Budzę się czując kapcia w ustach i nieprzyjemne uczucie na żołądku. Niepotrzebnie wczoraj tyle piłam, ale jak już weszłam w ciąg zabawy to piłam z każdą nowo poznaną osobą. Powinnam wiedzieć, gdzie przystopować. Nawet nie chcę myśleć ile wydałam na to pieniędzy.
Przyciągam do siebie nagrzaną kołdrę, mając nadzieję, że jeszcze chwilę sobie pośpię. Muszę w pełni skorzystać ze swojego wolnego w pracy. Może później zmuszę się jeszcze na jakiś spacer, który pomoże mi w pełni wytrzeźwieć.
Słyszę za sobą cichy pomruk i uświadamiam sobie, że w żaden sposób nie przypomina on dźwięków, które wydaje z siebie Sylvia.
Unoszę powieki i spoglądam najpierw w dół, gdzie znajduję męską dłoń, a później do tyłu, gdzie widzę całą męską sylwetkę Graysona. Moje serce przyspiesza, zaczynam się bać, że zrobiłam wczoraj coś, czego nie pamiętam, a będę żałować. Ubrana jestem w, najprawdopodobniej, jego koszulkę.
Lepiej niech to będzie tylko i wyłącznie jego dobra wola, żeby było mi wygodnie, w innym wypadku, przysięgam, że mnie popamięta.
– Grayson? – odzywam się ochrypłym głosem i odwracam głowę, by widzieć jakieś oznaki jego pobudki i niemal dostaję zawału, gdy widzę jego ciemne tęczówki już we mnie wpatrzone. – Co ja tu robię?
– Śpisz – odpowiada krótko, na co ja odwracam się w jego stronę z wściekłym spojrzeniem.
– Dlaczego tu śpię? – dopytuję i unoszę wysoko brwi. Jego ramię nawet na sekundę nie opuściło mojego ciała. Zszedł dłonią na moje biodro i delikatnie zaczął gładzić je kciukiem, powodując ciarki na całym moim ciele. Oby tylko nie zwrócił uwagi na moją gęsią skórkę.
– Chciałem odwieźć cię do domu, ale twoi rodzice jeszcze nie spali, więc uznałem, że jednak lepiej będzie to wyglądać jeśli nie wrócisz na noc, niż gdyby ich córka została wniesiona do domu nieprzytomna.
Nie chciałam mu tego przyznać, ale miał rację. Może moi rodzice wiedzą, że jestem dorosła, ale to nie ja jestem ich oczkiem w głowie i najprawdopodobniej przez tydzień widziałabym ich pełne dezaprobaty spojrzenia.
Jest też druga opcja. Zaczęliby planować mój ślub.
– I między nami wczoraj nic się nie działo?
– Nie jestem gwałcicielem – odpowiada twardo. – Ani nekrofilem – dodaje z przekąsem.
– Zabawne.
– Na szafce nocnej masz tabletki przeciwbólowe i wodę. Jakbyś chciała wziąć prysznic, a zalecam to zrobić, to łazienka jest za pierwszymi po lewej drzwiami, kiedy wyjdziesz z sypialni.
Moje poliki robią się całe czerwone. Domyślam się, że nie pachnę tak cudownie jak, gdy wychodziłam wczoraj z domu, ale mógł sobie darować ten komentarz. Ściągam z siebie kołdrę i z ulgą zauważam, że mam na sobie spodenki. Łykam tabletkę, którą mi przygotował i wstaję, by iść do łazienki.
– Gdzie są moje wczorajsze ubrania? – pytam, chcąc się w nie przebrać.
– Są brudne w praniu. Na razie weź coś ode mnie.
Nie kłócę się tylko kiwam głową i wyciągam z duże szafy zestaw na dziś.
Mieszkanie Graysona jest ogromne i bardzo eleganckie i zdecydowanie kosztuje majątek, co nie powinno mnie dziwić. To jakimi samochodami jeździ, daje dość sporą podpowiedź, czego można się spodziewać w jego miejscu zamieszkania. Większość utrzymana w graficie z elementami ciemnego drewna, ale przez przestrzeń tego mieszkania, nie jest tu zbyt ciemno.
– Musisz być bardzo bogaty – mówię, gdy wyglądam przez okno i zauważam, że jesteśmy w centrum miasta, bardzo wysoko nad ziemią.
– Jestem – przyznaje. – Mam kilka firm pod sobą, z których przychody są dość wysokie.
W mojej głowie zapala się lampka. Kiedy pierwszy raz go spotkałam? Czy to nie był dzień, kiedy zostały spłacone wszystkie nasze długi?
Przyglądam się mu, ale przecież to absurd. Nie wiedział o długach w moim domu, a tym bardziej nie znał szczegółów. Poza tym, żaden normalny człowiek nie ofiaruje drugiemu tyle pieniędzy, bo ma takie widzi mi się. Szczególnie bogacze, którzy zazwyczaj jedyne co sobie cenią to pieniądze. Może to dość płytkie rozumowanie, ale człowiek mając dostęp do pieniędzy, pragnie ich jeszcze więcej, aż zdobędzie jakąś tam władzę nad ludźmi.
– Czemu mi się tak przyglądasz?
– Nic takiego – kręcę głową i wyrzucam z siebie te myśli.
– Chodź. Śniadanie gotowe.
Idę za nim do kuchni, gdzie czeka na mnie jajecznica z pysznie wyglądającymi kanapkami i herbatą. Mam wątpliwości co to mojego żołądka, ale mam nadzieję, że jednak pozostawi to śniadanie dla siebie i nie będę musiała go widzieć po raz drugi dzisiejszego poranka.
– A ty nie masz dzisiaj pracy?
– Jestem na takim etapie, że mam od tego ludzi. Pracuję tylko wtedy kiedy chcę lub jest jakaś wyjątkowa sytuacja.
– To pozazdrościć. W tak młodym wieku osiągnąć już tak dużo. Szacun – mówię, a w odpowiedzi dostaje parsknięcie.
Podnoszę wzrok i widzę nietęgi wyraz twarzy.
– Osiągnięcie tego kosztowało mnie więcej niż chciałbym dać. Nie życzę tego nikomu.
– A jednak wybrałeś tę ścieżkę.
– Niestety nie wyglądało to tak pięknie – odpowiada, na co marszczę brwi, ale nie chcę kontynuować tej rozmowy. Widzę, że jest mu ciężko o tym mówić, a ja nie chcę go do niczego zmuszać.
– Chcę cię gdzieś zabrać.
– Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
– Przechadzka po górach zawsze jest dobrym pomysłem – uśmiecha się do mnie. – Oczywiście w kontrolowanych warunkach.
– Moja ostatnia wyprawa nie skończyła się zbyt dobrze.
– Tym razem będziesz tam ze mną.
Spoglądam na niego i w dziwny sposób czuję się bezpieczna i spokojniejsza. Może warto zaryzykować. Dawno nie byłam na górskiej wyprawie, choć moi znajomi mnie na nie zapraszali, ale nie byłam gotowa na powrót. Może czas to zmienić i stawić czoła swoim nowym lękom. W końcu wypadki nie zdarzają się tylko w górach, więc nie powinnam ich wykluczać.
CZYTASZ
Be my little Star, Rose (tom 2 HOtH) (2024)
VampireDrugi tom „Half of the heart", ale osobną historia, także można śmiało czytać bez HOtH ❤️ Rose prowadzi spokojne życie. Pracuje w hotelu, ma kochająca rodzinę i wkurzającą młodszą siostrę. Nie brak jednak jej problemów. Rodzice toną w długach i Rose...