Rozdział 30

139 6 3
                                    

Stella

Czego ja właśnie jestem świadkiem? Co to za telenowela odgrywa się pod moim nosem?

Jeremy podszedł do mnie, żeby podać mi kawę.

– Nie interesuj się, to nie twoja sprawa – ofuknęła się.

– No właśnie widzę, że może być moja – odparł w szoku.

– Ósmy – wtrąciłam się.

– Kurwa mać, Clarie – westchnął i przebiegł palcami przez włosy.

Był w tym momencie tak podobny do Alexa.

– To moje dziecko? – Zapytał ze strachem.

Och, ktoś tu próbował usidlić nie tego brata. I nagle dotarło do mnie skąd w niej taka pewność, że jej dziecko będzie nosiło nazwisko Salinger.

– Nie. To dziecko twojego brata – powiedziała krzyżując ręce na piersi.

– Jak chuj – obruszył się. – To niemożliwe, bo wtedy Alex znał już Stellę. Nie ma opcji, żeby był tobą zainteresowany w jakikolwiek sposób.

Miły był fakt, że Jer był tak pewny, że Alex nie mógłby mnie zdradzić.

– Za to my w tamtym czasie nieźle sobie szaleliśmy – kontynuował.

– Spałam też z Alexem – upierała się.

– Wiem, ale wiele miesięcy przede mną – skwitował.

– Nie możesz być tego pewny. To wiem tylko ja.

– W takim razie, z kim jeszcze spałaś?

– Jak możesz? – Oburzyła się, łapiąc się za brzuch.
Jeremy podszedł do niej i pomógł usiąść.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – Dopytywał. – Przecież ty za chwilę rodzisz. Jeśli to moje dziecko to powinienem wiedzieć.

Nie powiedziała, bo usilnie starała się wmówić Alexowi, że to on jest ojcem.

Oficjalnie, nie rozumiem ludzi. Kompletnie nie potrafię tego pojąć.

Przysłuchiwałam się tej rozmowie z niemałym zainteresowaniem, kiedy zauważyłam zbliżającego się Connora. Od razu zerwałam się na równe nogi, żeby do niego podejść i szybciej dowiedzieć się o co chodzi.

Operacja trwała ponad cztery godziny.

– Wszystko poszło dobrze – powiedział od razu. A ja wypuściłam wstrzymywane powietrze. – Sytuacja opanowana. Nie było żadnych komplikacji w trakcie.

– Dziękuję ci – wyszeptałam wzruszona, czując jak do moich oczu napływają łzy.

Stanęłam na palcach, żeby go objąć.

– Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję – powtarzałam gorączkowo.

– Będziesz mogła go zobaczyć, kiedy przewiozą go na salę pooperacyjną – poinformował mnie. – Ale tylko ty – zaznaczył.

Spojrzałam mu w oczy i pokiwałam głową.

– Jak zwykle możemy na ciebie liczyć – uśmiechnęłam się. – Jesteś wspaniałym przyjacielem, Connor – zapewniłam go.

– Daj spokój – wzruszył ramionami. – Co się tam dzieje? – Wskazał głową na Jeremiego i Clarie.

– Och, chyba patrzysz właśnie jak Jeremy rozmawia z matką swojego dziecka, o czym sam dowiedział się przez przypadek przed chwilą.

You make me loved /18+ ( II część You make me calm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz