Grayson
- I raz, dwa, trzy... I RAZ... dwa trzy – w auli sportowej wybrzmiewał walc z próbującym go przekrzyknąć głosem nauczycielki. - Muzyka stop!
Głowa pękała mi od krzyków pani Wood. To druga z kolei i najbardziej wyczerpująca godzina w całym dotychczasowym życiu tej szkoły. Nauczycielka była wniebowzięta wizją tańczących maturzystów durnego walca, a ja miałem ochotę poderżnąć sobie gardło, kiedy raz za razem sięgałem po dłoń Casey.
Nasze oczy tylko raz się spotkały, kiedy musieliśmy być zwróceni twarzą ku sobie. Chciałbym, żeby takich momentów było jak najmniej, ale im dalej w walca, tym byliśmy coraz bliżej siebie. Kurwa, nie podobało mi się to.
Jedna godzina ćwiczeń walca w przeciągu tygodnia to aż za dużo. Nienawidziłem cholernych czwartków.
- Grayson! – usłyszałem obok siebie krzyk. – Obudź się. Na walcu ci już nie pomogę. – Pani Wood zjawiła się obok mnie, a ja nawet tego nie zarejestrowałem. – Nie możesz być taki sztywny, kiedy partnerka przechodzi obok ciebie. Zobacz.
Wzięła Casey za rękę, a następnie zrobiła prezentację.
– Stoisz wyprostowany, ale jednocześnie jesteś zrelaksowany. - Dobre mi sobie. - Jesteście zwróceni z partnerką równolegle do siebie, trzymając się za dłonie. Następnie dziewczyna przechodzi bokiem na twoją drugą stronę, ale ty musisz za nią podążać wzrokiem. To jest twoja przynęta! Masz się patrzeć na nią jak na promocję w ulubionym sklepie. I to się tyczy wszystkich!
Westchnąłem głośno, przewracając oczami, kiedy Pani Wood odwróciła się do mnie plecami. Nie miałem najmniejszej ochoty się angażować w ten taniec, a ta pieprzona idiotka kazała pożerać wzrokiem drugą idiotkę. Zerknąłem na Xaviera, który uniósł do góry swoje brwi, dając mi do zrozumienia, że powinienem się stosować do poleceń. Czy fakt, że tak jej nie cierpiałem był tak widoczny?
- Partnerka zawija się, stając przed tobą. Nie ma stać metr od ciebie, Grayson. Ma przylegać do twojego ciała. – Nie ma, kurwa, mowy. - Robicie krok w lewo, prawo i wracacie do początkowego miejsca. Partnerka okrąża was, unosząc rąbek sukienki. Tyle na razie znacie.
Przygryzłem wargę. Szlag, robi się coraz mniej ciekawie. Albo coraz bardziej. Zależy od której strony patrzeć.
- Za chwilę zaczniemy od początku, ale najpierw pragnę was jakoś zachęcić. Para, która najlepiej zatańczy, otrzyma końcową ocenę o stopień wyżej z wychowania fizycznego. Zastanówcie się nad tym – spojrzała wprost na mnie, a ja już wiedziałem, że miała mnie w garści.
Ocena końcowa z wychowania fizycznego miała dla mnie ogromne znaczenie. Zamierzałem aplikować na Uniwersytet Florydzki , który zaliczał się do jednej z najlepszych uczelni dla sportowców w kraju. Koszykówka to moje drugie imię i chcę wiązać z nią przyszłość. Teraz moje plany krzyżowały problemy w domu, ale ja nigdy nie przestanę pragnąć kariery sportowca.
Ta oferta nie mogło mnie ominąć, tym bardziej, że nauczyciele stale robili nam w tej szkole pod górkę, a to, wydawało się czymś prostym do osiągnięcia. Zamierzałem walczyć o tą ocenę. Nawet, jeśli do tego planu musiałem tańczyć z pieprzoną Casey.
Pani Wood zdecydowanie wiedziała, jak zmotywować mnie do zatańczenia pieprzonego walca. Nienawidziłem jej za to.
- Zaczynamy od początku! Muzyka start!
Tańczyliśmy, a ja pierwszy raz postanowiłem włożyć w to całe swoje zaangażowanie. Robiłem wszystko z zaleceniami Pani Wood, ale kroki nie wychodziły mi najlepiej. Kiedy przyszło mi trzymać Casey przy sobie, wstrzymałem oddech. Przylegała do mojego torsu, a ja starałem się nie myśleć o całym tym szajsie. Zrobiła okrąg wokół mojej osoby, wiodąc swoją dłonią po moich plecach, na co zadrżałem.
CZYTASZ
Infinity, baby - cz. 1
Romance"Piekło jest we mnie. Chcąc mnie od niego uratować, musiałbyś mnie zabić." - fr. Casey Hopkins nienawidzi szkolnego koszykarza, Graysona Payne, bo ten wyśmiał ją przed całą szkołą. Jest na niego wściekła i podczas palenia Marlboro z innymi uczniami...