Bal charytatywny

13 2 0
                                    

Perspektywa Scarlet
Rozdział 17
Moja mama była zdziwiona, że tak bez okazji wróciłam z kwiatami do domu, lecz upewniłam ją, że to był od ,,mojego przyjaciela ze szkoły".

Mama już więcej nie dopytywała, a ja poszłam spakować się na następny dzień i pouczyć. Po jakichś 20-30 minutach rodzicielka zawołała mnie na obiad.

Tak jak sądziłam przy stole spotkałam Scott'a i moją mamę, którzy właśnie jedli obiad. Ja dołączyłam do nich i tylko mrugnęłam do chłopaka, że wszystko w porządku.

Moja mama kochała gotować to ją odprężało. Mój tata był u siebie w gabinecie, bo podobno ktoś ważny zadzwonił.

Dowiedziałam się, że dzisiaj jest bal charytatywny, na który szliśmy wszyscy, nawet Scott. Miałam nadzieję, że ten bal będzie normalny, a nie tak jak ostatni.

Ja miałam jechać razem z chłopakiem, a moi rodzice wcześniej wyjechali z domu. Byli oni gospodarzami tego balu, więc pojechali, aby zobaczyć czy wszystko gotowe.

Siedziałam u siebie w pokoju i kończyłam szkic, gdy ktoś zapukał do drzwi, był to Scott. Powiedział, że za 1h mamy już być na miejscu.

Poszłam do garderoby, aby wyjąć z niej sukienkę, był w kolorze czerwonym do kostek. Założyłam ją i przypomniałam sobie o biżuterii od rodziców, więc siegnęłam do szkatułki, aby ją wyjąć.

Miałam na sobie aktualnie kolczyki zwykłe kuleczki lekko świecące, a zaraz je ściągnęłam, aby założyć troszkę wiszące, ale piękne kolczyki. Z ich zapięciem poradziłam sobie bezbłędnie, ale z naszyjnikiem już nie.

Otworzyłam garderobę, którą zdobiły całe brązowe drewniane drzwi, a przy biurku czekał mój chłopak, oczywiście nikt o tym nie wiedział, że jesteśmy razem.

Scott zaniemówił jak mnie zobaczył, podeszłam do niego i złapałam za jego rękę, którą chwilę trzymałam. Potrzebowałam jeszcze kilku minut na ogarnięcie się.

-Wyglądasz niesamowicie-powiedział chłopak
-Dziękuję-odpowiedziałam na komplement
-Pomógł byś mi zapiąć naszyjnik?-zapytałam
-Jasne, daj-oznajmił
-To jest pierwszy bal odkąd była tamta strzelanina-powiedziałam, a dłonie chłopaka, które szybko poradziły sobie z zapięcie naszyjnika powędrowały teraz do mojej talii.

Chłopak obrócił mnie tak, że teraz staliśmy do siebie twarzą w twarz. Czułam się jakbym była w śnie, lecz to była rzeczywistość. Chłopak przyciągnął mnie do siebie tak, że teraz wtulałam się w jego umięśnione ciało.

Nie chciałam go puścić, chciałam być w tym uścisku jeszcze długo, lecz czas nas gonił. Chłopak odchylił mnie poczym nasze usta się spotkały.

Miałam nadzieję, że uda nam się przynajmniej przez jakiś czas ukryć nasz związek, a co z tego wyjdzie to się dowiemy. Po kilku minutach chłopak zerknął na zegarek i musieliśmy się zbierać.

Poprawiłam choć trochę makijaż, który nałożyłam przed wyjściem rano z domu i zeszliśmy na dół. Oficjalnie Scott cały czas był moim ochroniarzem i nawet przed moimi rodzicami ukrywaliśmy prawdę.

Jednak prywatnie byliśmy parą i nikt nie mógł nas zobaczyć w bliższych relacjach. W otoczeniu obcych ludzi byłam zwykłą podopieczną, a on moim ochroniarzem i niech tak na jakiś czas zostanie.

Byliśmy już pod salą bankietową i wysiadaliśmy właśnie z auta. Chłopak wysiadł przede mną, aby podać mi pomocną dłoń. Przyjechaliśmy jego autem, które było duże, więc pomoc była przydatna przy wyjściu z auta.

Szłam pierwsza, a zaraz za mną Scott, chłopak wyglądał idealnie w garniturze. Muszę przyznać, że prezentował się całkiem nie źle. Przeszliśmy przez salę pełną gości i znaleźliśmy moich rodziców.

Scott po tym jak rodzice powiedzieli, żebym była przy nich, nagle schował się przy słupku, który był nie daleko. W aucie dostałam od chłopak broń, bo po ostatnich wydarzeniach już nikomu spoza rodziny nie ufam.

Nawet mój tata nie miał nic przeciwko temu, abym miałam przy sobie broń, wręcz przeciwnie sam powiedział, że to dobrze. Mogłabym wtedy szybko zareagować, gdyby coś się działo.

Pod sukienką, którą miałam do kostek, miałam opaskę na udzie, które trzymała się mojej nogi i to przy niej była przymocowana broń. Chłopak szepnął mi do ucha, żebyśmy odeszli na stronę.

-Jeśli będziesz czuła się niekomfortowo to popraw włosy lub z mrugnij, wtedy podejdę do ciebie i cię zabiorę dalej-powiedział Scott
-Okej-oznajmiłam
-Scott, dziękuję za wszystko co dla mnie robisz-powiedziałam
-To moja praca, a teraz idź się przywitać z gośćmi, będę obok w razie czego-jak tylko to powiedział odeszłam

Witałam się z licznymi gośćmi, a oni pytali jak mi idzie w szkole oraz o to co zamierzam robić po szkole. Za nie długo piszę maturę, zostały mi ostatnie dwa tygodnie do egzaminu maturalnego.

Przygotowywałam się prawie cały czas do tego, aby jak najlepiej zdać ten egzamin dorosłości. Miałam delikatny stres, ale nie chciałam dać mu za wygraną.

Wybrałam studia kryminalistyczne, ponieważ stwierdziłam, że chcę pracować w tej branży. Miałam po studiach iść do pracy w FBI. Na studia miałam jechać do innego miasta, a wtedy Scott mógłby już nie być moim ochroniarzem.

Rozmawialiśmy już kiedyś o tym, że jak napiszę maturę i pojadę na studia on już przestanie pracować jako mój ochroniarz. Nasz sekret musieliśmy jeszcze trzymać trochę w tajemnicy. Wiedziałam już, że w połowie czerwca będą już wyniki matur.

Rozmawiałam z kilkoma biznesmenami, dało się ich rozpoznać, po ich drogich garniturach i zegarkach na nadgarstku, które dumnie nosili.

Widziałam, że spojrzenie Scott'a cały czas za mną wędrowało, on był tak uważny i skupiony. Był doskonały w swojej pracy, to on zawoził mnie do szkoły i z niej odbierał, często też wracaliśmy spacerem, żeby się trochę przewietrzyć.

,,𝔒𝔠𝔥𝔯𝔬𝔫𝔦𝔞𝔯𝔷"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz