20. Początek uzależnienia

14.3K 640 141
                                    

Alessandro

Odstawiłem Rudą na kafle pewnym ruchem mimo, że jej nogi oplatające mój tors to uczucie, którego nie chciałem się tak szybko pozbywać. Przyczepiła się do mnie niczym rzep, szczelnie dociskając swoją klatkę piersiową do mojej. Czułem, jak szybko oddychała. Jak walczyła ze sobą, żeby przetrwać poczucie stresu, które zdawało się hamować ją coraz mniej. Była stworzona, żeby trzymać ją w ramionach. Pasowała tam idealnie.

Pasowała do mnie idealnie.

Widziałem jak błądzi wzrokiem po mojej twarzy w poszukiwaniu odpowiedzi. Dla niej moje czyny były jeszcze bardziej niezrozumiałe niż dla mnie fakt, że w sypialni tuż za drzwiami balkonowymi spał jakiś typ. Intruz pomiędzy ścianami, które stawialiśmy, żeby zakryć się przed całym światem.

Wciągnąłem powietrze do momentu aż moje płuca nie wypełniły się palącym ogniem. Korzystając z nieuwagi Rudej, ułożyłem dłoń na jej szyi i bez zawahania popchnąłem na barierkę. Przez brak siły jej delikatne ciało łatwo mi się poddało. Tuż pod łopatkami, plecy Rudej wbijały się w barierkę sprawiając, że miedziane włosy wisiały na wietrze.

- Aless? – odparła pytająco, a jej źrenice momentalnie się rozszerzyły, spoglądając w bok. Wysokość z balkonu nie była najgorszym na co można było trafić, ale zdecydowanie wystarczała do przekazu, który dla niej miałem.

Spanikowana złapała mój nadgarstek w dłonie, wbijając paznokcie w moją skórę. Na ten gest tylko bardziej docisnąłem jej ciało w dół. Gula w gardle Rudej posunęła się w górę i w dół, ocierając się o zewnętrzną część mojej dłoni przy powrocie.

- Dobrze wiesz jaka praca na zewnątrz jest ważna... - zacząłem, mimowolnie spoglądając w dół w poszukiwaniu dozoru elektronicznego na mojej kostce. Nie było go widać pod warstwą materiału spodni, ale cholerstwo uwierało na samą myśl o tym, że tak naprawdę wcale nie byłem wolny. – Ale nic nie jest ważniejsze od tego, żebyś przestała otaczać się kimś, kto nie jest mną, mia Rossa.

Przygryzłem wnętrze policzka patrząc na strach budujący się w jej oczach. Kątem oka widziałem też samochód czekający na mnie przy patio. Każda minuta w przypadku podjechania wozu była dla mnie na wagę złota.

Zamknąłem usta Rudej, które próbowały wziąć oddech. Pokryłem je swoimi, całując ją dokładnie tak, jak chciałem, żeby wybrzmiały moje słowa. Miała wiedzieć, że od teraz byłem już tylko ja i nikt, kurwa, inny.

- Niedługo wrócę, Rossa – odezwałem się, odrywając się od niej w ostatnim momencie. Jeśli to trwałoby choćby sekundę dłużej, nie potrafiłbym tak po prostu odejść.

Z wielką niechęcią puściłem jej gardło, a pustka pokryła moją dłoń w zaciekłym tempie. Patrzyliśmy sobie w oczy i mimo, że dzieliło nas tak niewiele czułem, że oddalamy się od siebie o wiele za szybko.

- Torno sempre – dodałem, znikając za drzwiami.

Stawiając kolejne kroki przez część sypialnianą, czułem narastającą presję. Coś, co rozrywało mnie od środka i chciało, żebym na niego popatrzył. Żebym sprawdził jaki był i jak bardzo się ode mnie różnił. Świadomość tego, że nie mogłem zainterweniować męczyła mnie o wiele bardziej niż samo to, że tutaj był. W jednym łóżku, pod jedną kołdrą i jedną, cienką warstwą ubrań.

Zacisnąłem pięści na tyle mocno, na ile się dało. Rozluźniłem je dopiero wtedy, kiedy dotarło do mnie, że karma przyszła po niego zanim zdążył otworzyć mordę i zwyzywać osoby, które sprzątają. Bo przecież biała strzała z dwudziestego pierwszego sama się nie zepsuła.

Tied with Lancaster [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz