Rozdział 1

326 13 2
                                    

Dla wszystkich tych, którzy czekali 🤎

Stella

Patrzyłam na złocone literki na marmurowym nagrobku i zastanawiałam się jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie poznała Alexa. Nie przekonałabym się czym jest prawdziwa miłość, która pochłania bez reszty. Nie poczułabym się bezinteresownie kochana. Nie doświadczyłabym tych wszystkich wspaniałych momentów. Nie wiedziałabym jak to jest, kiedy ktoś cię widzi, a nie tylko na ciebie patrzy.
Ciągle słyszałam jego śmiech i to jak szepcze mi do ucha, że go uspokajam. To miłość, która się nigdy nie skończy.

Nie sądziłam, że w kochaniu kogoś może przyjść najgorszy moment. A jednak. Jest to dzień, w którym tracisz tę osobę. A razem z nią grunt osuwa ci się spod nóg i w żaden sposób nie możesz się uratować.

Próbując opanować spływające łzy, wróciłam wspomnieniami do najbardziej koszmarnych momentów w całym moim życiu.

– Ciało ofiary jest zmasakrowane, więc identyfikacja zwłok nie może odbyć się na podstawie wyglądu – przyglądałam się policjantowi, kiedy wypowiadał słowa, które nie miały dla mnie najmniejszego sensu. Obstawiałam, że był w moim wieku. Może niewiele starszy. Na jego prawym policzku widniało znamię. A może to blizna? W każdym razie, właśnie na tym skupiałam teraz całą swoją uwagę. Nie słuchałam co dalej mówił. Nie byłam w stanie. Connor był obok i zajął się rozmową.

Ciało ofiary jest zmasakrowane.

Identyfikacja zwłok.

Nie chciałam, żeby Kat i Jules tu z nami przyjeżdżały. Nie mogłam patrzeć na ich zmartwione i zapłakane twarze.

Dlaczego ja nie byłam w stanie płakać?

Czułam totalną pustkę. I jakby wszystko boleśnie spowolniło, przeciągając nieprzyjemne uczucia.
Działałam jak na autopilocie. Nawet dokładnie nie pamiętam podróży z Rzymu do Londynu. I chyba jeszcze do mnie nie docierało, że to się dzieje naprawdę. Że mój Alex... To przecież nie mogła być prawda.

Dokładnie dwanaście godzin temu moje życie się zatrzymało.

– Stella, chodźmy. Odwiozę cię do dziewczyn. – Głos Connora wyrwał mnie z rozmyślań.

– Muszę go zobaczyć – powiedziałam niewyraźnie. Przełknęłam ślinę, żeby zwilżyć gardło. Spojrzał na mnie przygnębiony. Widziałam, że walczy ze łzami. Gdzie są moje łzy? Dlaczego, do cholery, nie płaczę?!

Bo nie chciałam uwierzyć, że Alex nie żyje.

– To jest niemożliwe – odparł delikatnie, co tylko mnie zirytowało. – Stella, wracajmy już. Niepotrzebnie tu przyjeżdżaliśmy.

– Chcę go zobaczyć, Connor – upierałam się. Wiedziałam, że to ja mówiłam, ale kompletnie nie rozpoznawałam swojego głosu.

– Nie możemy... Słyszałaś, ciało jest zmasakrowane... – pochylił głowę. – To nie byłby przyjemny widok, wierz mi – starał się mi wytłumaczyć.

– To nie on, Connor – położyłam mu rękę na ramieniu, powodując, że znów na mnie spojrzał. – To nie on – powtórzyłam. – Jak mamy uwierzyć, że to Alex, kiedy nawet nie możemy go zobaczyć? – Próbowałam go przekonać. – Na pewno jest jakieś wytłumaczenie na to dlaczego nie mamy z nim kontaktu i nie wiemy gdzie jest...

– Ofiara ma charakterystyczny znak – wtrącił się policjant. – Tatuaż na lewym nadgarstku. – Nienawidziłam tego człowieka za to, co właśnie powiedział, bezlitośnie odbierając mi całą nadzieję.

You make me loved /18+ ( II część You make me calm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz