15 ★ jealousy, jealousy

68 5 5
                                    

Justin

Podniosłem się z łóżka ledwo żywy, gdy budzik zaczął dzwonić, wyrywając mnie ze snu. Dochodziła siódma rano. Widząc dziewczynę obok mnie, natychmiast przypomniałem sobie wczorajszy wieczór.

- Cass, wstawaj - potrząsnąłem jej ramieniem, na co jęknęła, otwierając oczy. Przez moment wyglądała, jakby nie wiedziała, gdzie się znajduje. Kiedy podszedłem do szafy, żeby wyciągnąć ubrania do szkoły, usiadła na łóżku i złapała się za głowę.

- Skacowana? - zapytałem lekkim tonem, wciągając przez głowę czarną koszulkę. Trochę obawiałem się, że teraz będzie między nami niezręcznie - Znajdę jakieś tabletki, jeśli potrzebujesz.

- Jest okej - wychrypiała, zwlekając się z łóżka. Z zakłopotaniem przeczesała palcami swoje rozwalone włosy. - Dziękuję, że mnie przenocowałeś, Justin. Mam nadzieję, że nie gadałam żadnych głupot?

Czyli wyglądało na to, że nie pamięta.

- Nie. Nie martw się - uspokoiłem ją, wymuszając uśmiech. - Możesz iść tutaj do łazienki, ja pójdę na dół. Wezmę motor, żeby było szybciej, ale i tak się pośpiesz.

- Okej.

Siegnęła po swoje ubrania, które wczoraj zostawiła na krześle.

- Nie mogę ubrać się w rzeczy z wczoraj, śmierdzą piwem - powiedziała, niemalże z paniką w głosie.

- Możesz wziąć ciuchy Mel - podsunąłem, wskazując na półkę w swojej szafie, gdzie dziewczyna zawsze trzymała swoje ubrania na zmianę. Cass nie wyglądała na zachwyconą tym pomysłem.

- Nie wiem, czy nie będzie zła...

- Niby czemu? - zmarszczyłem brwi, już odrobinę zniecierpliwiony - Przecież ciągle sobie coś pożyczacie.

- Mogę po prostu wziąć coś twojego? - zapytała, więc tylko machnąłem ręką.

- Jak chcesz.

Patrzyłem, jak po krótkiej chwili przesuwania wieszaków wzięła czerwoną znoszoną koszulkę i koszykarskie spodenki.

- O co wam chodzi, dziewczyny? - zapytałem rozbawiony, a ona popatrzyła na mnie, nie rozumiejąc - Mel też ciągle to nosi.

- Naprawdę? - nagle zawahała się przed wzięciem ubrań, ale ostatecznie ich nie odłożyła. Zostawiłem ją, żeby mogła się przebrać i poszedłem na dół.

.☆₊˚✧

Melanie

Jazmyn jak zwykle wpadła rano po Jake'a, kiedy oboje szykowaliśmy się do szkoły. Mama odsypiała nocny dyżur w szpitalu, z którego dopiero co wróciła.

- Co? - zapytałam, łapiąc jej dziwne spojrzenie przy pakowaniu butelki wody do plecaka.

- Wszystko dobrze? Myślałam wczoraj, że zarzygasz całą podłogę - zaśmiała się, żując gumę i czekając, aż mój brat założy buty - W ogóle jakim cudem ty tu jesteś. Byłam pewna, że zostałaś na noc.

- O czym ty gadasz? - spojrzałam na nią jak na wariatkę, zabierając się za wiązanie sznurówek. Nie kwapiła się do wyjaśnień, a ja też nie poświęciłam temu większej uwagi; tylko rzuciła "to my już idziemy" i poszli. Zawsze przed lekcjami wchodzili jeszcze do piekarni po świeże bułki. Zabrałam swoje rzeczy i też opuściłam mieszkanie, uprzednio zamykając drzwi na klucz.

Z racji tego, że wyjątkowo wyszłam wcześniej, wreszcie nie byłam spóźniona. Wręcz przeciwnie, dopiero zaczęła się przerwa i wszyscy zaczynali się zbierać.

reflections | justin bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz