Casey
Cała drżałam, podążając przez dziedziniec szkolny. Usiłowałam się uspokoić, ale bez skutku. Grayson od wczoraj nie odpisywał na moje wiadomości. Bałam się, co to może oznaczać. Za żadne skarby nie chciałam, aby narobił sobie kłopotów pod koniec szkoły. Nie zamierzałam mówić o wszystkim Coltonowi i Harper. Już wystarczało, że ten chłopak znał mój najmroczniejszy sekret.
- Co jesteś taka cicha? - Colton rzucił mi podejrzane spojrzenie.
- Przepraszam - mruknęłam. - Nie wyspałam się.
- Ah, tak. Zapomniałam, że masz już swojego przydupasa z którym bez przerwy piszesz - przewróciła oczami Harper.
- Zazdrosna jesteś? - uniosłam brwi.
- O chłopaka, który bije swojego kumpla? Chyba się po prostu o ciebie boję - utkwiła wzrok gdzieś przed nami.
- O, kurwa - wysapał Colton.
- Że co takiego? - przystanęłam i podążyłam za nią wzrokiem.
Przed nami rozpościerał się widok grupki zebranych uczniów. Przed dziedzińcem szkolnym odbywało się niezłe przedstawienie, skoro tyle osób się temu przypatrywało. To mogło oznaczać jedno - w wydarzeniu brał udział ktoś ważny, jak na przykład mój chłopak.
- Przysięgam, że widziałam tam Graysona okładającego Ashera.
Rzuciłam się biegiem do tłumu. Przepchałam się między innymi, nie zważając na to, że innych tarasowałam. Puściłam przez uszy przekleństwa skierowane w moich kierunku i zamieniałam, kiedy znalazłam się wewnątrz okręgu. Twarz Ashera była nie do poznania. Musiałam przyznać, że był to całkiem satysfakcjonujący widok. Była cała pokryta krwią, a on sam leżał pod ciałem Graysona.
- Odpierdol się ode mnie! Kurwa, chłopie! - Asher próbował się bronić.
Ktoś siłą odciągnął Graysona. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że był to Xavier. Asher chwiejnie stanął na nogi, a Grayson siłą wyrwał się z uścisku swojego przyjaciela.
- Nie dam ci kurwa żyć, jebany gnoju! - warczał. - Zgwałciłeś moją dziewczynę i spuszczę cię, kurwa, spuszczę cię do samego środka piekła. Będziesz się smażył!
- Co ty kurwa pierdolisz za farmazony?! - Asher ocierał krew kapiącą mu spod nosa.
- Nawet nie udawaj świętego!
- O jakiej dziewczynie i gwałcie ty bredzisz?! - zająknął się.
- Zgwałciłeś Casey Hopkins... Kurwa, pewnie nie tylko ją! Powinieneś siedzieć w pierdlu!
Wszyscy wokół wstrzymali oddech, niektórzy zakryli usta z szoku. Nie wierzyłam, że naprawdę powiedział to przed całą szkołą. Mógł wymierzać sprawiedliwość jeśli tak bardzo tego pragnął, ale wyjawić swój najgorszy, wstydliwy sekret przed całą szkołą, to było zdecydowanie za wiele. Czułam, jak łzy napływają mi do oczów. Tęczówki mnie piekły, ale starałam się, aby nie spłynęły przedwcześnie po moich policzkach.
- Że ją zgwałciłem? - zapytał drwiąco Asher, wskazując na mnie. Czułam się jak obdarta ze skóry. Jeszcze nigdy nie byłam tak ogołocona z całego jestestwa. Nie czułam się tak pusta, jak w tej chwili. Wszyscy wlepiali we mnie oceniające spojrzenia. Byłam niczym baranek prowadzony na rzeź. Chciałam uciec. Naprawdę, chciałam uciec jak najdalej z tego miejsca. Nie wierzyłam, że mój własny chłopak zrobił mi takie świństwo. Myślałam, że rozprawi się z Asherem w najgorszym wypadku. - Nawet, kurwa, kijem by jej nie tknął!
CZYTASZ
Infinity, baby - cz. 1
Romance"Piekło jest we mnie. Chcąc mnie od niego uratować, musiałbyś mnie zabić." - fr. Casey Hopkins nienawidzi szkolnego koszykarza, Graysona Payne, bo ten wyśmiał ją przed całą szkołą. Jest na niego wściekła i podczas palenia Marlboro z innymi uczniami...