36. Nieskończoność, kochanie

285 8 2
                                    

Casey

Muzyka jest tutaj tak ogłuszająca, że na pewno uszkodzi mi bębenki słuchowe. Udekorowane stoły, balony, kwiaty – to wszystko sprawia, że wstrzymuję oddech z zachwytu. Nadszedł w końcu dzień, który wyobrażał sobie każdy licealista. Uroczysty bal niósł za sobą nostalgię kończącego się etapu w naszym życiu. Dzisiaj jak nigdy wcześniej, dotarł do mnie fakt, że kończyłam szkołę. Mogłam odliczać do dnia rozdania dyplomów. Chciałam tego. W okresie szkolnym działo się tyle rzeczy, że mogłabym napisać o nich książkę. Cholera, nawet trylogię. Z pewnością nie chciałam, bym kojarzyła ten okres z tym, co było złe – czyli w gruncie rzeczy, z Asherem. Zamiast tego, starałam skupiać wyobraźnię na przyjaciołach i brunecie stojącym przy moim boku.

Grayson wyglądał nieziemsko. Ubrał szary garnitur w kratkę i wyperfumował się zapachem, od którego uginały mi się kolana. Spojrzał na mnie, kiedy mu się przyglądałam i seksownie się uśmiechnął.

Wygładzam niewidoczne zmarszczki na połyskującej, czerwonej sukience sięgającej mi do kostek. Nie przywykłam do ubierania się w tak oficjalne stroje. Satynowy materiał gdzieniegdzie mnie uwierał, a przy tym, cholernie ograniczał ruchy. Wściekałam się przy każdym stawianym kroku – musiały być przemyślane, inaczej runęłabym na ziemię jak długa. Mogłam ubrać trampki, a nie męczyć się w tych czarnych, lakierowanych szpilkach.

Harper i Colton się już zjawili. Przyjaciółka przyszła w towarzystwie chłopaka z sąsiedztwa – niejakiego Masona, natomiast ten drugi ku naszemu zdziwieniu zjawił się przy boku starej znajomej, imieniem Sia. Z Harper byłyśmy do końca przekonane, że zaprosi Blaisa, ale od ostatniej randki nie wspominał o nim słowem. Możliwość była tylko jedna – nie wyszło im, a szkoda, bo z tego faceta było niezłe ciacho. Nie, żebym gustowała w gejach. Tak po prostu mówię.

Harper kończyła już drugiego drinka, a impreza nawet się dobrze nie rozpoczęła. Patrzyłam na nią z politowaniem, zastanawiając się, kiedy powinnam ją upomnieć. Na całe szczęście, uprzedził mnie Colton.

- Mason, czy możesz jej jakoś przemówić do rozsądku? Potknie się o własne nogi, jeśli tak dalej pójdzie. Nie wydaje mi się, że ma mocną głowę – wygłosił. Staliśmy wszyscy w półokręgu, gotowi do rozpoczęcia Balu Maturalnego.

- A co ty możesz wiedzieć o mojej głowie? Weź się ooo-ddjebb – wyjąkała pijacko, po czym się zaśmiała.

- Nie no, zaraz pójdziesz do domu. Oddawaj ten cholerny drink – warknęłam do przyjaciółki. Zachowanie Harper można by było uznać za absurdalne, gdyby nie fakt, że wszyscy wypiliśmy kubek trunku na odwagę. Ona z kolei nie radziła sobie za dobrze z procentami, a jej przekleństwa tylko to potwierdzały. Harper nigdy nie przeklina. I nigdy nie beka, co zrobiła w tym momencie.

- Kurwa mać, weź ją, Casey do ubikacji – rozkazał mi Colton.

- I co ja mam niby jej zrobić? Podać wodę z muszli na wytrzeźwienie? – założyłam ręce na swojej klatce piersiowej.

- Dobra, idę z tobą. Musimy doprowadzić ją do porządku, żeby chociaż pamiętała jutro, że ten jebany Bal się odbył. W przeciwnym wypadku się do nas nigdy więcej nie odezwie – odpowiedział.

Biedny Mason stał obok Harper, nie wiedząc, co powinien robić, a Sia przyglądała się temu wszystkiemu w ciszy. Nie wydawała się być osobą szczególnie towarzyską.

- Wejdziesz do damskiej ubikacji? – wtrącił się Grayson.

- Jakiś problem? – odwarknął tamten.

Nie mogłam przeboleć, że nadal za sobą nie przepadali, ale czy miałam się czemu dziwić? Sama do niedawna nienawidziłam tego, z pozoru wyniosłego chłopaka. Teraz rozumiałam, że nie była to duma nad swoją osobą, a chęć ochrony przed kolejnymi ciosami od losu. Miałam nadzieję, że z czasem przyjaciele się do niego przekonają, a on sam udowodni, że jest porządnym materiałem na mojego faceta. Zdaję sobie sprawę, że związek nieco rozbijał naszą paczkę przyjaciół. Już nie poświęcałam im tyle czasu, co wcześniej. Widziałam, że im to nie pasuje, ale co innego mogłam poradzić? Będąc w związku, nie mogłam przekładać przyjaciół nad Graysona. Poza tym, to żaden wyścig szczurów. Nikt nie powinien się zastanawiać, kto kogo wyprzedzał w dążeniu o moją uwagę, a jednak tak się czułam. I powinnam uświadomić Graya, że nie powinien być zazdrosny o Coltona. Wiedział, że jest gejem, a pomimo tego, nadal czuł się w zagrożeniu – widziałam to.

Infinity, baby - cz. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz