ALL OUR WISHES; drarry

ROZDZIAŁ XXV

Blaise Zabini nigdy nie przypuszczał, że będzie musiał gościć swojego przyjaciela w sierocińcu, którego był dyrektorem. Nie podejrzewał go o to, że z własnej woli będzie tu przyprowadzał kogoś i tak po prostu, za darmo, pozwalałby mu bawić się z dzieciakami o brudnym bądź wadliwym statusie krwi. Sam osobiście wiedział, że Draco nie przepadał za dziećmi, a co gorsza nigdy nie miał do nich ręki. Zawsze, kiedy przyszło mu zająć się maluchem, przychodziło mu to z trudem i próbował się z tego wykaraskać, chociaż w swoim życiu nie miał wiele takich sytuacji. Blaise również nie przepadał za obecnością dzieci, ale został wychowany w inny sposób niż Draco. W dzieciństwie często spędzał czas z młodszymi od siebie dziećmi, które jego matka sprowadzała do ich domu, wraz z ich tatusiami, którzy pozwalali, aby Blaise mówił do nich tak, jakby to oni go spłodzili i spędzili z nim lata jego życia.

Niestety przeszłość Blaise'a była dla niego dosyć trudna, ze względu na to, że wychowywał się bez ojca, który pokazałby mu co to znaczy być prawdziwym mężczyzną. Chociaż miało to swoje plusy, gdyż Blaise od małego wiedział, że powinien obdarzać kobiety ogromnym szacunkiem bez względu na to w jakiej sytuacji się znajdował. Zawsze musiał być wobec nich miły i szarmancki. Oprócz tego, matka nauczyła go jak poradzić sobie w różnych sytuacjach, jako iż miała w tym doświadczenie — siedem mężów, przestępcza przeszłość, nieplanowana ciąża, problemy materialne, a to tylko kilka z głównych problemów. I przez każdy z nich przeszła z podniesioną głową.

Kiedy w Proroku zarzucono jej morderstwo własnych mężów, ona bez wahania zaczęła pojawiać się na każdym z bankietów u boku syna, który wtenczas był uczniem Hogwartu. Chodziła z wysoko podniesioną głową i nie pozwoliła, aby ktokolwiek zaczął wypisywać oszczerstwa o jej synu, który miał być podobno półkrwi.

Nie mogłaby mieć syna z byle kim. Ojciec Blaise'a był czystej krwi, tak samo jak ona, jednak pewnego dnia zniknął, zostawiając ciężarną narzeczoną, która od tamtej pory każdego dnia walczyła o przetrwanie i lepsze jutro dla małego Blaise'a. Wyszła wtedy siedmiokrotnie za mąż i siedmiokrotnie owdowiała. Jej mężowie umierali, jeden po drugim, w mniej więcej po roku, lub dwóch wspólnego życia. Blaise po dwóch mężach matki przestał przywiązywać się do jakiegokolwiek, wiedząc, że za niedługo kolejny tatuś zostawi i jego i mamę, co sprowadzi na nich kolejne katastrofy. Na szczęście mama się nie poddawała i po siódmym mężu jej majątek był tak ogromny, że mógł on się równać z posagiem innych rodów czarodziejskich.

Mimo wszystko Blaise wiedział, że prędzej, czy później, ich bogactwo może zniknąć, dlatego robił wszystko co było w jego mocy, aby wzbogacać się jeszcze bardziej. Rozkręcił biznes z eliksirami, których przygotowanie uwielbiał, tak samo jak jego matka. Dzięki temu zarabiali pokaźne sumy i mogli starać się o współprace ze szpitalami w magicznej Europie. Matka była z niego bardzo dumna, bo nie sądziła, że kiedykolwiek Blaise będzie chciał zarabiać na czymś co kocha, ze względu na to, że ona nigdy nie była stworzona do zajmowania się czymś co ubóstwia. Jeszcze bardziej była dumna z tego, że podzielali tą samą pasję.

Czy mogło być coś lepszego niż syn, który jest dla ciebie największym przyjacielem i jedynym, ukochanym synem? Evelyn Zabini nigdy nie odpowiedziałaby przecząco, nawet jeśli Blaise nie chciał wchodzić w relacje między dziewczynami, czy kimkolwiek. Podejrzewała, że mógł on nie pragnąć wiązać się z ludźmi ze względu na nią, bo na pewno nie mogła stwierdzić, że jej syn się wstydzi, bo tak nie było. Chciała, aby ten powiedział jej o tym, bo oczekiwała wyjaśnień, ale nie ze względu na to, że pragnęła dziedzica rodu Zabini. Chciała, żeby jej syn był wreszcie szczęśliwy. Chciała widzieć, jak syn pokazuje swoją miłość do swojej drugiej połówki, bo chciała jego szczęścia, po tym wszystkim, co musiał widzieć i przechodzić. Bo on wciąż był jej małym Blaise'm, o którego będzie martwić się do końca swoich dni.