23

2.4K 159 33
                                    

VIVIAN

Nic nie widziałam. Czułam tylko duży uścisk w głowie. Pamiętałam, że szłam do samochodu Hermana, ale jakiś mężczyzna zagrodził mi drogę, a później dostałam czymś twardym w głowę. Widziałam wtedy tylko ciemność i słyszałam słowa jednego z mężczyzn.

-W końcu cię mam, zabójczynio.

Czy to był tata? Czy to był ten potwór z mojego dzieciństwa? Mogłam przysiąc, że słyszałam jego głos, ale skąd miałam wiedzieć, że to on? Było ciemno, a przecież on przychodził, gdy robiła się noc. To musiał być on. Byłam tego pewna. Chciałam się coś odezwać, jednak nie mogłam. Nie mogłam też się ruszyć. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nie wiedziałam też, gdzie się znajduje. Chciałam krzyczeć, chciałam, by ktoś mnie uratował. Nie chciałam wracać do ojca. Nie chciałam, by ten potwór miał mnie z powrotem.

PRZECIEŻ JA NIC NIE MOGŁAM ZROBIĆ, TO NIE MOJA WINA.

-A-Ares. - jęknęłam.

Bolała mnie głowa. Bolał mnie brzuch i wszystkie kończyny. Wszystko mnie po prostu bolało.

PROSZĘ, ZABIERZCIE MNIE STĄD!!!


-Nie zabójczynio, nie ma go tu. - ktoś pociągnął mnie za włosy, po czym opuścił tak, że moja głowa uderzyła w coś twardego.

Promienisty ból przeszedł po moim ciele. Gdzie ja do cholery jestem? Powoli zaczęłam otwierać oczy. Byłam w jakimś samochodzie, a bardziej na jego pace. Pomrugałam kilka razy oczami, by przyzwyczaić się do światła, które wpadało do pojazdu przez małe okno. Rozejrzałam się wokoło i nagle zamarłam. Mój ojciec był tutaj. Siedział przede mną z zadowolonym uśmiechem na ustach.

Nie, to nie może się dziać. To tylko sen, proszę, żeby to był tylko pieprzony sen.

-Cześć córeczko. - uśmiechnął się złowieszczo.

Dreszcz przeszedł po moim ciele.

Zaczęłam się odsuwać na dłoniach, aż dotknęłam plecami zimnej ściany samochodu.

-Nie, to nie może być prawda. - wyszeptałam, dalej patrząc w oczy ojca.

-W końcu się do ciebie dostałem. - wyszeptał, składając dłonie, jak do modlitwy.

Boże, miej mnie w swej opiece, bo nie wyjdę z tego cało.

-Czego ode mnie chcesz?! - wykrzyczałam, dalej siedząc na zimnej podłodze pojazdu.

Ojciec poprawił swoje już siwe włosy i uśmiechnął się trochę psychopatycznie.

-Ciebie, twojego bólu. Twoich wrzasków, próśb o ułaskawienie. A najlepiej twojej powolnej śmierci. - zacisnął mocniej szczękę.

Bałam się go. Cholernie się go bałam. Rozejrzałam się wokoło, by zobaczyć czy da się stąd uciec. Nie dało się. Pojazd poruszał się po drodze, nie miałam szans na ucieczkę.

-Całe szczęście, że śledziłem cię przez ten cały czas. - powiedział nagle. - Ten klub był dobrym pomysłem, córeczko. - prychnął. -Mam nadzieję, że spodobał ci się mój list.

Chciałam wrócić do domu. Wrócić do Aresa, do Caleba i Alice. Chciałam być blisko nich. Chciałam czuć, że jestem bezpieczna. Spojrzałam powoli w stronę kierowcy, wydawało mi się, że znam tę posturę, jednak mogłam się mylić. Nie skupiałam jednak dużo uwagi na nim, bo miałam przed sobą pierdolonego diabła.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz