Rozdział 28

292 13 11
                                    

Pov:Adrien Santan

Po wyjściu z gabinetu Lady pojechałem do domu. Jako że całą prace już skończyłem to usiadłem w salonie i włączyłem telewizor. Stwierdziłem że coś pooglądam ale za nim włączyłem film to przyszła Alice.

- Adrien boo - zaczęła

- Co tam? - zapytałem

- Tak jakby zniszczyłam komputer... - powiedziała ze strachem

- Czyj komputer? - zapytałem szybko

- Ten z twojego gabinetu... - powiedziała cicho

- Co kurwa?! Po jaką cholerę byłaś w moim gabinecie?! Co ci przyszło do głowy żeby - nie skończyłem bo przerwał mi tata

- Nie drzyj się na nią - powiedział z wściekłością w głosie

- Zepsuła mi komputer służbowy! - krzyknąłem

- Nie krzycz - powiedział jeszcze bardziej wściekły ojciec - Alice słoneczko nic się nie stało. Nie płacz tatuś wszystko załatwi. Adrien do gabinetu!

O jezu tylko nie to. Nienawidzę wykładów ojca. W gabinecie ojciec usiadł za biurkiem a ja przednim. Ojciec zaczął

- Po pierwsze to nie możesz krzyczeć na Alice, po drugie - tu mu przerwałem

- Jak mam nie krzyczeć gdy zepsuła mój służbowy komputer? - Zapytałem podniesionym głosem

- Nie przerywaj mi - Powiedział wściekły - Po drugie zrobiła to niechcący, po trzecie - znowu mu przerwałem

- Skąd wiesz że niechcący? Tak w ogóle to czemu ona ma lepiej? Nikt na nią nie krzyczy, może robić co chce, zepsuła komputer to na pewno zrobiła to niechcący, dajesz jej wszystko co najlepsze. - krzyknąłem - A ja? Na mnie krzyczałeś, jak robiłem co chcę to się na mnie darłeś, jak ja przez przypadek zbiłem wazon to co dostałem zjebe roku i miałem kare na wszystko, poprosiłem cię o coś to ty mówiłeś mi że mi nie dasz - krzyknąłem znowu - Jaka to sprawiedliwość? Żadna a teraz żegnam

Po powiedzeniu tego trzasnąłem drzwiami do gabinetu ojca i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem torbę i zacząłem pakować najważniejsze rzeczy. Trochę ubrań, szczoteczka i pasta do zębów, ładowarka do telefonu, kilka książek i obowiązkowo pieniądze. Wyszedłem z pokoju i pokierowałem się do garażu. Przy drzwiach do garażu zaczepiła mnie mama

- Adrien kochanie gdzie idziesz z tą torbą - zapytała

- Nie wiem kiedy wrócę ale na pewno to zrobię. Nie martw się mamo. Jakby ktoś się pytał o mnie to powiedz że wyjechałem w sprawach służbowych. - powiedziałem

- Pokłóciłeś się znowu z tatą? - zapytała

- Mhm. Dobra mamo ja lecę - powiedziałem i ją przytuliłem

- Papa. Wracaj szybko - powiedziała gdy wchodziłem do garażu

Wybrałem czarne lamborghini. Wyjechałem z terenu posesji i zastanawiałem się gdzie pojechać. Mam pełno apartamentów poza Pensylwanią ale one odpadają. Maj jeden w Pensylwanii ale tata ma do niego klucze te też odpada. Hotel odpada ojciec mnie znajdzie. Kto ma apartament i mi go użyczy pomyślmy Rodic Retter odpada, Eric też, Charles Greats też, Vincent i reszta braci odpadają, Grece też mnie nie przyjmie, Keira albo Halie Monet. Dobra dzwonimy do Keiry

*Rozmowa Adriena z Keirą*

- Cześć moja kochana siostrzyczko jedyna nie powtarzalna - A

- Cześć Adrien coś potrzebujesz? - K

- Mogę u ciebie nocować proszę -A

- Możesz a co się stało? - K

- Powiem ci jak dojadę. Do zobaczenia - A

- Do zobaczenia - K

Dobra udało się. Keira mnie przyjmie. To jedziemy

*U Keiry*

W domu usiedliśmy na kanapie i zacząłem opowiadać o wszystkim. Siedzieliśmy tak chyba z godzinę rozmawiając. Po rozmowie umyłem się i poszedłem spać.

------------------------

Cześć misiaczki
Sorki że tak późno ale wcześniej mi się nie udało nic napisać. Jutro albo pojutrze zrobię opis postaci 2 ponieważ są postacie których nie ma w 1 opisie a są dość ważne. Jak spędziliście majówkę? Ja z moją rodzinką pojeździliśmy kamperem po Irlandii. Bardzo mi się podobał wyjazd. Mam nadzieje że wy też miło spędzacie majówkę. Chcecie rozdział z perspektywy któregoś z braci monet? Jak tak to piszcie którego.

605 słów
Bayo

Rodzina Monet/Dziewczynka z organizacji (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz