ROZDZIAŁ XVIII

107 6 1
                                    

Malfoy idąc drogą do drzwi swojego domu, uśmiechał się pod nosem, wciąż mając w głowie rozmowę Severusa i Mulcibera, którzy ewidentnie nie chcieli mówić o swojej relacji nikomu, a przede wszystkim Draco. Chcieli, aby to co robili było ich małym, brudnym sekretem, który skrywali by przed światem, a z resztą tak zakładał Draco, ponieważ sam nie wiedział, czy w rzeczywistości tak było. Być może powiedzieli o tym kilku zaufanym osobą, a jedynie Draco był na to wszystko ślepy i przeoczył istotne rzeczy? To mogło być prawdą, ale to jak zachowywali się po jego wyjściu, dawało do zrozumienia, że wszelkie czułości wolą załatwiać w cztery oczy i nie potrzebna im widownia.

Draco nie wiele wiedział o tych sprawach, jako iż w głównej mierze nie rozdawał czułości, ani on tej czułości nie zaznał, bo spotykał się on z ludźmi jedynie na seks bez zobowiązań, po którym od razu znikał z czyjegoś życia, nie chcąc wpadać w kłopoty ze względu na to, że mógł zbyt długo spotykać się z Nieczystymi.

Czasami zastanawiał się, czy w małżeństwie jego rodziców występowała czułość. Nie mógł być on tego pewny, ponieważ ich małżeństwo zostało zawarte z korzyści. Nie tylko Malfoyowie czerpali z niego korzyści, ale i Blackowie, którzy byli zadowoleni z tego, że w tak wielkim rodzie będzie kobieta z szlachetnego i prastarego rodu Wielkiej Brytanii. To dało też Draconowi do myślenia. Czy gdyby miał kuzynkę z rodu Blacków lub Malfoyów, to poślubił by ją, w celu zachowania czystości krwi? W końcu tak zrobiono w przypadku Walburgi i Oriona, a przed nimi, byli Cepheus i Vulpecula, którzy wyprzedzili ich o ponad sto lat i to dzięki nim ród Blacków przetrwał.

Oczywiście negocjacje dotyczące jego przyszłości były już podejmowane i z początku był skazany na poślubienie kuzynki, Lyry Riddle, która z powodu dużej różnicy wieku między nimi, nie wydawała się być dobrą partnerką. Nie była w stanie dać mu dziedzica, bo na tamten moment była jeszcze małą, pięcioletnią dziewczynką, która nie wymieniała z Draco słów, nie opowiadała o rzeczach, które lubi i też nigdy nie została z nim sam na sam. Ich małżeństwo nie mogło jednak wchodzić w grę. Lyra była półkrwi, a krew Dracona była czysta jak łza. Nie mogli pozwolić na to, żeby tak wielki ród upadł w momencie, w którym miał najlepsze warunki na rozwój.

Już bez zamartwiania się nad swoją przyszłością, ani niczym innym, co mogłoby sprawić irytację, ruszył do jadalni, w której kolacja była już przygotowana przez służbę.

Dopiero teraz dostrzegł, że w Malfoy Manor był sam. Jego matka musiała opuścić dom, co ewidentnie umknęło jego uwadze. Przez pomijanie posiłków, nie widział się z nią i dlatego też nie mógł wiedzieć, gdzie kobieta się znajduje.

Usiadłszy wreszcie do stołu, wziął w rękę widelec, nakładając sobie na talerz pieczywo i warzywa, nie mając chęci na wędlinę.

Po zjedzeni kolacji udał się do swoich komnat, aby wreszcie odpocząć, a potem wziąć długą, relaksującą kąpiel. Zastał w niej Pottera, siedzącego na kanapie z podkulonymi nogami i Rhetta, który siedział na fotelu z książką na kolanach. Dopiero kiedy zobaczył Draco, odłożył ją na półkę i podszedł do niego. To był znak, że chce porozmawiać.

- Coś nie tak? - Draco wyszedł z inicjatywą. Podeszli do drzwi, chcąc, żeby Harry nie słyszał ich rozmowy.

- Nie odzywa się do mnie ani słowem - zaczął Rhett. - Pierwszego dnia mówił. Teraz za to całe dnie siedzi i milczy. W dodatku dzisiaj przestał jeść i nie wziął kąpieli.

Draco skinął głową, słuchając tego wszystkiego.

- Nie martwię się o to, ale nie chcę, żeby zdechł akurat wtedy, kiedy ja będę go pilnował.

- Nie musisz się o to martwić - zapewnił go Malfoy, utrzymując spojrzenie na kruczoczarnych włosach Pottera. - Przyjdź jutro rano, o ósmej, tak jak zawsze.

ALL OUR WISHES; drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz