Epilog

2K 137 47
                                    

PIĘĆ LAT OD WYDARZEŃ

ARES

Stałem z żoną i naszą dwójką dzieci na cmentarzu nad grobem jej siostry.

-Kochanie, na pewno chcesz zostać sama? -zapytałem, bujając w wózku naszą pięciomiesięczną córkę.

-Tak.

-Tato, dlaczego mamusia jest smutna? -zapytał mnie nasz trzyletni syn.

-Wiesz synku, czasami tak jest, że nasze ukochane osoby odchodzą od nas do nieba. -pocałowałem go w głowę.

-Och. -sapnął.

Pocałowałem moją żonę w czoło i odszedłem z naszymi szkrabami na ławkę niedaleko grobu jej siostry.

Charlie Carter.

-Tato, a kupimy dla naszych dziewczyn kwiatki? -Axel uśmiechnął się i pomachał nogami, siedząc na ławce.

Bujałem naszą córkę- Charlie i patrzyłem na żonę.

-No pewnie, że kupimy. Nasze dziewczyny zasługują na wszystko, co najlepsze.

Mały brunet zaśmiał się i spojrzał na mnie oczami swojej mamy. Nasze dzieci przejęły po niej oczy, co tak bardzo kochałem. Za to po mnie miały włosy, a Axel również i charakter. Siedziałem z synem, który wgramolił się na moje kolano i mocno mnie przytulił, a ja się uśmiechnąłem, bujałem w wózku naszą córkę, i cieszyłem się, że nasze życie tak wygląda. Joel i Dilan siedzą w więzieniu i prędko z niego nie wyjdą, jeśli w ogóle z niego wyjdą. Ojciec Vivian rok temu zmarł, ponieważ miał zawał i nie udało się go uratować. Nie pojawiliśmy się na jego pogrzebie, ponieważ nie czuliśmy, że musimy być tam obecni. Ja przestałem być porównywany do swojego ojca, gdy oświadczyłem, że sam założyłem własną rodzinę. W mediach było o mnie głośno, ale na bardzo dobry temat. Na temat mojej rodziny, która była szczęśliwa o moich sukcesach, jak i sukcesach Vivian i jej firmy. Wszystko zaczęło się układać. Pomogliśmy sobie nawzajem. Vivian pomogła pozbyć mi się porównań w internecie, a ja pomogłem jej pozbyć się przeszłości. W zamian za to połączyła nasz bezgraniczną miłość.

-W porządku? -zapytałem, gdy kobieta pojawiła się przy nas i ucałowała nas wszystkich w czoła.

-Tak, chodźcie moje skarby, idziemy się przejść. Jest piękna jesień. -uśmiechnęła się.

Przez te lata Vivian nie mogła zebrać się w sobie, by pójść na grób swojej siostry. Jednak dzisiaj postanowiła przyjść tutaj, a ja jej towarzyszyłem i ją wspierałem. Wspierałem ją we wszystkim, chociaż czasami nie chciała tego wsparcia. Vivian była nieugięta i często się kłóciliśmy, ale nigdy nie trwało to dłużej niż jeden dzień. Zawsze, gdy kładliśmy się do łóżka, przepraszaliśmy siebie nawzajem i zasypialiśmy w swoich ramionach.

***

-Tato? -usłyszałem głos swojego syna, gdy późnym popołudniem siedziałem w gabinecie, w domu i pracowałem.

-Tak synku? -brunecik wskoczył na moje kolana, a ja pocałowałem go w głowę.

-Bo chyba trzeba pomóc mamie.

Zmarszczyłam brwi i wziąłem malucha na ręce, wychodząc z pomieszczenia na dół.

-Tak? A co się stało? -patrzyłem na jego niebieskie oczy.

Axel uśmiechnął się i powiedział:

-Mama chciała ugotować obiad, ale Charlie cały czas płacze.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz