17. Nieświadomy ratunek

12.4K 550 202
                                    

Veronica

Stukałam palcami po obrusie, który już zdążyłam poplamić. Kropki z wina z pewnością nie zejdą i personel nie byłby zachwycony z takiego obrotu spraw. Właśnie dlatego, kiedy tylko kelner przechodził tuż obok mojego stolika, moja ręka kurczowo przyciskała się do poplamionego miejsca. Szczerze mówiąc, to nie do końca wiedziałam jak się zachować. To kolejne miejsce, które raczej preferowaliby moi rodzice, ale nie ja. Nie potrafiłam poczuć się swobodnie gdzieś, gdzie cena za obrus wynosiła więcej niż połowa mojej wypłaty. Z winem było zresztą podobnie, dlatego sączyłam jedną lampkę odkąd tylko tu przyszłam.

Czekałam. Ale wcale nie cierpliwie, bo ciągle patrzyłam to na drzwi frontowe, to na telefon, który zdążył już zaświecić się przy wiadomości z informacją o spóźnieniu. Fala gorąca zalewała całe moje plecy, paraliżując narządy wewnętrzne, które mimo wcześniejszego poczucia głodu, teraz odmawiały posłuszeństwa i jakiejkolwiek chęci na jedzenie.

Nie wiem dlaczego tak postąpiłam. Chciałam udowodnić sobie, że to tylko moje ciało jest zdradliwą suką. Że mój mózg wcale nie jest z niego zadowolony i potrafi poradzić sobie z tym wszystkim. Że po prostu zapomniał o tym, jak było mu dobrze, a drobne decyzje, które wprawiły go w porządne wkurzenie, nie powinny decydować o całości.

Całości zwanej Chadem, który właśnie wparował przez drzwi restauracji.

Odchrząknęłam, poprawiając się na krześle. Gdy tylko oderwałam ręce od stołu zauważyłam, że plama z obrusu przebiła materiał mojej ulubionej bluzki. Ostatnio po prostu miałam farta z ulubionymi ubraniami muszącymi wylądować w koszu. Najpierw spodnie, w których ledwo doszłam do domu, a teraz bluzka.

Złączyłam kolana i przygryzłam wargę, wgapiając się w płaszcz Chada zawieszany przez obsługę. Długo myślałam nad tym, co powinnam mu powiedzieć. Albo i co on powinien powiedzieć mi. Stanęliśmy w bardzo dziwnej dziurze w naszej relacji, a kompletna głupota sprawiła, że nie potrafiliśmy poradzić sobie z wyjściem. Nie rozmawialiśmy, a ja chowałam się dumą i nie zamierzałam do niego dzwonić. Nawet nie wiedziałam, które z nas było bardziej niedojrzałe.

- Cześć – odezwał się Chad, łapiąc za oparcie krzesła. To chyba najbardziej formalne „cześć" jakie w życiu słyszałam. I wcale nie sprawiło, że poczułam się komfortowo.

- Hej – wykrztusiłam. Nie za bardzo wiedziałam, czy powinnam wyciągnąć do niego rękę, czy może wstać i się przywitać, więc po prostu siedziałam w bezruchu na tyłku.

- Nie spodziewałem się, że zadzwonisz – odparł, zajmując miejsce przy stole.

Też się tego nie spodziewałam.

Przyjrzałam się garniturowi Chada, który luźno leżał na jego barkach. Zielony kolor podkreślał kolor jego oczu, które skanowały teren wokół nas. Nie złapaliśmy kontaktu wzrokowego, bo moje oczy błądziły wszędzie, tylko nie na jego twarzy. Atmosfera przypominała mi stres, który czułam gdy podczas oglądania filmu z rodzicami, para na ekranie zaczęła uprawiać seks.

- Słuchaj, Chad... - zaczęłam, choć nie miałam pojęcia jak skończyć. Nie wiedziałam nawet, co takiego chce mu powiedzieć. Bo nieważne ile razy widziałam przebieg tej konwersacji w mojej głowie, to co naprawdę się działo miało się nijak do tamtych wersji.

- Veronica – odezwał się, kładąc dłoń na moim nadgarstku. Wzdrygnęłam się na ten niespodziewany gest, ale starałam się z całych sił nie dać po sobie tego poznać. Spojrzałam na nasze ręce, a potem uniosłam wzrok na Chada, który już na mnie patrzył. – Nie chciałbym być intruzem w twoim życiu.

Tied with Lancaster [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz