16 ★ you get me so high

75 5 15
                                    

Melanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Melanie

- Jaxon, stój - upomniał Justin brata, chwytając go mocniej, zanim zdążyłby mu się wyrwać. Wokół nas przemieszczały się tłumy ludzi i nawet nie chciałam myśleć, co by było, gdyby nam się zgubił.

Złapałam Jaxona za drugą dłoń, a on rozglądał się zachwycony po wesołym miasteczku. Atrakcji było tyle i wszystko w ciągłym ruchu, a muzyka grała i aż sama poczułam się nieco przytłoczona tym wszystkim.

- O dwudziestej masz tu być! - Justin krzyknął jeszcze za Jazmyn, ale ta nie odpowiedziała, tylko wmieszała się wraz z Jake'em w tłum i zniknęli nam z oczu. Ruszyliśmy za nimi, rozglądając się wokół.

- Od czego zaczynamy? - Troye zatarł ręce. - Mamy dwie godziny, zanim zacznie się koncert.

- Chodźmy najpierw tam - zaproponowała Cass, ciągnąc Lauren za ramię w kierunku diabelskiego młynu, a my bez większego namysłu przystaliśmy na jej propozycję.

- Zakaz wstępu dla dzieci poniżej 10 lat - poinformował monotonnie obsługujący maszynę pracownik na widok Jaxona, a my popatrzeliśmy po sobie zaskoczeni.

- Och - Justin kiwnął posłusznie głową, odsuwając się od kolejki.

- Jednak nie idziemy? - Jaxon popatrzył na niego zdezorientowany. Od razu posmutniał, a jego dolna zadrżała. Justin westchnął, widząc to, a ja przykucnęłam obok Jaxona, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Może po prostu później tu przyjdziemy, hm? - zapytałam wesoło - Zdążymy obejrzeć wszystko, a potem kolejka będzie krótsza.

- Właśnie - podłapał Justin i pokazał mu chłopca, który akurat przechodził obok nas z wielkim misiem w rękach - Chciałbyś takiego? Pójdziemy na strzelnicę i ci go wygram.

Jaxon pokiwał głową z entuzjazmem, a my odetchnęliśmy z ulgą, że uniknęliśmy niepotrzebnych scen.

- Idź z nimi, jeśli chcesz - powiedział do mnie Justin, spoglądając na pozostałą czwórkę.

- Nie idę bez ciebie - stwierdziłam - Zresztą nie poradzisz sobie z nim sam.

Justin zaśmiał się, przyznając mi rację.

- Cóż, jest dzisiaj jakoś wyjątkowo ruchliwy.

Więc wyglądało na to, że dziś bawiliśmy się w rodziców.

Po drodze minęliśmy kilka różnych stoisk, w tym jedno z przekąskami, gdzie kupiłam Jaxonowi ogromną, błękitną watę cukrową. Przy strzelnicy nie było kolejki, a obsługująca ją kobieta uśmiechnęła się na nasz widok.

- To wasz synek? - zapytała, z wyraźnym rozczuleniem spoglądając na Jaxona - Urocza z was parka.

Popatrzyliśmy po sobie z Justinem, śmiejąc się speszeni.

reflections | justin bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz