32

1.9K 146 105
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ

ARES

Jutro, jutro jest rozprawa. Nie umiem niczym się zająć, bo to jutro ją zobaczę. Zobaczę ją po dwóch pieprzonych latach. Jestem strasznie zestresowany, ale też ciekawy. Jestem ciekawy czy się zmieniła, jak jej życie zmieniło się przez te lata? Jak teraz wygląda. Czy była szczęśliwa? Jak dawała sobie radę, po tym, co zobaczyła. Chciałem poznać odpowiedzi na te pytania. Chciałem ponownie wziąć ją w dłonie, ponownie ją przytulić i poczuć jej wargi na swoich. Poczuć jej uzależniający zapach. Po prostu przy niej być. Siedziałem właśnie w firmie i projektowałem wizytówkę dla klienta. Obrysowywałem piórkiem kształt literek i dobierałem kolory. Oczy szczypały mnie od kilku godzinnego wpatrywania się w ekran. Dzisiaj był ten dzień, gdzie pracowałem najdłużej w swoim życiu. Nie chciałem wracać do rezydencji, bo wiedziałem, że czeka mnie tam pustka. Scarlett zwolniła się przez to, że jest w ciąży. Cieszyłem się z jej szczęścia, ale smuciłem się z powodu, że, jak nie wyjdzie mi z Vivian, już nigdy ja nie będę miał dziecka.

Po prostu pragnąłem Vivian całym sobą.

-Ares? -dotarł do mnie głos przyjaciela.

Poderwałem głowę do góry i ujrzałem jego zmartwione spojrzenie.

-W porządku? Dlaczego jesteś jeszcze w firmie? - zapytał, podchodząc do mnie. -Jesteś tutaj od siódmej, a jest dwudziesta trzecia. - wychrypiał. -Musisz jutro wstać na rozprawę.

Stukałem palcem w biurko, nasłuchując odbijanie się palca o drewno. Spojrzałem w okno, a panorama miasta dotarła do moich oczu. Nocą było tutaj naprawdę pięknie.

-Powiedz mi, jaka ona teraz jest? -spojrzałem na niego poważnie.

Caleb jęknął, a moje serce delikatnie drgnęło. Proszę, powiedz mi. Proszę.

-Sam zbytnio nie wiem. - zaczął, siadając na fotelu, który tutaj niedawno postawiłem. -Nie zbyt często gadamy. Odsunęła się ode mnie, bo chronię cię. - westchnął. -Nie umiem pomiędzy wami wybrać. Nigdy nie chciałem stanąć nad takim wyborem. Wszyscy stresujemy się jutrem, to zrozumiałe. Jednak nie możemy pozwolić, by nasze emocje wzięły górę. -mówił to, przekazując mi, żebym nic nie odwalił.

W spojrzeniu mojego przyjaciela było coś dziwnego. Miałem wrażenie, że mężczyzna czegoś mi nie mówi. Nie wiedziałem, czy to jest prawda, czy to tylko moje urojenia. Tasowałem teraz wzrokiem wszystkich. Bałem się, że znowu ktoś może mi zaszkodzić.

-Zdobędę dowody, że to nie ja jestem na tych nagraniach. Vivian wysyłała ci te nagrania, prawda? -pokazałem na niego palcem.

Caleb zmarszczył brwi, ale pokiwał głową w zgodzie.

-Prześlij mi je. Nie chciałem ich wcześniej oglądać, ale muszę. Muszę dowiedzieć się, kto to był. Może zdjęcia są przerobione, razem z filmami. Jestem, kurwa, tego pewien. Nigdy bym jej tego nie zrobił. -westchnąłem.

-Wiem, zawsze wtedy byłeś ze mną, więc wierzę ci przyjacielu. - uśmiechnął się. -Szkoda, że Vivian nie chce tego słuchać. Ale zawsze to będzie dla was jakaś lekcja, że warto słuchać drugiej osoby i z nią rozmawiać. Wiem, jak bardzo ci na niej zależy i, jak bardzo ją kochasz.

Przytaknąłem mu ruchem głowy. Nie winię Vivian za to, jak postąpiła. Nawet po części ją rozumiem. Wszystko, co do niej mówiłem i znikałem, czasami nie mówiąc nic, dawało jej sprzeczne sygnały z tym, co robiłem. Jednak nie była to też moja wina, bo kobieta mogła mnie wysłuchać, a nie od razu uciekać. Jednak bardzo nad tym nie rozmyślałem, ponieważ w głębi serca nadal czułem, że będę miał ją w swych ramionach.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz