5

2.7K 133 13
                                    

ARES

Byłem właśnie w drodze do Graya. Miałem nadzieję, że jakoś uda mi się przekabacić kobietę na swoją stronę. Wiem, że zjebałem, ale byłem wkurwiony. Wiele rzeczy złożyło mi się na głowę i w końcu wybuchnąłem. Nigdy wcześniej nie obraziłbym tak kobiety. Mam w końcu do nich szacunek, ale w tamtym momencie byłem wkurwiony na siebie i na Caleba. Na cały pieprzony świat. Może Carter była irytująca od pierwszego swojego zdania, jednak jej doświadczenie jest potrzebne w mojej firmie. Nie mogę wpuścić byle kogo na stanowisko mojego asystenta. W pewnym momencie skręciłem samochodem w prawo, zjeżdżając na parking sklepu. Wysiadłem z niego i ruszyłem do dużego budynku.

***

Byłem już pod mieszkaniem Caleba, wziąłem ze sobą potrzebne rzeczy i ruszyłem windą na piąte piętro. Gdy byłem pod drzwiami mieszkania, te z rozmachem się otworzyły. Stanęła w nich zdezorientowana blondynka.

-A ty, co tu robisz? - warknęła nieprzyjemnie.

Przekręciłem rozzłoszczony oczami.

-Zamilcz kobieto i wchodź do środka. - prychnąłem.

Blondynka nic nie zrobiła sobie z tego i wyszła z mieszkania, mijając mnie.

-Vivian, nie denerwuj mnie i wracaj do mieszkania. - warknąłem, idąc za nią.

Kobieta przyspieszyła kroku i zamiast iść do windy, zaczęła zbiegać po schodach.

-Ja pierdole, nie jesteśmy w jebanym przedszkolu! - krzyknąłem.

Kobieta w pewnym momencie zatrzymała się i ruszyła w moją stronę.

-Ty nędzny, mały dupku! - krzyknęła, coraz bardziej zbliżając się w moją stronę. - Najpierw traktujesz mnie, jak szmatę nie wysłuchując mnie, a teraz przychodzisz do mnie z propozycją?! - krzyknęła, stając na tym samym stopniu, co ja.

-Chciałem dać ci propozycje. Widziałem twoje papiery, są naprawdę dob...- nie dokończyłem, ponieważ kobieta wzięła zamach i uderzyła mnie w policzek.

Głos uderzenia niósł się po pustej klatce schodowej.

-Dupek. - powiedziała, po czym ruszyła schodami w dół.

Otrząsnąłem się z amoku i ruszyłem za nią.

-Podwoję ci pensje, jeśli tylko zostaniesz w mojej firmie. - mówiłem.

-Spierdalaj. - wystawiła w moją stronę środkowy palec, nawet się nie odwracając.

Traciłem cierpliwość do tej kobiety. Udawała superbohaterkę, tylko brakowało jej kurwa peleryny. Zachowywała się, jak pieprzona gówniara, a było między nami jedenaście lat różnicy. Bez zastanowienia zbiegłem szybciej niż ona i złapałem ją za nogi, przerzucając sobie przez ramię.

-Zostaw mnie psycholu! - krzyczała.

-Zamknij się, potrzebuje twojej pomocy. - mruknąłem. - A ty potrzebujesz mojej.

Kobieta po usłyszeniu tych słów przestała się szamotać, jednak nie zamknęła swoich ust.

-Jesteś pierdolnięty, masz jebaną dwubiegunowość. Są na to pieprzone leki, powinieneś je brać! - krzyczała, a ja dalej trzymając ją za nogi, szedłem ku górze. - Możesz mnie postawić? Niedobrze mi! - krzyknęła.

Z westchnieniem odstawiłem kobietę na ziemię.

-Wysłuchasz mnie, co mam ci do powiedzenia? - zapytałem.

-Przecież nie jesteśmy na ty. - przedrzeźniała moje wcześniejsze słowa.

-Słuchaj kurwa, nie mam zamiaru się z tobą teraz kłócić. - warknąłem, pokazując na nią palcem.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz