Adriena. Jego czekoladowe oczy były wypełnione zmartwieniem i troską.

-Kto to był?- Zapytałam cicho.

-Monetowie...- Szepną urywając kontakt wzrokowy.

Podniosłam jedną brew z niedowieżaniem.

-Są tu jeszcze?- Zapytałam wściekła.

Adrien pokiwał głową.

-Dobrze...- Mruknełam.

Szybko zeszłam z łóżka. Miałam na sobie szarą o 2 rozmiary zadużą bluzę I białe dresy.  Otworzyłam gwałtownie drzwi. Pierwsze co ujżałam to Will*a I Tonego, Przytrzymywali Dylana.
   
Wzięłam głęboki oddech i szybkim krokiem poszłam w ich stronę. Stali dosłownie jakieś 5/4 metry więc szybko się tam znalazłam. Stanęłam na przeciwko nich, po środku białego korytaża z czarną marmurową podłogą i lampami przyklejonymi do sufitu.

Pov: Vincent

Gdy tylko Lilith uciekła a ja pozbierałem się z podłogi przeszukałem cały dom. Nic to nie dało więc postanowiłem pojechać do jej chłopaka... Adriena... Santana...

Gdy Santan nam otworzył Dylan wbiegł do środka i przeszukiwał pokoje. Dopiero po chwili jak otworzył jeden z pokoi, staną jak wryty.

Aktualnie stałem i patrzyłem na cyrk jaki odprawia. Will i Tony trzymali go.  Spojrzałem w stronę pokoju do którego wleciał wcześniej Dylan.

Nagle drzwi otworzyły się z impetem. Po całym korytażu rozległ się chuk. Podniosłem jedną brew.

Zauważyłem że w naszym kierunku zmieża Lilith. Gdy dzieliło naszą gromadkę a nią około metr. Zatrzymała się. 

Spojrzała na mnie lodowato... niby nie mamy wspulnuch genów ale... szczeże czasem sam lekko się jej obawiam...

-Co to miało być?- Krzyknęła wściekła, pokazując otwartą dłonią na dylana, jednak patrząc na mnie.

Wszyscy zastygli bez ruch. Nawet Dylan. Will I Tony puścili Dylana. Ten jednak zamiast stać powoli szedł w stronę Lilith. Zatrzymał się dopiero kiedy był niebezpiecznie blisko.

Pov:Lilith

Dylan był o głowę jak nie dwie ode mnie wyższy. Jednak ja nie zaszciciłam go nawet jednym spojżeniem.

-Popatrz na mnie!- Krzykną.

Podniosłam głowę i spojżałam na niego. Wiedziałam, był wściekły.

To ja powinnam być wściekła bo wtargnęli do domu mojego chłopaka.

Urwałam nasz kontakt wzrokowy i ominęłam wkużonego Dylana.
Ten palant jednak złapał mnie za ramię.

Teraz nie byłam zła... byłam wkurwiona.

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz