Melanie
- Jaxon, stój - upomniał Justin brata, chwytając go mocniej, zanim zdążyłby mu się wyrwać. Wokół nas przemieszczały się tłumy ludzi i nawet nie chciałam myśleć, co by było, gdyby nam się zgubił.
Złapałam Jaxona za drugą dłoń, a on rozglądał się zachwycony po wesołym miasteczku. Atrakcji było tyle i wszystko w ciągłym ruchu, a muzyka grała i aż sama poczułam się nieco przytłoczona tym wszystkim.
- O dwudziestej masz tu być! - Justin krzyknął jeszcze za Jazmyn, ale ta nie odpowiedziała, tylko wmieszała się wraz z Jake'em w tłum i zniknęli nam z oczu. Ruszyliśmy za nimi, rozglądając się wokół.
- Od czego zaczynamy? - Troye zatarł ręce. - Mamy dwie godziny, zanim zacznie się koncert.
- Chodźmy najpierw tam - zaproponowała Cass, ciągnąc Lauren za ramię w kierunku diabelskiego młynu, a my bez większego namysłu przystaliśmy na jej propozycję.
- Zakaz wstępu dla dzieci poniżej 10 lat - poinformował monotonnie obsługujący maszynę pracownik na widok Jaxona, a my popatrzeliśmy po sobie zaskoczeni.
- Och - Justin kiwnął posłusznie głową, odsuwając się od kolejki.
- Jednak nie idziemy? - Jaxon popatrzył na niego zdezorientowany. Od razu posmutniał, a jego dolna zadrżała. Justin westchnął, widząc to, a ja przykucnęłam obok Jaxona, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Może po prostu później tu przyjdziemy, hm? - zapytałam wesoło - Zdążymy obejrzeć wszystko, a potem kolejka będzie krótsza.
- Właśnie - podłapał Justin i pokazał mu chłopca, który akurat przechodził obok nas z wielkim misiem w rękach - Chciałbyś takiego? Pójdziemy na strzelnicę i ci go wygram.
Jaxon pokiwał głową z entuzjazmem, a my odetchnęliśmy z ulgą, że uniknęliśmy niepotrzebnych scen.
- Idź z nimi, jeśli chcesz - powiedział do mnie Justin, spoglądając na pozostałą czwórkę.
- Nie idę bez ciebie - stwierdziłam - Zresztą nie poradzisz sobie z nim sam.
Justin zaśmiał się, przyznając mi rację.
- Cóż, jest dzisiaj jakoś wyjątkowo ruchliwy.
Więc wyglądało na to, że dziś bawiliśmy się w rodziców.
Po drodze minęliśmy kilka różnych stoisk, w tym jedno z przekąskami, gdzie kupiłam Jaxonowi ogromną, błękitną watę cukrową. Przy strzelnicy nie było kolejki, a obsługująca ją kobieta uśmiechnęła się na nasz widok.
- To wasz synek? - zapytała, z wyraźnym rozczuleniem spoglądając na Jaxona - Urocza z was parka.
Popatrzyliśmy po sobie z Justinem, śmiejąc się speszeni.
CZYTASZ
reflections | justin bieber
FanfictionJustin i Melanie byli najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Znali siebie nawzajem lepiej, niż ktokolwiek inny. Byli niemal jak swoje lustrzane odbicia, a ich przyjaźń była jedną z tych "od zawsze i na zawsze". Do momentu, gdy w jej miejsce wkroczyło...