Rozdział 17: Kłótnia

68 2 5
                                    

Gdy tylko się otrząsnąłem to spojrzałem z niepokojem na MJ.

- Jak ja mogłem o tym nie pomyśleć?! - skarciłem sam siebie - Jarvis, gdzie jest Pani Potts?

- Schodzi po schodach do warsztatu - odparła sztuczna inteligencja.

- Okej, czyli mamy wielki problem? - zapytał Ned, przestając podziwiać technologię Pana Starka.

- Musimy szybko stąd zniknąć - oznajmiłem kierując się do wyjścia z pracowni - Szybko!

Wybiegliśmy z pracowni i na moje nieszczęście ktoś do mnie zadzwonił. Wyciągnąłem telefon z kieszeni nie przestając biec by sprawdzić kto dzwoni.

Przeraziłem się gdy okazał się być to Pan Stark. Zatrzymałem się i schowałem za rogiem i po chwili dogonili mnie moi przyjaciele.

- Co się stało? - zapytała MJ.

- Pan Stark dzwoni... - szepnąłem.

MJ przysunęła się do mnie i ku mojemu zdziwieniu odebrała telefon.

Z niechęcią przysunąłem telefon do ucha.

- Um... O co chodzi Panie Stark? - zapytałem.

- Mam nadzieję, że masz dobrą wymówkę dlaczego byłeś w pracowni ze swoimi przyjaciółmi - powiedział miliarder.

- Yyy... My... N-no bo Pani Potts chciała zabrać nam słodycze, więc uciekliśmy ale gdy zobaczyliśmy gdzie jesteśmy to od razu wyszliśmy i teraz nas goni Pani Potts i nas zaraz chyba zabije - wyjaśniłem po cichu słysząc, że Pani Potts jest już niedaleko.

- Nie przekonujące - mruknął Pan Stark a obok mnie otworzyło się jakieś przejście w ścianie.

Spojrzałem na Neda i MJ a oni byli tak samo zszokowani jak ja.

- No na co czekacie, właźcie - rzekł Pan Stark.

Nie było czasu zadawać pytań, bo Pani Potts była już za rogiem. W ostatniej chwili udało nam się wpakować to przejścia w ścianie a Pan Stark zamknął je za nami.

- Dziękujemy Panie Stark - podziękowałem z uśmiechem.

- To nie oznacza, że ci wierzę - westchnął filantrop - Jak wrócę, to sobie to wyjaśnimy - zagroził po czym się rozłączył.

Przemknąłem ślinę po czym spojrzałem się na przyjaciół.

- Idziemy tym tunelem? - zapytała MJ wskazując dalszy ciąg tunelu, w którym się ukryliśmy.

- Chyba nie mamy innego wyjścia - odparłem.

Tunel ciągnął się przez długi czas aż w końcu po prawej stronie ukazało się wyjście do siłowni, które zamknęło się za nami.

- Jarvis gdzie jest Pani Potts? - spytałem wychylając głowę za drzwi od siłowni.

- W warsztacie - odparł krótko Jarvis.

Ze spokojem ruszyłem z przyjaciółmi spowrotem w stronę mojego pokoju a tam zacząłem się nad czymś zastanawiać.

- Czy was też zastanawia - zacząłem - dlaczego Pan Stark normalnie do mnie zadzwonił skoro był na "bardzo ważnym spotkaniu"?

- Ta... Dziwne - mruknęła MJ.

- Nie - odparł Ned i zobaczyłem, że wygrzebuje słodycze z szafki.

- No bo raczej nie wyszedłby ze spotkania tylko dlatego żeby uratować nas od Pani Potts - ciągnąłem swoje przemyślenia.

- Raczej nie - przyznała MJ a Ned zajadał się cukierkami.

- Musiałby odebrać prosto ze spotkania ale to nie ma sensu bo raczej ktoś by się wkurzył dlaczego Pan Stark nie słucha spotkania tylko rozmawia przez telefon - zakończyłem.

- To wymaga chyba większego zastanowienia - wzruszyła ramionami MJ - ale zamiast tego wolałabym na przykład w coś pograć. Co powiecie na kalambury?

*Pov.Stark*

Dopilnowałem, że dzieciaków nie złapała Peeper i dopiero wtedy odłożyłem telefon spowrotem do kieszeni.

Ktoś ponownie chrząknął, więc położyłem nogi na stole i zerknąłem na niego.

No tak, kto by się spodziewał, że będzie to pewien ciemnoskóry, łysy mężczyzna z piracką przepaską na oko.

- Nie za dobrze ci tu Stark? - warknął Fury gdy w końcu na niego spojrzałem.

- Nie. Właściwie to zastanawiam się dlaczego jeszcze tu jestem bo zaplanowałem sobie już outfity na następny tydzień i zaczyna mi się powoli nudzić - odparłem lekceważąco i usłyszałem, że Romanoff i Barton parsknęli śmiechem.

- Co ty sobie myślisz? - kontynuował Fury.

- Myślę, że jestem zajęty. W końcu mogę zaplanować outfity też na jeszcze kolejny tydzień - wzruszyłem ramionami.

Pogratulowałem sobie w myślach gdy Natasha zaczęła się dusić od powstrzymywanego śmiechu, Barton spadł z krzesła, Rogers spojrzał na mnie z nienawiścią a Banner uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.
Natomiast Fury ciągnął dalej:

- Pamiętaj kto tu jest szefem Stark. Już wiadomo kto później niszczy cały plan robiąc coś po swojemu.

- No właśnie Stark - odparł blondyn siedzący po drugiej stronie stołu.

- Rogers kurwa zamknij mordę - warknąłem.

- Słowa! - oburzył się wzór Ameryki.

- Jak zawsze nie masz nic ciekawego do powiedzenia starcze - powiedziałem przewracając oczami - Idź lepiej do tego swojego ukochanego przyjaciela co zabił mi rodziców - syknąłem - a nie sorry chyba znowu ci nawiał i zastanawia się jak zamordować kolejnych ludzi!

- Jeszcze słowo Stark! - warknął Rogers wstając od stołu ale po sekundzie inni już spowrotem go sadzali na miejscu.

- Ojej, co, idziesz się popłakać? Aż tak bardzo kochasz tego mordercę? - powiedziałem uśmiechając się w chamski sposób.

- Wiesz Stark, że to nie jego wina! Zmusili go! - krzyknął blondyn opierając się rękoma o stół.

- Ale jednak ich zabił! A później terroryzował miasto! Już tego nie pamiętasz jak prawie cię zabił?! Taki to przyjaciel tak?!

- Nie miał wyjścia! Nie mam mu tego za złe! Torturowali by go gdyby nie próbował mnie zabić!

Niestety zanim wyjaśniłem sobie wszystko z Rogersem to Fury nam przerwał, próbując doprowadzić nas do porządku.

- Ej! Dosyć! Uspokójcie się obydwaj! - warknął Fury, który miał już nas i naszych kłótni serdecznie dość - I później macie do mnie problem, że te spotkania tyle trwają! Barton wstawaj z podłogi, Romanoff przestań się śmiać a ty Stark ogarnij się w końcu i nogi ze stołu.

Przewróciłem oczami i zrobiłem minę typu "Kurwa co ja tu robię, co za debile" po czym z ociąganiem ściągnąłem nogi ze stołu.

Barton podniósł się z podłogi a Natasha przestała się śmiać.

Fury spojrzał po wszystkich i kontynuował omawianie swojego planu.

Pff nuda.

No to na poniedziałek następnego tygodnia ubiorę...

~~~
894 słowa

Wiem, że dawno nie było rozdziału ALE!
Jeszcze wczoraj miałam taki wykręt do Marvela (przyczyny podałam w innej książce i tu mi się nie chce ich wypisywać), że myślałam, że zawieszę tą książkę ALE proszę państwa!!!!
Olśniło mnie przebłyskiem weny niezwykle twórczej i mam już taki plan na tą książkę, że od razu uznałam, że wrzucę ten rozdział a w nocy będę pisać kolejne 😎🔥🔥

Wielce prawdopodobne, że do końca roku (lub nawet do końca listopada) uda mi się skończyć tą książkę, więc nie będziecie musieli jakoś super długo czekać na rozdziały ❤️

Miłego czytania!

Rany się goją | Strange Family | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz