48

2.3K 165 48
                                    

ARES

Byliśmy w hotelu, w którym chciałem z nią być podczas bankietu. To tutaj mieliśmy być, ale jakiś tydzień później. Caleb nie rozumiał naszego wylotu. Chciał, byśmy wszystko jeszcze raz rozłożyli na czynniki pierwsze. Ale ja nie chciałem.

Nie chciałem dłużej tam zostawać, skoro Alice nic nie chciała nam zdradzić. Szczerze? Nie dowiedzieliśmy się od niej nic konkretnego.

Jedynie, że Colin z kimś współpracuje. A co jeśli jest to Ethan? Co, jeśli to on z nim współpracuje? Tego się obawiałem, ponieważ ślad po Ethanie zaginął.

Nikt go nie widział i nikt o nim nie słyszał.

Czy to nie było dziwne?

-Vivian? -zapytałem, gdy dzień po obudzeniu się, kobiety nie było obok mnie.

Byliśmy zmęczeni lotem, więc położyliśmy się spać w swoich objęciach. Kobieta spała cały czas na mojej klatce piersiowej, a ja tuliłem ją do siebie. To był trudny czas dla nas obojga.

-Vivian?

Nadal była cisza. Serce podskoczyło mi do gardła, gdy pomyślałem, że coś mogło jej się stać. Ale jesteśmy w Paryżu.

Chyba nic się tutaj nie może stać, prawda?

Odetchnąłem z ulgą, gdy na końcu apartamentu dostrzegłem zamknięte drzwi do łazienki i szum wody. Usiadłem na łóżku, patrząc na panoramę Paryża. Było tutaj naprawdę pięknie. Chciałem tutaj zabrać Vivian już jakiś czas temu, ale niestety rozdzieliły nas dwa lata. Chciałem teraz nadrobić ten stracony czas.

-Wstałeś już? -usłyszałem jej głos.

Odwróciłem się w jej stronę i uśmiechnąłem się na jej widok. Miała mokre włosy, zero makijażu i tylko sam jeden ręcznik okrywał jej ciało.

Boże, te nogi...

-Tak. -kiwnąłem głową, a blondynka nagle pojawiła się przede mną.

Stanęła pomiędzy moimi nogami i nachyliła się, by pocałować mnie w czoło.

-Jak się czujesz? -zapytała, a ja przyciągnąłem ją za nogi, bliżej siebie.

Ułożyłem głowę na jej brzuchu, wdychając jej zapach. Carter wplotła palce w moje włosy i zaczęła delikatnie masować moją skórę, jak i kark.

-Teraz dobrze. A ty, kochanie? -spojrzałem na nią z dołu.

-Kocham, gdy tak do mnie mówisz.

Przegryzłam wargę i obróciłem nas tak, że dziewczyna leżała pode mną, a ja zwisałem nad jej ciałem.

-Kochasz? -zapytałem, gdy Vivian nadal śmiała się pode mną.

-Ko-cham. -wyszeptała tuż przy moich ustach.

Moje serce podskoczyło i zacisnęło się w jednym. To jedno słowo brzmiało w jej ustach tak czysto. Chciałem, by wypowiedziała tylko te dwa krótkie, a bardzo znaczące słowa.

Musiałem być cierpliwy.

-Musimy wstawać. -wstałem na równe nogi, patrząc się na blondynkę, która nadal podtrzymywała swój ręcznik. -Zabieram cię na randkę.

Carter uniosła brwi do góry i przechyliła głowę w bok, gdy tylko usidla na skraju łóżka.

-Gdzie mnie zabierasz?

Pochyliłem się nad nią i skradłem z jej ust delikatny pocałunek. A bardziej muśnięcie. Chciałem najlepsze zachować na później.

-Nie mogę powiedzieć. -mrugnąłem do niej okiem. -To niespodzianka.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz