19.

225 16 14
                                    

Zachęcam do komentowania oraz polubiania! Staram się odpisać na wszystko.Bardzo doceniam:3
Zapraszam również na mojego tiktoka: gavxwey.

~

Z własnego doświadczenia wiem , że loty z Anglii do Barcelony i odwrotnie nie są wcale takie długie , więc stwierdziłam że nie opłaca mi się nawet iść spać. Dlatego też całą drogę gadałam z Andreasem. Brat skutecznie odwracał moją uwagę od dzieci , które leciały z nami i płakały. Na szczęście loty przebiegają ekspresowo , więc nie było jeszcze tak źle.

-masz jakieś plany na Barcelonę?-spytał Andie.

-w zasadzie to chciałabym spędzić trochę czasu z babcią. No wiesz , nie widziałam jej długo i takie tam. Chcę też spotkać się kilka razy z Olivią. Wiesz? Ona to mnie chyba zabije jak się dowie że nie powiedziałam jej nic o naszym przylocie-stwierdziłam śmiejąc się sama do siebie.

-boję się trochę że mnie nie polubią-westchnął-że nie będę do was pasował.

-spokojnie Andie , będzie dobrze. Znam ich i wiem jak się zachowują. Gwarantuje ci że dogadasz się z Ansu i Alejandro-zaśmiałam się i posłałam mu ciepły uśmiech. - z całą resztą pewnie też.

-mam nadzieję , bo mimo wszystko nie chciał bym być tam niechciany. W sensie wiesz , jeśli będę się czuł niekomfortowo to po prostu sobie pójdę i tyle-stwierdził wzruszając ramionami i spojrzał na stewardessę , która właśnie rozdawała każdemu jakieś ciastko.

-nie przeżywaj-rzekłam klepiąc go po ramieniu-zobaczysz że będzie super.

~

Nim się obejrzałam , był już czas do wyjścia. Naprawdę , droga zleciała mi bardzo szybko. W chwili wyjścia przez drzwi samolotu poczułam się bardzo dziwnie. Tak jakoś nieswojo. Jednak to uczucie szybko minęło bo po wejściu do środka ,,lotniska"momentalnie dostrzegłam Pedriego. Chłopak stał oparty o ścianę i dokładnie mierzył każdego wzrokiem , aż natknął się na mnie. W jednej chwili ruszył w moją stronę z szerokim uśmiechem. Tak bardzo brakowało mi tego widoku..

-ja nie mogę Rose!-niemal wypiszczał podekscytowany-jak ja się cieszę że cię wreszcie widzę!

-ja też-zaśmiałam się odpowiadając mu , wtulona w jego ciało. Czułam jak szybko bije jego serce.

-tak bardzo tęskniłem-stwierdził kiedy się od siebie odkleiliśmy.

-uwierz , że ja też-powiedziałam - to jest Andie.

-siemka , Pedri jestem-podszedł bliżej González i wyciągnął dłoń w kierunku chłopaka. Brat się chyba trochę zestresował.

Ja zaś stałam obok i przyglądałam się wszystkiemu. Najbardziej w zasadzie przechodzącym ludziom. Bardzo lubię to robić.Wszyscy wyglądali na zmieszanych. W zasadzie to było ich wszystkich tu tak dużo , że ledwo co zdążyłam wyłapać twarze. w pewnej chwili jednak w oczy rzuciła mi się pewna osoba. Tym kimś był Gavi. Szedł ostrożnie z dwoma kubkami w dłoniach. Stawiam że niósł kawę.

Westchnęłam odwracając się w stronę brata i Pedriego. Tak naprawdę to nie mam pojęcia jak mam się przy nim zachować. Wiem , że nie jestem gotowa na tą rozmowę. Napewno jeszcze nie teraz , to nie jest dobry czas. Przyjechałam tu odpocząć i chcę się tym kierować. Chociaż przez chwilę. Choć wiem też , że ta rozmowa jest nieunikniona. No bo przecież nie mogę go cały czas unikać tak?

-Rose-usłyszałam zza siebie i mimowolnie się odwróciłam. Chłopak stał przede mną i wpatrywał mi się głęboko w oczy. Zrobiłam to samo. Wpatrywałam się w te wielkie , czekoladowe tęczówki. W te tęczówki , za którymi tak bardzo tęskniłam..

-przyjechałeś-powiedziałam na tyle cicho , aby tylko on mógł to usłyszeć.

-jak bym mógł nie przyjechać?-powiedział i spojrzał na mnie w dziwny sposób. Widziałam w jego oczach ból. Ból, pustkę i smutek.

Wydaje mi się że chciał powiedzieć coś jeszcze , bo nawet westchnął i zdążył otworzyć usta , ale mentalnie mu przerwano. Podeszli do nas Andreas z Pedrim.

-o matko , jak dobrze że normalnie ze sobą rozmawiacie-westchnął jak by z ulgą González i złapał się teatralnie za serce , na co mój brat zareagował szczerym śmiechem.

-cześć Pablo -rzekł wystawiając rękę w jego stronę-chyba mnie pamiętasz co nie?

Gavi spojrzał na niego , zjechał wzrokiem od góry do dołu i prychnął. Nie wiem dlaczego się tak zachował. To było strasznie niemiłe.

-ta-odpowiedział i również podał mu dłoń. Spojrzał na mnie przelotnie , ale prosto w oczy i spuścił na moment głowę wzdychając.

-babcia nie przyjechała?-spytałam Pedriego żeby jakoś przerwać chwilową ciszę.

-właśnie nie , nie wiem dlaczego ale kazała nam po was przyjechać i tyle-wzruszył ramionami chłopak. -chodźcie.

-daj-rzekł w pewnej chwili Gavi , podchodząc do mnie i wziął ode mnie moją walizkę. Nawet nie poczekał na to aż sama mu ją dam , tylko sobie wziął.

Westchnęłam i pokręciłam głową , ale podobnie jak reszta , skierowałam się w stronę wyjścia z obiektu. Jedyne o czym w tej chwili marzyłam , to aby położyć się w swoim starym , ale równie wygodnym łóżku i zasnąć. No i poza tym , to żeby zobaczyć babcię. W końcu nie widziałyśmy się kilka miesięcy. Od tego czasu sporo się zmieniło..

~

Z lotniska do domu babci nie mam jakoś daleko. Jest to raptem dziesięć minut drogi samochodem , także nie tak źle.

Dostałam wczoraj od Andiego pytanie , nad którym w zasadzie głębiej się nie zastanawiałam przed wylotem tu. ,,Gdzie tak właściwie będę spać". Chodziło mu o to , czy będę mieszkać u babci czy u Pabla. Bo jednak przed wylotem mieszkałam u niego.

Nie myślałam nad tym , bo chyba odpowiedź jest logiczna. U babci. Nie wiem w ogóle jak on sobie wyobraża moje mieszkanie z Pablem. Już nic nas nie łączy. Zerwaliśmy..

~

-to do jutra-powiedział González kiedy wyszliśmy z samochodu.

-pa Pedri-odpowiedziałam mu , a w stronę Gaviego posłałam lekki uśmiech. Nie wiem do końca jak mam się przy nim zachowywać.

Andreas podobnie jak ja , pożegnał się z chłopakami i chwycił swoją walizkę , po czym ruszył razem ze mną w stronę drzwi. Widziałam że jest tym wszystkim zestresowany.

-będzie dobrze , zobaczysz-powiedziałam przed samym wejściem żeby dodać mu otuchy i zapukałam do drzwi. Niesamowite deja vu. Sytuacja wygląda dosłownie tak samo jak rok temu , kiedy przeprowadziłam się tu z Anglii.

W progu drzwi momentalnie pojawiła się babcia. Już w pierwszej chwili zauważyłam w jej oczach łzy. Chyba szczęścia.

-babciu-rzekłam i podeszłam bliżej aby bez wahania wtulić się w ciało kobiety.

-Rose , słońce-powiedziała przytulając mnie do siebie mocno.

Stałyśmy tak chwilę i czułam jak by nic innego się w tym momencie nie liczyło. Tak bardzo tęskniłam za tą kobietą.

Jednak nie mogłyśmy tak stać. To nie scena z jakiegoś taniego filmu. Przecież jest tu też Andie.

~

Siemka! Witam was i już na wstępie bardzo przepraszam za to że rozdział dodaje dopiero dzisiaj , ale przyznam że trochę się nie wyrobiłam z napisaniem :(  głównie przez szkołę.

No ale pomimo wszystko mam nadzieję że rozdział wam się podoba.

W dalszym ciągu rozmyślam nad sensem Happy End'u w tej książce. Nie sadzicie że jak by go nie miała , to nie byłoby lepiej? Dajcie znać co sądzicie.

Teraz lecę spać , ale jak wstanę to zabiorę się do pisania kolejnego , bo chcę wam dodać jeszcze jeden rozdział w ten weekend.

Buziaki , wey!💋

13.04.2024.
1130 słów

Everything for You|Pablo Gavi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz