Siadam na stołku, który zazwyczaj jest schowany pod ladą. Dzisiaj jest dość luźny dzień w pracy, ale z tego, co zauważył, nasz szef chyba wstał lewą nogą. Ciągle się tu kręcił i miał coś do powiedzenia do wszystkiego, co robimy. Na szczęście wrócił już do swojego gabinetu. Mam tylko nadzieję, że Sylvi się nie oberwie za jego zły humor. Tym bardziej, że marudziła mi, że dopadły ją skurcze menstruacyjne. Dałam jej tabletki przeciwbólowe i rozkurczowe, więc mam nadzieję, że będzie choć trochę lepiej, jeśli w ogóle je wzięła.
Drugi mój problem to Grayson, który wciąż nie wiem czego ode mnie chce. Nie wiem, co to musi być, że nie może mi powiedzieć tego od razu. Pojawia się u mnie co kilka dni, żeby o sobie przypomnieć, a później przez kolejne kilka dni się nie odzywa, a ja... Wciąż nie trawię tego człowieka, ale chyba już przywykłam do tego, że pojawił się w moim życiu. W dodatku podoba mi się widok zazdrosnych kobiet, gdy Grayson jest ze mną, choć nie jesteśmy parą. Nawet nie jesteśmy blisko przyjaźni czy koleżeństwa, ale skoro on chce czegoś ode mnie, ja będę wykorzystywać jego osobę, by choć raz poczuć się, że to ja mam coś, czego tak wiele osób pragnie.
Uśmiecham się pod nosem. Ten facet fizycznie jest spełnieniem marzeń większości kobiet, a ja sama na wspomnienie jego wyglądu, nie potrafię się nie uśmiechnąć. Jest nieziemski.
– Czy praca pani nie przeszkadza w tym zamyśleniu? – ostry ton roznosi się nade mną.
Podskakuję przerażona i spoglądam na zdenerwowanego pana Smitha.
– Przepraszam. Zamyśliłam się. To się więcej nie powtórzy – mówię ze skruchą i właściwie ze strachem, bo ten facet potrafi przerazić.
– Stoję tu od pięciu minut i nawet nie podniosła pani głowy. Myślę, że utrata premii nauczy panią jak powinno się pracować.
Odchodzi, a ja nie potrafię za nim zawołać i prosić, by nie obcinał mi pensji. Kryję twarz w dłoniach i głośno wzdycham, starając się opanować złe emocje, które się we mnie budzą.
Słyszę zbliżające się rozmowy, więc zakładam swoją maskę idealnej pracownicy i witam kolejnych gości naszego hotelu.
Tak ciężkiego dnia w pracy już dawno nie miałam. Szef zabrał mi premię, moja siostra ponownie próbowała wyłudzić ode mnie trochę pieniędzy i zagroziła, że nagada na mnie rodzicom, choć nie mam zielonego pojęcia na co, skoro to ja żyję z rodzicami i wiedzą o mnie praktycznie wszystko, a do tego wszystkiego właśnie spóźnia mi się autobus.
Jeszcze raz spoglądam na rozkład jazdy, ale wszystko wskazuję na to, ze stoję tu do trzydziestu minut na darmo. Nie będę dłużej czekać. Wstaję z ławki i kieruję się z powrotem do domu. Skrótem powinno mi to zająć około czterdziestu minut. Mam tylko nadzieję, że się nie rozpada. Niebo nie wygląda zachęcająco, a ja nie mam żadnej parasolki.
Piszę do Sylvii czy ma jutro wolne. Tym razem to ja mam ochotę trochę odreagować i wyjść do baru się napić, by jutro nie wychodzić z łóżka i odpocząć, a raczej przeleżeć kaca, którego już zaczynam czuć w kościach.
Po trzydziestu minutach, gdy już prawie jestem pod domem, zaczynać padać. Nie padać. Lać. Moje ubrania szybko mokną, nie wspominając o włosach i makijażu, a raczej jego resztce.
– Czym jeszcze mnie dzisiaj ten świat ukara... – szepczę do siebie i wbiegam do domu. Rodziców nie ma, ale mówili, że idą na randkę, więc można było się tego spodziewać.
Biorę szybki prysznic i zaczynam szykować się na wyjście. Sylvia ma do mnie przyjechać i obie podjedziemy do jej mieszkania, by później pieszo dotrzeć do baru, który jest jakieś pięć minut drogi od jej mieszkania. W drodze powrotnej zamówię taksówkę do domu.
CZYTASZ
Be my little Star, Rose (tom 2 HOtH) (2024)
VampiroDrugi tom „Half of the heart", ale osobną historia, także można śmiało czytać bez HOtH ❤️ Rose prowadzi spokojne życie. Pracuje w hotelu, ma kochająca rodzinę i wkurzającą młodszą siostrę. Nie brak jednak jej problemów. Rodzice toną w długach i Rose...