Była sobota a ja nie miałem dziś nic do roboty bo w weekendy nie było ani szkoły ani stażu u Pana Starka.
Jakiś głos w głowie podpowiedział mi, że na mieście wydarzy się coś ciekawego więc schowałem do plecaka strój Spider-Mana i ruszyłem na spacer.
Po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem sobie chipsy.
Po dłuższej chwili spaceru po mieście, chipsy mi się skończyły więc wyrzuciłem opakowanie do śmietnika i skręciłem w jakąś ulicę.Szedłem chodnikiem gdy nagle w oddali przede mną zobaczyłem Flash'a z jego bandą. Przestraszyłem się i nie wiedząc co zrobić, wbiegłem do budynku obok mnie chcąc uniknąć spotkania z prześladowcami.
Naprawdę nawet w weekendy muszą być wszędzie gdzie ja?!
Zamknąłem szybko ciężkie drzwi i nagle pode mną pojawiła się jakaś dziura a ja zacząłem spadać. Po chwili upadłem na podłogę i poczułem na sobie czyiś wzrok.
Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na jakiegoś okrągłego mężczyznę przede mną, który wyglądał jakby chciał mnie zabić.
- Wong! Powiesz mi gdzie jest ta książka czy nie?! - usłyszałem krzyk z pokoju obok a chwilę później wyszedł z niego Pan Strange.
Stałem w szoku nie wiedząc co zrobić.
Pan Strange miał na sobie jakiś dziwny strój i pelerynę.
- Wong! Ile mogę czekać? Co ty tu robisz? Czas to pojęcie względne ale ja nie zamierzam go marnować - przerwał i mnie dostrzegł.
- Włamywacz! On się tu włamał - powiedział Pan Wong.
Zrobiłem przerażoną minę.
- Peter? Co ty tu robisz? - spojrzał się na mnie ze zdziwieniem Pan Strange a następnie zwrócił do drugiego mężczyzny - Wong ogarnij mi tą książkę, znam go.
Wong mruknął coś pod nosem i wszedł do jakiegoś pomieszczenia a ja zostałem sam na sam z Panem Strange'm.
- Więc? - zapytał.
- Ja... Yyy ja przypadkowo tu wpadłem Panie Strange...
Pan Strange spojrzał się na mnie unosząc jedną brew.
- Doktor Strange, proszę - powiedział po chwili i zmrużył oczy.
- Przepraszam Doktorze Strange... Nie chciałem... Ja musiałem się gdzieś schować i to była pierwsza kryjówka pod ręką...
- Nie szkodzi, herbaty? - zapytał spokojnie Doktor Strange i ku mojemu zdziwieniu zaczął lewitować odrobinę nad ziemią z pomocą peleryny znajdującej się na jego plecach.
- Poproszę - uśmiechnąłem się - a jak to Pan zrobił, że Pan lata?
Doktor Strange pokręcił tylko głową i wyczarował portal, z którego wyciągnął kubek i nasypał do niego jakiś ziół. Zaklęciem napełnił kubek wrzątkiem a następnie kolejnym zaklęciem przyspieszył proces parzenia. Kolejnym odcedził z niego fusy a następnie podał mi go.
- Wooow - zachwyciłem się - To było najfajniejsze robienie herbatki na świecie!
- Nie mogłem być dłużej neurochirurgiem, więc zostałem magiem - odpowiedział po dłuższej chwili na moje wcześniejsze pytanie.
Totalnie bez sensu no ale przynajmniej ma ciekawe życie. Chyba...
Wypiłem łyka herbaty.
- Mmm! Pyszna - zachwyciłem się.
- Wiem, zawsze robię dobre herbaty - odparł Doktor Strange.
Rozejrzałem się po miejscu, w którym się znajdowaliśmy i wypiłem kolejnego łyka herbaty.
CZYTASZ
Rany się goją | Strange Family | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Starka): "(...)Po chwili byłem już pod odpowiednią salą i chwyciłem klamkę z zamiarem zobaczenia się z Peterem ale obok mnie pojawił się nie kto inny jak Doktor Strange. Mężczyzna chwycił moją rękę, odciąga...