Rozdział 24

350 11 9
                                    

Pov:Halie

- Zakochałem się w pannie

- J-ja nie wiem co powiedzieć - powiedziałam zszokowana

- Spokojnie przemyśl to. Daje ci czas do następnej środy - powiedział spokojnie

- Dobrze dam ci odpowiedź do następnej środy. Czy to wszystko Adrienie? - zapytałam

- Tak

- To w takim razie do widzenia - powiedziałam i wyszłam

Całą drogę do domu myślałam o tym. Nie zapytam Vincenta bo tu chodzi o pannę Lady a nie o Halie Monet. Gorzej jak będzie chciał wiedzieć o czym rozmawialiśmy. O wiem co wtedy zrobię. Zwołam spotkanie organizacji i powiem że wyłudza informację. Tak tak zrobię. 

Dobra właśnie parkuję w willi. Wchodzę do domu i od razu wszyscy się na mnie rzucają.

- Gdzie byłaś?! - krzykną Dylan

- Co robiłaś?- zapytał Shaine

- Dlaczego nam nie powiedziałaś że wychodzisz?- to pytanie zadał Will

- Cisza - powiedziałam strasznie lodowatym głosem - Byłam na spotkaniu z jednym z członków organizacji. Napisałam Vincentowi że wychodzę i myślałam że wam przekaże. Macie strasznie słabą komunikację mię... - nie zdążyłam dokończyć bo zadzwonił mój telefon\

- Tak Mike? - zapytałam lodowato

- On tu jest - poinformował

- Jak on się tam dostał? - zapytałam wściekle 

- J-ja naprawdę nie wiem - powiedział zestresowany

- Do cholery jasnej dałam wam tylko jedno proste zadanie a nawet tego nie potraficie zrobić - wysyczałam 

- Przepraszam panno Lady - powiedział

- Zaraz tam będę. Jest możliwość że przyjadę z kimś. Nie przeszkodzi nam to? - 

- Nie panno Lady a nawet było by lepiej - powiedział

- Zaraz będę - powiedziałam i się rozłączyłam

Vincent też został o tym zawiadomiony.

- Vince jedź z chłopakami a ja pojadę z Mią - powiedziałam po czym wydarłam się - MIA WEZWANIE

- Jestem - powiedziała zdyszana Mia

- Do samochodów - powiedziałam po czym ruszyłam w stronę garażu

W samochodzie Mia zadała mi pytanie którego się spodziewałam

- O co chodzi? - zapytała

- Edward Adams to wróg organizacji. Od zawsze jej nienawidzi on i cała jego rodzina. Bardzo często próbuje się włamywać na jej teren żeby go niszczyć. Dzisiaj mu się udało. Nie wiem co dokładnie zamierza ale zaraz się dowiem. Teraz zwracasz się do mnie panno Lady albo samo Lady zrozumiano? - 

- Tak - odpowiedziała mi

- To super. O jesteśmy już - powiedziałam po czym zaparkowałam i wysiadłyśmy z samochodu

Weszłyśmy na teren organizacji gdzie od razu zauważyłam Edwarda.

- Witam witam szanowną pannę Lady - powiedział prześmiewawczo

- Czego chcesz? - wysyczałam w jego kierunku

- Ja? Ja nic nie chcę - powiedział - Ale ona chce 

Gdy o powiedział zza budynku wyszła Wiktoria

- O ty gnido - wysyczała Mia

- Kogo moje oczy widzą Mia moja kochana cór - nie dokończyła bo Mia wyjęła broń i zaczęła mówić

- Ty gnido jak ty możesz tak mówić po tym co mi zrobiłaś? Przypomnieć ci jak mnie nazywałaś? - zapytała

- Zmieniłam się kochana - powiedziała i zaczęła podchodzić

- Nie podchodź - wysyczała Mia i odbezpieczyła broń

- Mia złotko do mamy celujesz? - zapytała

- Tak będzie celować po tym co jej zrobiłaś. - wysyczałam - Nie pamiętasz tych dni gdy ją wyzywałaś?

- Zmieniłam się - powiedziała 

- Prędzej uwierzyłabym że kosmici żyją niż w to że się zmieniłaś - powiedziała Mia

Wiktoria zaczęła się jeszcze mocniej zbliżać. Odbezpieczyłam swoją broń i też wycelowałam w Wiktorię

- Halie cioci nie zaufasz? - o nie teraz to przesadziła

- Przesadziłaś - powiedziałam i strzeliłam jej w brzuch - Po pierwsze to panno Lady, po drugie w życiu ci nie zaufam. Jakieś ostatnie słowa? - zapytałam jeszcze

- Tak pierdol się Halie Monet i ty też Mia Monet - powiedziała ostatkami sił

- Okej to papa - powiedziałam a Mia strzeliła jej w głowę

- A teraz ty Edwardzie coś chcesz czy przyszedłeś z nią? - zapytałam wskazując na Wiktorię

- Teraz już nic. Do zobaczenia Lady i ekipo Lady - powiedział i odszedł

- Zabierzcie ciało - zwróciłam się do moich ludzi - Ktoś coś ode mnie chce czy mogę już iść?

- Halie Monet i Mia Monet jak to możliwe? - zapytał w niedowierzaniu Adrien Santan

- Okej skoro ta gnida mnie wydała to się ujawnię. - powiedziałam - Tak jestem Halie Monet a to Mia Monet. Macie nikomu nie mówić nawet reszcie członków których tu nie ma zrozumiano?

- Zrozumiano - powiedzieli chórem

- W taki razie ja jadę stąd. Chodź Mia - powiedziałam po czym ruszyłam do samochodu

Drogę do domu pokonałyśmy w ciszy. W domu od razu poszła do pokoju, umyłam się i poszłam spać

------------------------

Cześć misiaczki
Sorki że tak późno ale wcześniej nie miałam czasu na pisanie. Nie wiem czy przez święta będę wstawiać rozdziały bo nie wiem czy starczy mi czasu. Postaram się jeszcze jutro coś napisać ale nie obiecuję. Tak ogólnie to wesołych świąt wielkanocnych

756 słów
Bayo

Rodzina Monet/Dziewczynka z organizacji (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz