10

2.9K 149 51
                                    

ARES

Pzytulenie jej było czymś dobrym, naprawdę dobrym. Nigdy nie czułem tak dziwnego prądu, który przechodzi przez moje całe ciało i chce więcej. Czułem, że to może być moim zgubieniem, dobrym zgubieniem. Czucie jej ciepłego ciała przy sobie było czymś nowym, ale zarazem miłym uczuciem. Byliśmy w samochodzie, gdy nagle wpadłem na pewien pomysł. Skręciłem kierownicą w prawo, a kobieta rozejrzała się wokół.

-To chyba nie jest droga do domu. - mruknęła, patrząc się na mój profil.

Nadal była w mojej marynarce. Widziałem wzrok wszystkich, gdy ona nieświadoma tego, że nadal w niej była na spotkaniu, przypatrywała się wszystkim. Odchodziłem wtedy od zmysłów. Musiałem cały czas zerkać na nią wzrokiem. Wyglądała pięknie w moich ubraniach, a ja nie wiedziałem, dlaczego lubiłem ten widok.

Jestem człowiekiem, który nie jest podobny do swojego ojca, a nadal jest do niego porównywany. To wszystko już męczy. Próbuje to zmienić, jednak stare nawyki nie są tak łatwe do oddalenia. Jednak staram się łamać swoje bariery, a z niewiadomych mi przyczyn, ta kobieta mi w tym pomaga. Przy niej chce się otworzyć. To było od razu, tego nie da się wyjaśnić.

-Na kolację. - mruknąłem, uśmiechając się delikatnie.

Trzymałem jedną dłoń na kierownicy, a drugą na drążku do zmiany biegów. Czułem, jak kobieta przypatruje się moim tatuażom na dłoniach. Byłem w szoku, że nie spytała o nie wcześniej.

-Ładne. - mruknęła i dotknęła palcem mojej dłoni.

Po moim ciele znów przeszedł ten elektryzujący prąd. Cholera, co się do chuja dzieje? Spojrzałem na to miejsce, gdzie kobieta trzymała palec.
Był to tatuaż małego kota, który patrzył do góry, na księżyc. Zrobiłem ten tatuaż w osiemnaste urodziny, musiałem to upamiętnić.

-Ma jakieś znaczenie? - zapytała niepewnie.

Zacisnąłem mocniej dłonie i szczękę. Cholernie nie lubiłem tego tematu, jednak chciałem nauczyć się rozmawiać.

-Gdy byłem mały, mieliśmy w domu rodzinnym małego kotka-Belle. - zacząłem.

Czułem wzrok dziewczyny na swoim profilu. Jechałem dość powoli, by zdążyć, opowiedzieć dziewczynie historię.

-Kot był uosobieniem miłości moich rodziców do siebie. - kontynuowałem i uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, przypominając sobie, jak rodzice mi o tym opowiadali. - Mój ojciec -Victor, zaadoptował kota i nazwał go Bella, ponieważ tak kiedyś nazywał moją mamę-Isabelle. - westchnąłem. -Kiedyś tak bardzo zjebał swoim zachowaniem, że postanowił zaadoptować kota, by choć trochę mieć przy sobie kawałek Isabelli. Kot był ze mną przez całe moje dzieciństwo. Zmarł, gdy miałem szesnaście lat. Był w naszej rodzinie naprawdę długo. - przegryzłam wargę, by nie uronić łzy.

Vivian przyglądała się mi z zaciekawieniem. Cały czas trzymała swoją dłoń na mojej. Czułem jej ciepło, ciepło jej ciała, co tak bardzo zacząłem lubić. Może nie zacząłem dobrze z Vivian, jednak wiem, że chce ją poznać, że mogę jej wszystko powiedzieć, a ona nie będzie mnie oceniać. Czuje to, czuje to w środku.

-Gdy miałem osiemnaście lat, postanowiłem uwietrznić mojego najlepszego przyjaciela na swojej dłoni, by nigdy go nie zapomnieć. - uniosłem kącik ust.

-To bardzo piękne. - widziałem, jak Vivian ściera łzę, która popłynęła jej ze wzruszenia.

-Nie płacz. - mruknąłem i spojrzałem na nią przelotnie.

- Mam jeszcze jedno pytanie. - mruknęła, przecierając oczy.

Spojrzałem na nią i zatrzymałem się na parkingu przy restauracji.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz